Dzisiejsze
media prześcigają się w rankingach - oglądalności, poczytności,
głupoty. Gazety mają określone profile. Są względnie obiektywne,
hurrakatolickie, uległe władzy. Jedna z nich w swoich spotach
reklamowych z opiniotwórczości czyni zaletę.
Magdalena Cielecka w reklamie "Dziennika" mówi
o nim "opiniotwórczy". Czy to do końca pozytywna
cecha? Przecież opiniotwórczość narzuca określony tok myślenia
na konkretny temat. W rezultacie tylko co bardziej rezolutni
czytelnicy pokuszą się o własną opinię i odejście od odgórnego
subiektywizmu. A opiniotwórczość potraktują jak jawne pójście
na łatwiznę. Kawę na ławę (ukłony dla Rymanowskiego).
Jeśli "Życie Warszawy" na swoich łamach dało w twarz
Kuroniowi, to pewnie mniej kreatywna część odbiorców uwierzyła
w wyssane z palca oskarżenia. Nieliczni pozostawili sobie
obszar do własnej interpretacji.
Najbardziej rzetelne są paski informacyjne na dole ekranu
w niektórych programach telewizyjnych. Lubię je, bo prezentują
suche fakty, bez zbędnych komentarzy. Mówi się, że codzienne
serwisy są opiniotwórcze, a nikt nie precyzuje, czy to dobrze,
czy nie. Media usiłują myśleć za nas. Za 1,50 zł masz barwny
bukiet opinii. Bez nadmiernego nadwyrężania swojego zbrukanego
codziennością umysłu.
Opiniotwórczość stanowi zagrożenie ze strony czwartej władzy,
bo poniekąd uwłacza indywidualizmowi, rozleniwia intelekt.
Z drugiej jednak strony dobrze obrazuje wszelkie różnice zdań
w pewnych kwestiach. Gdy jedna z gazet przedstawiała Eltona
Johna jako wyśmienitego artystę i entuzjastycznie opisywała
jego wizytę w Polsce, pewna stacja radiowa nazywała go pedałem
niemile widzianym w naszym kraju. Bystry odbiorca miał pole
do stworzenia swojego zdania. Ten mniej asertywny uparcie
dawał wiarę którejś z opinii.
Myślę, ze najlepszym rozwiązaniem jest po prostu zdrowa opiniotwórczość.
Mam jednak nadzieję, iż macie w tej kwestii swoje zdanie.
Oby.
|