Tomek Budzyński nagrał solową płytę? Odsunął na bok swój
macierzysty zespół, Armię? Nieee, to chyba niemożliwe. Oczywiście,
że niemożliwe; Armia nadal istnieje. Ale co do płyty, to najprawdziwsza
prawda. Jest, można ją sobie kupić (choć trzeba dobrze szukać)
i warto posłuchać.
Budzy solo - no,no. Naturalnie tak naprawdę nie do końca
solo. W nagraniu płyty pomógł Banan (urzędowo: Krzysztof Banasik).
Zagrał nie tylko na waltorni, ale na wielu innych instrumentach.
Pomogły też rozmaite dobre duchy, głównie ten największy -
Święty. Nie dziwmy się religijnym akcentom. Całą swoją twórczość
Budzy dedykuje Bogu. Na płycie "Taniec szkieletów"
też Go pełno.
To płyta "rodzinna" (powiedzmy, "małżeńska"),
marzycielska, trochę przepełniona wycieczkami w czasy dzieciństwa.
Dużo tu tradycyjnej u Tomka mistyki. Muzyka już nie taka potężna,
jaką raczy nas Armia. Transowa, hipnotyczna. "Apokaliptyczny
folk", jak ktoś się o niej wyraził .
Płyta powstawała trzy lata. To sporo czasu, by nazbierać
doświadczeń i przemyśleń. Jeśli ujrzą światło dzienne w postaci
następnego albumu - będę czekać z niecierpliwością. Choćby
i następne trzy lata.
|