Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



O KOCIE, KTÓRY LATAŁ SAMOLOTEM

Basia Koss



 

 


Potocznie mawia się, że koty przywiązują się do miejsca. Oznacza to między innymi, że nie lubią zmiany otoczenia, przeprowadzek i podróży. Przeciętny kot to nie Lassie, która z miłości do swego pana przewędrowała kilkaset kilometrów. Tymczasem niedawno obiegła świat wiadomość o pewnym myszołapie, który pobił prawdopodobnie wszelkie podróżne rekordy swego gatunku, przebywając trasę ponad stu tysięcy kilometrów.

Ozzy to pupilek pary Brytyjczyków. Wraz ze swymi właścicielami miał polecieć do Kataru. W czasie podróży wydostał się jednak ze swej plastikowej klatki i schował w luku bagażowym. Poszukiwania zaginionego kota nie przyniosły rezultatu. Właściciele - Jonathan Boyd i Katie Deacon - musieli się pogodzić ze stratą ulubieńca.
Ale oto po kilkunastu dniach, ku swemu zaskoczeniu, dostali informację od linii lotniczej British Airways: Ozzy się znalazł! Okazało się, że kot schował się w ładowni samolotu. W ten sposób dziesięciokrotnie przebył trasę Londyn-Katar, zanim przestraszonego i zgłodniałego znaleźli go pracownicy londyńskiego lotniska. W sumie zwierzę przebyło trasę ponad stu tysięcy kilometrów. Więcej niż niejeden z ludzi!

Możemy sobie wyobrazić szczęście właścicieli Ozzy'ego. Kot-podróżnik będzie musiał jednak poczekać na dalsze wycieczki pół roku - tyle czasu trwa bowiem kwarantanna dla zwierząt wjeżdżających do Wielkiej Brytanii. Zresztą nie wiadomo, czy będzie jeszcze miał ochotę na jakieś eskapady...

 

POWIESILI PUTINA

Dorota Elewicz


 

 


Dwa wielkie dzwony z wygrawerowanym nazwiskiem prezydenta Władimira Putina zawisną pod koniec sierpnia na dzwonnicy monastyru w mieście Siergijew Posad. Uznaje się je za centrum duchowe rosyjskiego prawosławia. Przedstawiciel Ławry Troicko-Siergijewskiej, XV-wiecznego kompleksu klasztornego wyjaśnił, że tradycyjnie grawerowano imiona carów na dzwonach odlewanych za ich panowania. Putin - carem? Nie, na razie nikt go tak nie nazywa, chyba że złośliwi dziennikarze. Jego nazwisko znalazło się na dzwonach, bo jest ich sponsorem. To - chciałoby się powiedzieć - nowa, świecka tradycja.

Nazwisko Putina zostało wygrawerowane na czaszy obok nazwisk trzech sponsorów oraz imion patriarchy Moskwy i Wszechrusi Aleksija II, przełożonego monastyru i jego ekonoma. Nowe dzwony zawisną lada dzień. Zajmą miejsce starych, zniszczonych w styczniu 1930 roku podczas represji stalinowskich. Z dzwonnicy monastyru, oddalonego o 60 km od Moskwy, zabrano wówczas 28 dzwonów. Dwa nowe, poświęcone przez patriarchę Aleksija II, mają po trzy metry wysokości i ważą 27 i 35,5 tony. Odlano je... w fabryce samochodów Ził w Moskwie. Swoją drogą ciekawe, ile razy już przepowiadano Putinowi - choćby w żartach - że kiedyś będzie wisiał.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone