Dzisiejsi mężczyźni - cóż, w większości są leniwi i niedbali.
Bajek o królewnach, wieżach, rycerzach, smokach i pojedynkach
można już dzieciom nie opowiadać. I tak nie uwierzą. Co więcej,
spytają: mamo, a ten rycerz to innej kobiety wybrać nie mógł,
że musiał aż smoka zabijać? I co my na to? Że wtedy przestrzenie
były większe, a zagęszczenie królewien z posagiem na metr
kwadratowy - śladowe? Chyba tylko tyle, bo rozglądając się
dzisiaj dookoła, nie znajdziemy tak łatwo przykładu romantycznej
rycerskości. A jak powszechnie wiadomo, dzieci należy uczyć
podając im dobre przykłady, nieprawdaż?
Cóż, same chciałyśmy równouprawnienia, to je mamy. Dlatego
mile zaskoczona, a wręcz zszokowana jest zazwyczaj współczesna
niewiasta, kiedy współczesny mężczyzna okazuje jej, nie bójmy
się tego słowa, odrobinę szacunku. Jak? Choćby zachowując
podstawowe zasady dobrego wychowania.
A teraz niespodzianka, drodzy czytelnicy płci męskiej. Maleńki
test na - no może nie na rycerskość, bo to za dużo powiedziane
- ale odrobinę "dżentelmeństwa" na co dzień.
Odpowiadacie szczerze, bez ściemniania: "tak" lub
"nie".
1. Nigdy nie używam niecenzuralnych słów w towarzystwie kobiety.
2. Zawsze otwieram przed nią drzwi i przepuszczam ją przodem.
3. Zawsze pomagam jej ubrać i rozebrać kurteczkę, płaszczyk,
w uzasadnionych przypadkach inne rzeczy.
4. Zawsze przysuwam jej krzesło, gdy na nie siada i odsuwam,
gdy z niego wstaje.
5. Zawsze, gdy kobieta wstaje od stołu, ja również to czynię.
6. Podczas jedzenia podaję kobiecie różne potrawy, proponuję
nalanie wina etc.
7. Kiedy kobieta wsiada do mojego samochodu, otwieram jej
drzwi, pomagam wsiąść, zamykam za nią i aby usiąść za kierownicą,
przechodzę za samochodem (a nie przed maską).
Koniec. Tych pytań mogą być krocie. No i jak wyszło?
Panowie, jeśli na większość z nich odpowiedzieliście "nie",
to cieniutko. Z całego serca radzę się poprawić. Ręce i nogi
nie poodpadają od odrobiny ruchu, a wszystkim kobietom (tylko
wyzwolone feministki nigdy się do tego publicznie nie przyznają)
sprawicie dużą przyjemność. Zabicie smoka możecie sobie darować.
Przynajmniej w tym tysiącleciu (kto wie, może w następnym
okaże się, że smoki tak naprawdę nie powymierały i znowu będzie
z kim walczyć o królewny).
|