Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



URLOP Z EMOCJAMI

Michał Gołębiak



Urlop w Gułagu?

Lodołamacz "Lenin"


Dokąd zmierza światowa turystyka? Do pieniędzy, rzecz jasna. A te można zdobywać, stosując rozmaite pomysły. Im bardziej oryginalne, tym większa szansa na przyciągnięcie klienta z wypchanym portfelem. Tym bardziej, że posiadaczom tych pugilaresów tradycyjna turystyka już się przejadła. Oni potrzebują innych, nowych, intensywniejszych wrażeń. Nie jakieś tam zwiedzanie Wenecji, czy rejs po Oceanie Indyjskim. Oni chcą prawdziwych emocji!
Co to są "prawdziwe emocje"? Prawdopodobnie rodzą je ryzyko, prawdziwe zagrożenie życia i świadomość obcowania z czymś, co przynajmniej teoretycznie jest niebezpieczne - na tyle, że normalny człowiek będzie się trzymał od tego z dala. Mogą to być "ekstremalne" (jakie to teraz modne słowo!) wyprawy w dżunglę, na pustynię albo w wysokie góry. Ale może to być również pobyt w miejscu, którego groza bierze się (lub brała) zupełnie skądinąd.

Parę tygodni temu świat obiegła wiadomość o nowym pomyśle organizatorów turystyki w Rosji. Otóż wykombinowali oni, by zwozić turystów do byłego sowieckiego obozu pracy, gdzieś na Uralu. I to bynajmniej nie po to, żeby tylko obejrzeli baraki, kopalnię i budki strażników, potem kupili pamiątki i pojechali z powrotem. O, nie! Program pobytu jest obliczony na tydzień albo dwa, i zakłada mieszkanie we wspomnianych barakach, codzienne obcowanie ze wspomnianymi strażnikami, no i próbkę tego, co musieli kiedyś znosić więźniowie we wspomnianej kopalni. Nie pamiętam, ile to kosztuje, ale pewnie byłoby was na to stać. Mnie też, tylko jakoś nie wyobrażam sobie wakacji w takim miejscu.

A co powiecie na nocleg na okręcie atomowym? To też pomysł Rosjan. Pierwszy rosyjski lodołamacz atomowy "Lenin", przycumowany w Murmańsku nad Morzem Barentsa, zamieni się w muzeum historii podboju Arktyki, hotelik i restaurację. Projekt jest finansowany przez administrację lokalną i przedsiębiorstwa prywatne. Będzie kosztować trzy miliony dolarów i zostanie zrealizowany w 2005 roku. Lodolamacz "Lenin" to owoc pracy ponad 500 radzieckich przedsiębiorstw, zbudowano go w 1959 roku. Był eksploatowany z powodzeniem na Arktyce przez 30 lat. Potem został wycofany ze służby, a jego reaktor atomowy opróżniono z paliwa. Ale sam fakt, że kiedyś szalały w nim atomy uranu (czy innego radioaktywnego świństwa) na pewno sprawi, że turyści będą tam walić całymi stadami. Zwłaszcza, że Rosja jest jedynym krajem na świecie posiadającym lodołamacze atomowe. Nie wątpię, że z "Lenina" będzie można też wysłać zgrabną pocztóweczkę (może taką jak widać na obrazku?).

Zapytam jeszcze raz: dokąd zmierza światowa turystyka? Jak tak dalej pójdzie, na naszym globie zabraknie możliwości zaspokajania wybujałych oczekiwań. Nic to! Do tego czasu ludzie będą już latać na Marsa, albo i dalej. Jeśli dożyję, z pewnością wybiorę się na urlop w kosmos.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone