Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



BYĆ POSŁEM ABSOLUTNYM

Karol Kornet



 


Niemal każdy, nawet w tak zamierzchłych czasach jak III RP, chciał zostać reprezentantem narodu w parlamencie. Wielu z nas nadal o tym marzy, a nadzieje na objęcie tego zacnego stanowiska rosną - kiedy przyjrzymy się dokładniej życiorysom miłościwie nam panującym.

Postawmy się w roli przeciętnego Kowalskiego, który pała nieposkromioną i niezaspokojoną żądzą władzy. Wspólnie z Kowalskim spróbujmy dostać się do parlamentu w roli posła. Ale jak to zrobić?
Sama myśl o rządzeniu przyszła na myśl Kowalskiemu w pewien słoneczny poniedziałek, kiedy nasz bohater siedział wygodnie - w mniej wygodnym, dwudziestoparoletnim fotelu, który kupił za "amerykanske" dolary w Peweksie. Fotel błagał o eutanazję już od dobrych kilku lat, lecz okrutne warunki kapitalizmu nie pozwoliły Kowalskiemu na znalezienie dobrze płatnej pracy, a co za tym idzie uniemożliwiły wymianę fotela na nowy. Przed zapadłym siedziskiem stał telewizor, też nie pierwszej młodości, w który Kowalski wpatrywał się mocno już podchmielony.
Przypadek sprawił, że program, który przyszło oglądać Kowalskiemu, to obrady sejmowe. Wcześniej nasz bohater nigdy nie interesował się polityką, lecz zmieniło się to tak szybko, jak zmienił się jego wyraz twarzy, gdy na ekranie telewizora ujrzał swojego kolegę z zawodówki. Ów kolega zasiadał teraz w ławie sejmowej i zajęty był pisaniem, arcyważnego zapewne, sms-a. Ubrany w elegancki garnitur, na szyi gustowny biało-czerwony krawat, twarz nieco zmieniona, bo bardziej zadbana niż kiedyś, opalona, ogolona - taka mądra. Na początku mowę Kowalskiemu odjęło, lecz po chwili wyartykułował na całe gardło kilkanaście epitetów na temat swojego dawnego kolegi. W głowie bohatera, wypełnionej po brzegi procentami, pojawiła się jednak złota, jak kolor jego ulubionego trunku, myśl. Skoro ten... (tu znowu Kowalski zrobił sobię przerwę na kilkanaście wyszukanych słów, po czym kontynuował) może zostać posłem, to dlaczego ja nie mogę? I tak zrodziła się myśl, a jak się później okaże, życiowy cel Kowalskiego - zostać posłem.
Kowalski nie chciał startować z ramienia partii, bo partie zawsze kojarzyły mu się z komunistami, ale bardzo spodobał mu się krawat, który zobaczył w telewizji, na szyi swojego kolegi, więc postanowił wstąpić do Samoobrony. Miał sporo oszczędności, które zebrał oszukując trochę na zeznaniach podatkowych i robiąc inne przekręty. Odważył się na akt tzw. "darowizny" na rzecz partii i natychmiast został wpisany na pierwsze miejsce na liście wyborczej w swoim okręgu.
W kampanii wyborczej starał się zjednać sobie rozmaite środowiska - od chłopów, którym zafundował mocno zakrapianą alkoholem imprezę w jednej z remiz, do której udało mu się pozyskać nowy wóz strażacki; poprzez sfrustrowanych mieszkańców miast, którzy zniechęceni stanem polityki w ich kraju kolejny raz dali się nabrać na przedwyborcze obietnice wygłaszane przez Kowalskiego; reprezentantów jednej z młodzieżówek innej partii politycznej, z którymi wziął udział w koncercie, na którym sala była udekorowana swastykami; aż po swoją liczną rodzinę oraz przyjaciół, którym zagwarantował różnorakie stanowiska w partii, już po wyborach. Jak powiedział ktoś mądry: "przezorny zawsze ubezpieczony", dlatego nasz bohater postanowił pójść w ślady jednej ze sławnych już posłanek Samoobrony - Renaty B. i sfałszował raptem kilkaset podpisów na liście wyborczej. Później pozostało mu już tylko czekać.
Kilka tygodni później w rodzinie Kowalskiego zapanowała euforia. Wbrew wynikom sondażowym nasz bohater dostał się do parlamentu - został posłem. Spełniło się jego marzenie i zaczął realizować swój życiowy plan, który powstał przy odrobinie przypadku oraz alkoholu, przed telewizorem. Tuż po wyborach gazety rozpisywały się o hucznych imprezach w pokoju hotelu sejmowego, w którym mieszkał poseł Kowalski. Świadkowie twierdzą, że oprócz libacji alkoholowej, na cześć nowego reprezentanta narodu odśpiewano rownież takie pieśni jak: "Oto jest dzień, który dał nam Pan", czy "Kowalski naszym przyjacielem jest".
Teraz przed posłem Kowalskim stoi nowe zadanie: udowodnić w Sejmie, że został słusznie wybrany i zapewnić sobie, swojej rodzinie i znajomym jak najwyższe stanowiska w tworzonym rządzie. O tym, jak poseł Kowalski radzi sobie w walce o jeszcze lepszy byt, napiszę niebawem.

Autor publikuje również na stronie internetowej
http://karolkornet.blog.onet.pl.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone