Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



PRAWO WIDZA

Monika Lamęcka



 


Jest taki kawał o pijanym facecie, który wsiada do taksówki. Taksówkarz pyta: "Dokąd?", a facet na to: "Ale o sso choziii?". "No, dokąd jedziemy?" - "Ale o sso choziii?" - "Panie, jestem kierowcą i mam prawo wiedzieć, dokąd pojedziemy!" - "A jja jestem klientem, i mam prawo wiedzieć, o sso choziii!". Ten dowcip przypomniał mi się, kiedy wychodziłem z kina po obejrzeniu "Nieba" Toma Tykwera. Wręcz chciało mi się zawołać: "jestem widzem, i mam prawo wiedzieć, o co chodzi!". Niestety, byłoby to wołanie na puszczy. Nie sądzę, by ktokolwiek mógł mi pomóc.
"Niebo" to film nakręcony według scenariusza Krzysztofa Kieślowskiego i Krzysztofa Piesiewicza. Ten duet stworzył wiele interesujących historii, że wspomnę tylko trylogię "Trzy kolory". Potrzeba było jednak obu ich umysłów, by powstały dzieła znaczące. Kieślowski, jak wiadomo, nie nakręci już żadnego filmu. Duet pozostawił jednak kilka niezrealizowanych projektów. Teraz zabierają się za nie młodzi reżyserzy, którym wydaje się, że wystarczy kilka zbliżeń, muzyka w klimacie Preisnera, brązowy filtr na kamerę... i zdobędą pieniądze, kobiety i sławę.

Niebo nie jest miejscem dla każdego, idą tam tylko wybrani. Czy pójdzie do nieba Tom Tykwer? Za to, co zrobił ze scenariuszem Kieślowskiego i Piesiewicza, powinien się po śmierci błąkać po ziemi i szukać okazji do pokuty. W "Niebie" próbuje nam opowiedzieć historię dziewczyny, która podkłada bombę w biurze handlarza narkotyków, ale wskutek wybuchu giną cztery niewinne osoby. Policja bierze ją za terrorystkę, a pewien świeżo upieczony karabinier pomaga jej uciec. Uciec, ale dokąd? - chciałoby się zacytować tytuł innego filmu. Dziewczyna deklaruje, że chętnie poniesie karę za swój czyn, ale jakoś tego nie widzimy. W ogóle ta historia sprawia wrażenie, jakby urywała się w połowie. Jakby Tykwar zmęczył się albo zniechęcił do dalszego ciągu. Zmęczona twarz Kate Blanchett i wystraszone oczy Giovanniego Ribisi też niczego nie wnoszą.
Po co robić film, z którego nic nie wynika? W "Niebie" nikt nie stawia ważnych pytań, a akcja toczy się sama dla siebie. Wieszając psy na reżyserze, niczego oczywiście nie dowiodę. Tom Tykwer nie jest złym filmowcem, tylko dokonał niewłaściwego wyboru. W końcu mogło być i tak, że to scenariusz dwóch panów K. był do niczego. Tak czy inaczej, ja tej historii nie kupuję.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone