Powyższy tytuł doskonale oddaje mój stan wiedzy o śląskim
zespole Badoo. Nie znam dokładniejszej lokalizacji ich działań,
historii grupy, ani planów wydawniczych. Informacji tych nie
znalazłam nawet na stronie internetowej zespołu (www.badoo.pl).
Skąd się zatem dowiedziałam o istnieniu Badoo? Pewnego dnia
do radia, w którym pracuję, przyszedł facet. Uśmiechnął się,
zostawił egzemplarz promocyjnego singla i zniknął. Posłuchałam
tej płytki i... bardzo mi się spodobał jeden z kawałków zatytułowany
"Czas" .
Pomyślałam sobie: "niezła melodia, fajna aranżacja, studio
może nie z górnej półki, ale za to oprawa graficzna oryginalna"
(wielki format okładki, luksusowe wydanie). Pozostałe dwa
utwory już mniej mnie chwyciły za serce, tym bardziej, że
teksty niebezpiecznie ocierały się o banał.
Minęło parę miesięcy. Któregoś dnia wpadł mi w ręce kolejny
singiel Badoo. "OK - pomyślałam - zobaczymy, czy chłopaki
się rozwijają". Zaskoczenie było pozytywne. "Nawet
podczas burzy"
to profesjonalnie zrobiona piosenka, dorównująca hitom z list
przebojów, a przy tym wcale nie zajeżdżająca popeliną. Melodia
gładko weszła mi do głowy i jakoś nie chce stamtąd wyjść.
Nie pasuje mi tylko głos wokalisty. Michał Gasz świetnie by się
sprawdził w zespole grającym klasyczny heavy metal. Ale coś
mi się zdaje, że przedsięwzięcie zwane Badoo to bardziej klubik
dla przyjaciół, lubiących pobrzdąkać w wolnej chwili, niż
rakieta wycelowana w szczyt rankingów popularności.
Z ostatniej chwili: panowie z Badoo nakręcili teledysk do
pieśni "Nawet podczas burzy". Miał premierę w telewizji
16 września. Podobno ten kawałek tłuką już lokalne rozgłośnie
w całej Polsce.
|