Dwa wielkie dzwony z wygrawerowanym nazwiskiem prezydenta
Władimira Putina zawisną pod koniec sierpnia na dzwonnicy
monastyru w mieście Siergijew Posad. Uznaje się je za centrum
duchowe rosyjskiego prawosławia. Przedstawiciel Ławry Troicko-Siergijewskiej,
XV-wiecznego kompleksu klasztornego wyjaśnił, że tradycyjnie
grawerowano imiona carów na dzwonach odlewanych za ich panowania.
Putin - carem? Nie, na razie nikt go tak nie nazywa, chyba
że złośliwi dziennikarze. Jego nazwisko znalazło się na dzwonach,
bo jest ich sponsorem. To - chciałoby się powiedzieć - nowa,
świecka tradycja.
Nazwisko Putina zostało wygrawerowane na czaszy obok nazwisk
trzech sponsorów oraz imion patriarchy Moskwy i Wszechrusi
Aleksija II, przełożonego monastyru i jego ekonoma. Nowe dzwony
zawisną lada dzień. Zajmą miejsce starych, zniszczonych w
styczniu 1930 roku podczas represji stalinowskich. Z dzwonnicy
monastyru, oddalonego o 60 km od Moskwy, zabrano wówczas 28
dzwonów. Dwa nowe, poświęcone przez patriarchę Aleksija II,
mają po trzy metry wysokości i ważą 27 i 35,5 tony. Odlano
je... w fabryce samochodów Ził w Moskwie. Swoją drogą ciekawe,
ile razy już przepowiadano Putinowi - choćby w żartach - że
kiedyś będzie wisiał.
|