Góry plujące ogniem, strumienie lawy, groźne kratery - krajobrazu
wulkanicznego nie zwykliśmy kojarzyć z Polską. Tymczasem i
u nas wulkany hałasowały kiedyś, aż miło było posłuchać i
popatrzeć (gdyby było komu). Eee, tam... - powie ktoś. - Tak
było przecież jakieś cztery miliony lat temu, i dziś ślad
po tym nie pozostał. Otóż właśnie pozostał! I to niejeden.
Pojedźcie na Pogórze Kaczawskie, to się sami przekonacie.
To niewysokie pasmo wzgórz leży w Sudetach Zachodnich, mniej
więcej między Legnicą i Jelenią Górą. Nie budzi większego
zainteresowania turystów, a szkoda. To wymarzona okolica do
rowerowych eskapad. Nie ma tam wprawdzie specjalnie wytyczonych
tras, ale istniejące szlaki piesze i sieć dróg lokalnych w
zupełności wystarczą. Polecam! Krajobrazy są piękne, przyroda
czarująca, a najpiękniej jest tam wiosną.
Kiedy się wędruje po Pogórzu Kaczawskim, nie sposób nie dostrzec
(tym bardziej ominąć) któregoś z trzech szczytów: Wilczej
Góry, Ostrzycy Proboszczowickiej i Grodźca. Wszystkie są pozostałościami
po wulkanicznych stożkach - widać tam wyraźnie, którędy wypływał
gorący bazalt. Z każdego szczytu widać pozostałe dwa; są jakby
wierzchołkami dużego trójkąta. Łączy je Szlak Wygasłych Wulkanów,
który zaczyna się na Legnickim Polu, a kończy w Złotoryi.
Kiedy pierwszy raz zobaczyłem Wilczą Górę, oczy wyszły mi
na wierzch. To było niesamowite! Słupy zastygłej lawy mówią
wszystko o historii tej góry. W dodatku można tu zobaczyć
bardzo interesujące zjawisko - tzw. bazaltową różę, czyli
odsłonięty przekrój komina wulkanicznego. Niestety - u podnóża
góry ciągle działa kamieniołom, który zagraża rezerwatowi
utworzonemu na Wilczej Górze. Aż dziw, że jeszcze nie znalazły
się rzesze miłośników przyrody nieożywionej, którzy przykuwaliby
się tu do skał.
Ostrzyca Proboszczowicka jest nazywana "śląską Fudżijamą".
Daleko jej do japońskiego giganta, ale rzeczywiście góruje
nad okolicą, no i kiedyś też była wulkanem. Kiedyś urzędowali
na Ostrzycy prasłowianie, którzy mieli tu ośrodek kultu słońca.
Dziś jest tu rezerwat i wspaniały punkt widokowy. Na szczyt
trzeba się wspiąć po 300 stopniach - każdy się zmęczy, nawet
najbardziej wytrawny piechur.
Grodziec to osobna historia. Na szczycie wznosi się okazały
zamek, dziś nieco zrujnowany. Nie będę Was zamęczał jego dziejami,
lepiej zajrzyjcie na ciekawą stronę www.zamekgrodziec.prv.pl.
Góra, na której stoi zamczysko, również jest wygasłym wulkanem.
Ale jeśli interesują Was skalne odkrywki, lepiej wybrać się
na przykład do Organów Wielisławskich (zobaczcie zdjęcie).
|