Wstyd przyznać, ale do Lubiąża trafiłem zupełnym przypadkiem.
Jechałem kiedyś z Poznania do Wrocławia, i w Wołowie pomyliłem
drogi. W rezultacie trafiłem w piękną okolicę, a szosa zawiodła
mnie wprost do fantastycznej budowli. Pocysterski zespół klasztorny
to po prostu perła. Takie zdania w przewodnikach występują
na co trzeciej stronie, ale w tym przypadku to najświętsza
prawda.
Mnisi zadomowili się tu już w XII wieku, krótko potem wieś
stała się miastem (dziś znów jest wsią). Opactwo odgrywało
kolosalną rolę w życiu religijnym, kulturalnym i gospodarczym
Polski. Stąd cystersi wypuszczali swoje macki blisko i daleko.
Nie ma co ukrywać, że przy okazji się bogacili. Jeden rzut
oka na klasztor w Lubiążu wystarczy, by oszacować ich ówczesne
dochody. Musiały być wysokie!
Oczywiście wszystko wyglądało inaczej w XIV wieku, kiedy powstała
gotycka budowla. Z czasem bowiem klasztor przebudowywano i
rozbudowywano. Zespół, który oglądałem, to rezultat prac z
przełomu XVII i XVIII wieku (ten habsburski barok, mniam!).
Taka choćby Sala Książęca w pałacu opata: mówi się o niej,
że jest najznamienitszą na całym Dolnym Śląsku salą reprezentacyjną.
Ile tu było przepięknych dzieł sztuki, można sobie tylko wyobrazić
- po 1810 roku, kiedy opactwo dotknęła klęska sekularyzacji,
Prusacy wywieźli stąd, co się tylko dało.
Podczas II wojny światowej działała tu fabryka sprzętu wojskowego.
Pracowali tu więźniowie obozu pracy przymusowej. Niemcy wyszabrowali
resztę wartościowych dzieł sztuki, a Sowieci, którzy przyszli
po nich, zrobili totalną demolkę wnętrz. Sprofanowali nawet
szczątki pochowanych w kryptach zakonników. Niedawno pojawiła
się (trochę żartobliwa) teoria, że upadek Związku Radzieckiego
to skutek między innymi pozagrobowej zemsty cystersów! Szkieletami
zaopiekowali się naukowcy z Wrocławia, którym udało się nawet
zidentyfikować część z nich.
Dawna obecność hitlerowców w Lubiążu pobudziła wyobraźnię
poszukiwaczy skarbów, którzy wysnuli śmiałą hipotezę: zdaniem
niektórych były tu podziemne sztolnie i tunele pod Odrą. Co
miałoby się w nich kryć? Oczywiście zrabowane dzieła sztuki,
może nawet legendarne "złoto Wrocławia". W ślad
za tą hipotezą ruszyło w świat ostrzeżenie, że niebezpiecznie
jest zgłębiać tajemnice Lubiąża. Podobno ci, co za dużo się
dowiedzieli, umarli w dziwnych okolicznościach...
|