Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



PO CO TA POMPA?

Adam Kęsowski



 


Mamy wreszcie F-16! Zaczyna się modernizacja polskich sił powietrznych. I mniejsza już o to, czy szachownice na skrzydłach samolotów są poprawnie pomalowane, czy może kolory są rozłożone odwrotnie; czy samolot miał megaawarię nad oceanem, czy tylko drobną ustereczkę. Liczy się fakt, że nasza armia wreszcie będzie miała nowoczesne samoloty bojowe.

W tej beczce miodu jest jednak łyżka dziegciu. Po pierwsze protestują okoliczni mieszkańcy. Traktując rzecz logicznie, rudno pojąć o co im chodzi. Większość domów wokół lotniska to nowe budynki. Po co ci ludzie się tam osiedlali? W końcu, jak wiadomo, na lotniskach lądują i startują samoloty. Czy, gdy się budowali, nie wiedzieli o tym? Gdzie wtedy mieli rozum? Oczywiście trudno też bronić decyzji wojskowych, żeby główną bazę polskich F-16 ulokować właśnie w Krzesinach pod Poznaniem. Tym bardziej, że w Powidzu, również nieopodal Poznania, jest inne lotnisko - bardziej odludne. Tak czy siak, w przebudowę Krzesin wpakowano jakieś 400 milionów złotych i nic się z tym już nie zrobi - ewentualnie drugie tyle pójdzie na odszkodowania. Reszta w rękach niezawisłego sądu.
Następną wątpliwością jest już sam F-16. Jak wspomniałem, to nowoczesny samolot. Ale jest też wiele innych nowoczesnych samolotów: Eurofighter, Mirage, Grippen. Mam wrażenie, że kupiliśmy produkt amerykański ze względów politycznych. Tymczasem to maszyna, która ma też kilka wad. Wiadomo, każdy jest teraz specjalistą od lotnictwa, no ale pomędrkować nie zawadzi. Jak wiem, ta maszyna jest niezwykle wrażliwa na jakość pasa startowego. Nie ma mowy, by startowała z zaimprowizowanych lotnisk, czyli na peerelowskich pseudoautostradach, jakimi usiana jest Polska. Wystarczy więc jedna bomba, która trafi w pas startowy w Krzesinach, albo drobny sabotaż - i zostaniemy w absurdalny sposób pozbawieni nowoczesnego lotnictwa wojskowego. Czy o to chodziło? Poza tym konstrukcja wybranej przez nas maszyny jest taka, że wlot powietrza ma tuż nad ziemią. Zasysa wszystkie brudy. Byle kamyczki wpadają wprost do silnika. Jak wpływa to na żywotność maszyny? Nietrudno się domyślić.
Ranga jaką nadano wprowadzeniu do naszej armii samolotu F-16 jest zastanawiająca. Jeszcze rok temu całkiem serio brano pod uwagę, że do Poznania przyleci George Bush. Potem stanęło na drugim garniturze administracji w postaci Condoleezzy Rice. Ostatecznie ze Stanów nie przyjechał nikt, poza jakimiś wojskowymi. Z naszej strony gala była maksymalna. Minister obrony narodowej to chyba wystarczy, ale pojawił się nawet prezydent z małżonką. Świadczy to niestety o naszej prowincjonalności. Co tu celebrować? Toż to tylko samoloty. Gdy dwa F-16 lądowały na płycie lotniska w Krzesinach orkiestra wojskowa grała Mazurka Dąbrowskiego. Kompletna żenada. Monty Python do kwadratu. Oficjele nie przerywali swoich drętwych przemówień nawet wtedy, gdy w ogłuszającym huku nad ich głowami krążyły wojskowe odrzutowce. Zupełnie jakby im w tej całej celebrze przeszkadzały. Jeśli komuś zabrakło jeszcze tematów do komedii, to pierwsza dama została matką chrzestną. Być może na śmiechu mogłoby się skończyć, gdyby nie to, jak jesteśmy traktowani przez stronę amerykańską. Offset okazał się fikcją. Problem nabrzmiał tak bardzo, że stanowisko zajął prezydent RP. Lech Kaczyński stwierdził, że "trzeba będzie wrócić do rozmów o wzajemnych zobowiązaniach". Ciekawe czy to stroszenie piórek na coś się zda.
Mamy nowy samolot. To ważne i należy się z tego cieszyć. Czynimy to jednak jak jacyś ubodzy krewni, ludzie bez poczucia własnej godności, z zatraceniem właściwego spojrzenia na miarę rzeczy, którą bez umiaru fetujemy.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone