Czy można ze sobą pożenić profesjonalizm i przyjaźń? Jedno
drugiemu niby nie przeczy - ale jedno drugiemu może przeszkadzać.
W Theotokosie nie przeszkadza. Czwórka muzyków - Marta i Leszek
Dworniczakowie, Agnieszka Markowska i Izabela Grylewicz -
pracuje ze sobą już od 13 lat! Poznali się w szkole w Gostyniu.
Zaczęli w 1989 roku. Jak mi opowiadali, nazwę dla zespołu
wybrał nieżyjący już ksiądz Jarosław Pięta. "Theotokos
to Matka Boska. Ta nazwa podkreśla związek grupy ze Świętą
Górą w Gostyniu - i z Sanktuarium Matki Bożej Róży Duchownej.
Nazwa jest nie do końca przez wszystkich zrozumiała. Bywało,
że na plakatach pojawiało się The Oto Kos, albo Teatr Kos"
- mówi Iza Grylewicz.
Na początku grali głównie własne kompozycje. W 1991 nagrali
kasetę, potem posypały się nagrody i wyróżnienia. Znani są
zwłaszcza wśród miłośników CCM - czyli muzyki chrześcijańskiej.
Bywali na takich festiwalach jak Sacrosong w Kaliszu, czy
Cantate Deo w Gliwicach. Za każdym razem wracali z laurami.
W 1996 wystąpili na Festiwalu Piosenki Religijnej w swoim
rodzinnym mieście - Gostyniu. Zdobyli Grand Prix i tego tytułu
nie dali sobie wydrzeć przez 4 lata. To oznacza, że przez
cztery lata wykonywali tak zwany hymn festiwalowy .
Czas biegnie, role zaczęły się zmieniać. Na ostatnim Festiwalu
w Gostyniu Leszek Dworniczak - jeden z założycieli Theotokos
- wystąpił już w charakterze jurora. Muzycy wzięli też na
siebie ciężar współorganizowania festiwalu. Sam Theotokos
też się nieco zmienił. Doszli nowi ludzie. Brzmienie zespołu
nie opiera się już tylko na gitarze akustycznej. Theotokos
częściej i śmielej sięga po sekcję dętą. W najnowszym składzie
są zawodowi muzycy. Ta ewolucja doprowadziła do tego, że Theotokos
ma brzmienie typowe dla klasycznych formacji popowych, choć
w treści nadal pozostaje wierny przesłaniu głoszonemu od 13
lat. Cała czwórka założycieli zespołu mieszka teraz w Poznaniu.
Wszyscy pracują. Marcie i Leszkowi urodził się Kacperek. Bezbłędnie
rozpoznaje nagrania rodziców, wygląda na to, że za chwilę
będzie im wtórował.
"Realizację planów zjada nam czas, ale chcemy śpiewać,
spotykać się w muzyce z naszymi myślami, dostrajać swoje głosy,
aby powstawało jedno wspólne brzmienie" - mówi Iza
Grylewicz. Co to oznacza w praktyce? Otóż mimo ciągłej codziennej
gonitwy muzycy systematycznie korzystają z pomocy Wojciecha
Olszewskiego. To muzyk i aranżer współpracujący ze Zbigniewem
Górnym. Efektem pomocy Olszewskiego są ostatnie nagrania dokonane
pod koniec lata .
To, czego teraz muzycy potrzebują najbardziej, to czas i dostęp
do profesjonalnego studia.
Wszystko wskazuje na to, że gostyńscy muzycy będą pracowali
ze sobą co najmniej przez następne trzynaście lat. Trudno
oczekiwać czegoś innego, jeśli połowę trzonu zespołu stanowi
małżeństwo. Gdy kogoś poza przyjaźnią i muzyką łączą jeszcze
więzy małżeńskie, to nie może być inaczej.
|