Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



W SERCU EUROPY

Olaf Ważyński



To tylko fragment wspaniałego Grand Place
Pałac Królewski i ogrody
Chwila zadumy na schodach Pałacu Sprawiedliwoœci

 


Bruksela? Wiadomo - stolica zjednoczonej Europy. Dla mnie i mojego kolegi, Bruksela była jednak tylko przystankiem w podróży na południe Francji. Szybko się okazało, że warto było się tu zatrzymać, choćby przez dwa dni. Pogoda - dotąd bardzo kapryśna - dała nam przez chwilę spokój. Było słonecznie i ładnie. W sam raz do spaceru po tym pięknym mieście.
Dziś już nie pamiętam, jak to się stało, że wylądowaliśmy od razu w samym sercu Brukseli, na Grand Place - Wielkim Placu. W każdym razie nie ma chyba lepszego miejsca na rozpoczęcie zwiedzania. Sęk w tym, że plac oszałamia i zniewala, i wcale nie chce się stąd odchodzić. Kamienice, ratusz i tzw. Dom Królewski są tak piękne, tak bogato zdobione, że wydają się wprost ociekać złotem i kosztownościami! Nic dziwnego, że po prostu usiedliśmy i... patrzyliśmy. Dobrą godzinę.

Zamek Królewski w porównaniu do kamienic mieszczańskich wygląda skromnie. Przynajmniej z zewnątrz. Co innego Królewskie Muzea Sztuk Pięknych, że wspomnę tylko dzieła Rubensa, Bruegla, Gaugina, Chagala, Dalego... Ale i tak największe wrażenie zrobił na nas Pałac Sprawiedliwości. Akurat remontowano elewację, ale i tak przysiedliśmy i oniemieliśmy. Przede wszystkim dlatego, że jest taki... ogromny! Jego projektant, Joseph Poelaert, musiał mieć chyba manię wielkości (albo wręcz przeciwnie - kompleks niższości). Fotografia tego nie odda, ale uwierzcie - stojąc przed tą budowlą, człowiek czuje się malutki, niczym mrówka. Na przekór powadze miejsca (w końcu mieści się tu Trybunał Sprawiedliwości, najwyższy organ sądowy Unii Europejskiej) zrobiliśmy sobie na schodach trochę filuterne zdjęcie.

Bruksela jest mieszaniną nowoczesnych biurowców i pięknych zabytków. Od kiedy jest stolicą Unii Europejskiej, mieszka tu i pracuje całe stado polityków i urzędasów. Miasto zachowało jednak swój klimat. Wciąż jest tu wiele miłych, zacisznych zaułków z knajpkami, pubami i kafejkami jazzowymi. W jednej z kawiarenek piłem najsmaczniejszą w swoim życiu kawę!
Snuliśmy się wąskimi uliczkami Brukseli Górnej i Dolnej, natykając się czasem na zabawne posągi, np. Sherlocka Holmesa z brązu, o Manneken Pis nie wspominając. Zaciekawiły nas też dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic, bądź instytucji (Belgia jest krajem dwujęzycznym - mówi się tu po francusku i flamandzku). A kiedy przyszedł czas odjazdu, żałowaliśmy, że były to tylko dwa dni. Ale cóż, wzywało nas już ciepłe wybrzeże śródziemnomorskie...

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone