Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ULUBIONE MIEJSCE WŁADCÓW

Olaf Ważyński



 


Przyznajcie się, co staje Wam przed oczami, kiedy pada nazwa Norymberga? Jeśli macie przynajmniej trzydzieści lat, to - idę o zakład - obrazy z procesu zbrodniarzy hitlerowskich. Albo zdjęcia faszystów, defilujących przed Führerem. Piętna "miasta Hitlera" nie jest łatwo zmyć - zwłaszcza w świadomości Słowian. To w końcu w Norymberdze zapadła haniebna decyzja o rzuceniu Czechosłowacji na żer Niemcom. To tu odbywały się słynne parady i Parteitagi. To w tym bawarskim mieście szlifowała swe umiejętności Leni Riefenstahl. I to tu odbył się sąd nad ludobójcami.
Ale Norymberga to także piękne miasto pełne zabytków. Unosi się nad nią duch Albrechta Dürera i Wita Stwosza. Dlatego kiedy wysiedliśmy z Agnieszką z pociągu, od razu ruszyliśmy w stronę Starego Miasta, gdzie na zachwycającą architekturę można się natknąć dosłownie co krok.

W styczniu 1945 roku dzięki alianckim nalotom dywanowym śródmieście Norymbergi przestało istnieć. Na szczęście udało się przywrócić mu dawną świetność. Średniowieczne centrum jest otoczone fortyfikacjami z 18 wieżami i 4 bramami. Najładniej wygląda z góry, ze szczytu wzgórza zamkowego. Ale o tem potem.
Nie można być w Norymberdze i nie wejść do kościoła św. Sebalda! Ze świecą można szukać innych świątyń, gdzie zgromadzono tyle pięknych rzeźb. Grób św. Sebalda to po prostu arcydzieło. No, a prawdziwym grzechem jest nie obejrzeć Ukrzyżowania na filarze z tyłu. Wyrzeźbił je najsłynniejszy z norymberskich rzeźbiarzy - Wit Stwosz. Tak, tak - ten sam, który ozdobił Kościół Mariacki w Krakowie oszałamiającym ołtarzem. Jego dziełem jest też posąg św. Andrzeja i płaskorzeźby na tylniej ścianie prezbiterium.

Niedaleko, na Rynku, zauważyliśmy przedziwną - ni to rzeźbę, ni wieżyczkę. Okazało się, że to fontanna. Nazywa się po prostu Piękna, ma 19 metrów wysokości i liczy sobie już ponad 600 lat. Tzn. liczyłaby, gdyby nie erozja, czas i wojenne zawieruchy. Z oryginalnego piaskowca ostały się jeno kawałki, które można zobaczyć w Germańskim Muzeum Narodowym. Kopię zbudowano z wapienia na przełomie XIX i XX wieku. Fontanna jest niesamowita! Wokół cokołu w 4 rzędach stoi 40 figur wyobrażających obraz świata pod panowaniem Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Pochyłymi uliczkami doczłapaliśmy się na wzgórze. Sprawa była oczywista - idziemy do zamku! Norymberga przez kilka wieków pełniła rolę nieoficjalnej stolicy Niemiec. Była ulubionym miejscem władców, toteż wzniesiono tu zamek cesarski. Jego sylwetka wciąż majestatycznie góruje nad miastem, pomimo wielokrotnego przebudowywania i zniszczeń wojennych.
Przyłączyliśmy się z Agą do grupy niemieckich turystów i zagłębiliśmy się we wnętrzach budowli. Musiałem mojej towarzyszce tłumaczyć opowieści przewodnika, i jeszcze raz pokazywać to, co nam opisywał. Na przykład ciekawą dwupiętrową kaplicę cesarską. Albo drewniane stropy ozdobione malowidłami. Zaglądaliśmy też do zamkowej studni - głębokiej, krytej i mrocznej.

Na drugi dzień znów zjawiliśmy się na Starym Mieście. Nie mieliśmy dość samozaparcia, by obejrzeć park Luitpoldhain, gdzie zachowały się nazistowskie budynki. Może to i lepiej. Luitpoldarena, gdzie odbywały się parady oddziałów SA i SS; nie dokończony budynek Kongressbau - nowoczesna wersja rzymskiego Koloseum; Grosse Strasse szeroka na 60 metrów, czy Zeppelinfeld, zamieniony na stadion przez Alberta Speera - te monumentalne budowle są z pewnością fascynujące, ale również niepokojące i przygnębiające. A my chcieliśmy zachować w pamięci inny obraz Norymbergi - jasny, przyjazny i zachwycający.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone