Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



CUDOWNE DZIECI PHOTOSHOPU

Agnieszka Krupak




Jeden z popularnych polskich portali regularnie i z uporem maniaka przysyła mi na konto link zachęcający do przejrzenia nowego serwisu internetowego, którego jest patronem. Serwis reklamuje się w sieci jako służący ploteczką i sensacją na zawołanie.

A skoro plotka i sensacja, to jasne jak słońce, że wśród bohaterów szmiry w sieci królują niezwyciężenie Britney i Angelina, które ustawicznie dostarczają złaknionemu odbiorcy sygnału internetowego poczucia "bycia na bieżąco" - nawet wtedy, gdy zamiast zająć się własnymi dziećmi, śledzi żywot dzieci w dżinsach za kilkaset dolarów. Wszechobecna Angelina zaczęła mnie mierzić do tego stopnia, że natychmiast wyłączam stronę, na której się pojawi. Angelina z wargą, Angelina bez wargi, Angelina w 156 dniu ciąży i z lokiem, Angelina w 157 dniu ciąży i bez loka... Jestem przekonana, że przeciętna nastolatka wie więcej o bieżących sprawach "najpiękniejszej rodziny świata" (tylko idiota może ustanowić takie kryterium) niż o własnej ciotce. Potem obie płcie zapełniają fora stosownymi komentarzami - słowami uwielbienia, zazdrości czy podziwu.
Temat ten nie zająłby moich myśli ani sekundy dłużej, gdybym nie odebrała emaila od mojego serdecznego przyjaciela, zresztą człowieka kreującego świat reklamy w IV Rzeczypospolitej, który jednym zdaniem wprowadził mnie w stan konfuzji: "Musisz przyznać, że Angelina to laska". Ręce mi opadły z łomotem, jedna na prawy, a druga na lewy alt. Kolejny, omamiony Photoshopem, 33-letni Piotruś Pan z głową w chmurach! Wystarczy porównać sobie zjawiskowe obrazy Lary Croft z niepozowanymi zdjęciami aktorki, na których widać kanciaste kolana, przeraźliwe żyły na rękach i nogach, cienie pod oczami i ogromną dolną wargę. Makijaż i odpowiednia obróbka graficzna czynią cuda, o czym można się przekonać oglądając załączone przeze mnie zdjęcia.
Innym znanym pięknościom przytrafiały się podobne "przygody z Photoshopem" - twarz nabierała owalu, oczy się zwiększały, włosy gęstniały, zęby stawały się bielutkie, a skóra jedwabista. Scarlet Johansson o mało nie spowodowała wypadku samochodowego, gdy zobaczyła siebie na ulicznych billboardach reklamujących film "Wyspa" - agencja bez wiedzy i zgody aktorki powiększyła jej biust i uwypukliła tyłek. Keira Knightley pracuje na planie w asyście dermatologa, by w razie potrzeby szybko rozwiązał jej ustawiczne problemy ze skórą. Kolorytem karnacji zajmie się już komputer, wygładzi ją i nada blasku jak najlepszy kosmetyk.
Ofiarami komputerowej kreacji rzeczywistości stały się przede wszystkim nastolatki, które są grupą bardzo podatną na manipulacje. Media pokazują wyraźnie, jak wyglądać powinna kobieta, i jaki wygląd przystoi prawdziwemu mężczyźnie. Mając za przykład Larę Croft i Supermana wierzymy, że nadwaga, rzadkie włosy, trądzik czy łupież są przypadłościami, jakie nie imają się większości mieszkańców Hollywood. Oni nie trawią, nie drapią się i nie mają niestrawności - nawet jeśli jedzą amerykańskie jedzenie z plastiku. Paradoksalnie, ludzkość ma już za sobą wiele drastycznych prób ingerencji w wygląd sylwetki - jeszcze w XX wieku obowiązkowe, ciasno wiązane na dziewczęcych taliach gorsety były przyczyną wielu przypadków niedorozwoju umysłowego tzw. panienek z dobrych domów. Biedne dziewczyny, skrępowane w pasie jak baleron, nie mogły swobodnie oddychać, a zaburzone krążenie krwi powodowało stałe niedotlenienie mózgu, co w efekcie upośledzało jego rozwój i funkcjonowanie. Wybielający proszek na twarz powodował uciażliwe choroby skóry, co i tak było bardziej humanitarne niż obcinanie palców u nóg małym Japonkom, żeby wdzięczniej drobiły.
Wydawałoby się, że dzięki Darwinowi i medycynie ludzkość dorosła do zmierzenia się ze swoją fizycznością, a tu proszę - w sukurs zdrowemu rozsądkowi przyszedł Photoshop, i zdołał tak namącić w małych główkach, że statystyki odnotowują coraz więcej przypadków depresji, a nawet samobójstw wśród nastolatek, z powodu kompleksów dotyczących wyglądu! Wyidealizowany standard piękna jaki reprezentuje sobą Lara (i jeszcze do niedawna Britney, ale ta ostatnio nieco podupadła) powoduje, że samoocena i poczucie własnej wartości przeciętnej gimnazjalistki spadają w dół jak grubas na bungee. Nie sądzę, że moda na komputerowe upiekszanie rzeczywistości wkrótce osiągnie tendencję spadkową - raczej będzie się rozwijać, bo to ogromne pieniądze dla wszystkich biorących udział w tym procederze. A kliniki chirurgii plastycznej, firmy kosmetyczne i twórcy mody zacierają ręce, bo na nikim nie zarabia się tak dobrze, jak na starzejących się "kociakach" i zdesperowanych nastolatkach, które wolą zginąć, niż pójść na imprezę z pryszczem na nosie.
A propos pryszcza - przypomniała mi się zabawna historia sprzed roku: dzień przed koncertem znanego muzyka mojemu mężczyźnie nieidealnemu wyskoczył na szyi wielki pryszcz. Wielki fan z dezaprobatą oglądał swoje pamiątkowe zdjęcia z tej wyjątkowej nocy - pryszcz pod sceną, pryszcz na tle mistrza, pryszcz na widowni, pryszcz zawsze na pierwszym planie... I zlikwidował sobie tę estetyczną niedoskonałość wzmiankowanym tu Photoshopem, a potem, podniecony efektem, wygładził sobie całe swoje oblicze. Znajomi dostali zdjęcia z koncertu i nie przypuszczali nawet, że są ofiarami małej manipulacji rzeczywistością. A każdy z Was jest - każdego dnia. Bardziej lub mniej nieświadomie stajemy się ofiarami wielkiej rozgrywki mass mediów i agencji reklamowych, po to tylko, żebyśmy ulokowali nasze pieniądze we właściwym miejscu. Pocieszające jest jedno - wyobraźnia jeszcze nigdy nie oparła się rzeczywistości, bo ta weryfikuje ją szybko, choć często w bolesny sposób. Jak się jednak ustrzec przed byciem ofiarą zafałszowanego świata mediów? Zdrowego rozsądku życzę.
Ostatnie ze zdjęć to amatorska fotografia autorki felietonu, leciutko przerobiona przez genialnego, młodego grafika, Maćka Chajeckiego (jego talent można podziwiać wchodząc na stronę www.mind-image.com). Wystarczyło parę minut, by Czytelnik mógł zadawać sobie teraz pytanie: czy Agnieszka spacerowała wieczorem po eleganckich, zielonych przedmieściach, czy rankiem po bruku w ubogiej części miasta? Miała zepsuty suwak w spodniach? Zajęczą wargę? A może w ogóle nie było jej na tych zdjęciach?

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone