Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



CAPRI - ALBO TAM I Z POWROTEM

Olaf Ważyński




Zimą w działach i rubrykach podróżniczych widać dwie tenencje. Albo podkreśla się zalety ośnieżonych stoków i tęgiego mrozu (czyli zachęca do narciarskich eskapad), albo z rozrzewnieniem wspomina lato (ciepełko, ciepełko, i jeszcze raz ciepełko). Ja wybieram tę drugą możliwość. Chociaż nie jestem zmarzlakiem, to jednak wolałbym trochę się wygrzać w promieniach słońca - mam już dość grypy, przeziębień, i innych paskudztw. Za oknem temperatura spada, ale ja myślami jestem już nad Morzem Śródziemnym.

Capri - wyspa tyleż legendarna, co droga. Walą tu każdego roku tysiące turystów, jednak przeważnie na jeden dzień, a właściwie na parę godzin. Ot, przypłynąć, pospacerować, coś kupić, coś zjeść, pocztówkę wysłać - i z powrotem. Powiedzmy sobie szczerze: jedna, góra dwie takie wycieczki wystarczą, żeby móc powiedzieć, że zna się Capri jak własną kieszeń.
Agnieszka i ja przypłynęliśmy z Sorrento. Prom płynie niecałą godzinę i przybija do portu Marina Grande. Stamtąd do miasta Capri można się wspiąć drogą i schodami, albo - tak jak my - wjechać kolejką linową. Wzgórze jest strome, a na jego zboczach rozsiadło się mnóstwo kolorowych domów. Na szczycie okazało się, że to wcale nie szczyt... krajoznawczych możliwości wyspy.

Miasto, początkowo sprawiające miłe wrażenie, jest w rzeczywistości dość nudne. Wypuściliśmy się zatem "w plener". Pół godziny spacerku i znaleźliśmy się przed Arco Naturale - skalnym łukiem wyrzeźbionym przez erozję. To prawdziwy cud! W dole widać brzeg morski, wokół bujna roślinność - przez chwilę można zapomnieć, że stoi człowiek na wyspie zatłoczonej przez turystów i snobów.
Warto też obejrzeć resztki willi Tyberiusza - Villa Jovis. Choć tak naprawdę niewiele z niej zostało. Natomiast zdecydowanie odradzam wyprawę do Lazurowej Groty. Drożyzna, jak jasna cholera! Lepiej obejrzeć ją sobie na zdjęciach lub filmach. A tak w ogóle to bardziej podobało mi się Sorrento.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone