Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



TAK ZWANA SŁUŻBA ZDROWIA

Marek Stolarczyk




Od zawsze, jak świat światem, jedną z najbardziej dochodowych branż była medycyna. Ludzie mieli (i mają) skłonność do wydawania majątku, byle tylko podreperować swoje zdrowie. Ale nawet tak doskonały biznes można schrzanić.

Jesteśmy świadkami sytuacji, kiedy to jedna z najbardziej dochodowych gałęzi usług - przemysł medyczny, walczy o przetrwanie, nie może podnieść się z letargu. Jakim cudem można zarżnąć kurę znoszącą złote jajka? Okazuje się, że można.
Leczenie jest drogie. To fakt. Ktoś kiedyś uznał, że jest nieludzkie, by ze zdobyczy medycyny mogli korzystać tylko bogacze. Ja doskonale rozumiem tę argumentację. Też mam serce. Na szczęście mam też sprawną głowę. Powody, które pchnęły kogoś kiedyś do stworzenia obowiązkowego ubezpieczenia zdrowotnego są dzisiaj tak samo ważkie jak niegdyś. Oznacza to, że eksperyment z "państwową" służbą zdrowia się nie udał. Dla wszystkich jest bowiem oczywiste, że za leczenie trzeba... płacić. Placówki medyczne, które należą do "systemu" są tylko ekspozyturami całego mnóstwa prywatnych, świetnie funkcjonujących gabinetów. Nie rozumiem z jakiego powodu utrzymuje się tak zwaną służbę zdrowia. Przecież to nie służba, tylko biznes. Taki sam jak każdy inny.
Pojawiają się pomysły, by zwiększyć obciążenia podatkowe na medycynę. Czy ktoś wierzy, że nawet podwojenie stawki kiedykolwiek coś naprawi? Jeden ze strajkujących lekarzy powiedział w telewizji, że wspólnie z kolegami zwolni się z pracy i stanie pod szpitalem z kartką "chirurg - 50 złotych", obok inny "pediatra - 75 złotych", "ginekolog - 120 złotych", itd. Ja chcę, by tak stało się jak najprędzej! Dopiero wtedy pojawi się szansa, że zacznie być normalnie.
Już teraz z państwowej służby zdrowia właściwie nie korzystam. Bo gdy jestem chory, to leczę się prywatnie. Wiem, że inni tak nie mogą. Czyli, że w Polsce nie istnieje równy dostęp do tak zwanej służby zdrowia. Tak jak dawniej, o miejscu w kolejce do doktora decyduje kasa. Po co więc udawać, że funkcjonuje bezpłatna opieka lekarska? Po kiego czorta płacić podatki na fikcję? Nie udaję, że mam rozwiązanie problemu. Wiem, że na przykład system amerykański ma swoje wady. Ale nie dam sobie wmówić, że państwowa opieka medyczna jest rozwiązaniem dobrym. Jest odwrotnie. Korzystanie z tych dobrodziejstw jest jednym z najbardziej poniżających doświadczeń. Pierwsze co należałoby więc zrobić, to zlikwidować Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone