Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



PRZYJAZNE DLA SŁUCHACZY

Sprawca Naczelny



 


Zespołów muzycznych jest tyle co gwiazd na niebie. Jednak prawdziwymi gwiazdami staje się znikomy procent. Ileż jest kapel, które latami zabiegają o uwagę kogokolwiek, kto mógłby pomóc im w karierze. Czasem się udaje, czasem nie.

Zespołowi Gloryhound and the Skyhawks chyba się udało. Na razie na niewielką skalę, ale zawsze to dobry początek. Kwintet z Nowej Szkocji został dostrzeżony przez muzyków z uznanej już kanadyjskiej formacji Matt Mays and El Torpedo. Jak to zwykle bywa, wystarczyło szepnąć słówko temu i owemu. No i nagle okazało się że dla pięciu 19- i 20-latków z Gloryhound and the Skyhawks znalazło się miejsce w klubie Tribeca w Halifaksie, gdzie kapela pogrywa teraz w każdy wtorkowy wieczór.
"Usiedliśmy razem w barze, wypiliśmy parę piwek. Posłuchali nas i chyba im się spodobało" - wspomina wokalista i gitarzysta Evan Meisner. "Zagraliśmy przed nimi w jednym z pubów. Koncert został dobrze przyjęty i to zdecydowało. Ci kolesie po prostu otworzyli przed nami pierwsze ważne drzwi. Chwała im za to."
Gloryhound and The Skyhawks zaczerpnął nazwę od pewnego projektu naukowego oraz napisu na czapeczce z daszkiem kupionej na stacji benzynowej. Grupa wyrasta z pnia klasycznego rocka, korzeniami tkwiącego w latach 60. i 70. zeszłego wieku. Tak naprawdę to na początku funkcjonowały dwa zespoły. Gloryhound był zainspirowany takimi kapelami jak Crazy Horses, czy Heartbreakers. Ich początkowi rywale na drodze do sławy, The Skyhawks, woleli klimaty w rodzaju The Band i The Byrds. Po połączeniu sił Evan Meisner, David Ross Casey, Jeremy MacPherson, Adam Baldwin i Shaun Hanlon wytyczyli sobie wyraźny kierunek, a jest nim odważny, surowy, brudny wręcz rock and roll. Coś co mogliby stworzyć razem Neil Young i Bob Dylan w swoich najlepszych latach Free Of You. Na koncertach Gloryhound and The Skyhawks ze sceny płynie czysta energia. Czasem ma się wręcz wrażenie, że oto czas się cofnął o dobre trzydzieści parę lat... Strung Up
Wracając do rozpoczętej właśnie kariery - zespół planuje w tym roku nagrać swoją debiutancką płytę. Na razie po rozmaitych wytwórniach wędrują ich krążki demo, nagrane w studiu wokalisty Persuaders, Maurice'a Aucoina. Jak mówi Evan Meisner, muzycy chcieliby uchwycić w nagraniach atmosferę z koncertów, tę śmiałą, głośną i przyjazną dla słuchaczy mieszankę rockowych dźwięków. "Nasze koncerty to super zabawa, bo publiczność ma wrażenie, że wyszliśmy sobie pojammować. Słuchacze łapią klimat i czują się, jakby byli z nami na scenie. To jest prawdziwy rock."

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone