Pamiętacie
film "Prosta historia"? Starszy pan postanawia w
nim odwiedzić swojego brata, a ponieważ nie ma prawa jazdy,
decyduje się w długą podróż kosiarką spalinową. Takie historie
się w głowie nie mieszczą, a jednak jest w nich ziarno prawdy.
Grupa poznańskich zapaleńców zdecydowała się wyruszyć w świat
traktorem. Bohaterowie "traktoriady" - bo tak nazywają
swoją podróż - mają do dyspozycji Ursusa 6014. Traktor spokojnie
czeka w Argentynie.
Korzenie traktoriady sięgają kilku lat wstecz. Tegoroczna
wyprawa będzie już piątą. Ekspedycja rozpoczęła się trasą
z Urugwaju do Peru. Od tamtej pory wędrowcy pokonują w niezbyt
olśniewającym tempie kolejne dystanse na południowoamerykańskich
szlakach. Dlaczego traktorem? Pomysłodawca wyprawy, Marcin
Obałek, tłumaczy: "Kiedyś w Pakistanie widziałem faceta
na ursusie, który przez megafon puszczał sobie pakistańskie
disco. Wtedy już wiedziałem!". Do idei zapaliło się wielu
ludzi. Dzięki sponsorom udało się na przykład wypożyczyć traktor
- wspomnianego ursusa. Zresztą stało się to powodem zamieszania.
Traktor formalnie był bowiem własnością zakładów Ursus, te
jednak upadły. Syndyk zainteresowany jest więc "wyciągnięciem"
kasy od podróżników.
Podróż traktorem nie należy do szybkich. Maszyna ma przecież
swoje ograniczenia. Ale właśnie na tym polega piękno pomysłu
poznaniaków. Na traktorze nikt nigdzie się nie spieszy. Noclegi
i tak nie są organizowane w hotelach, a namiot można rozbić
dosłownie wszędzie. Co za różnica, czy odległość od punktu
A do B będzie pokonana w dzień, czy w tydzień? Czy można sobie
wyobrazić coś piękniejszego? Nie ma terminu zakończenia "turnusu",
nikt nikogo nie ściga, a traktorem można podróżować nie tylko
po drogach, ale i po pustyni, albo rzadko uczęszczanych szlakach.
Trzeba tylko pamiętać o bezpieczeństwie. Woda, woda i jeszcze
raz woda. Trzeba jej brać tyle ile się da. Nawet kosztem paliwa.
Zdarzyło się już zresztą, że paliwo w traktorze skończyło
się w szczerym polu, a właściwie na pustyni. Traktorzyści
mieli też inne niebezpieczne przygody. Trzeba tu zaznaczyć,
że traktorem mogą jechać tylko dwie osoby. Dla paroosobowej
ekipy to zdecydowanie za mało. Dlatego uczestnicy traktoriady
poruszają się również ciężarówką. Sęk w tym, że podczas pierwszej
wyprawy mercedes 1017 LS kompletnie się "rozkraczył".
Uczestnicy podróży słali wówczas apele do Polski o pomoc.
Transport samochodu przez ocean byłby bardzo kosztowny i czasochłonny.
Ostatecznie holowali ciężarówkę 700 kilometrów!
Dla wielu mieszkańców boliwijskiej, czy argentyńskiej prowincji
świat kończy się za miedzą. Gdy pada nazwa Polonia, kojarzą
ją w jakiś przedziwny sposób z Kolumbią. Świat po drugiej
stronie oceanu dla nich nie istnieje. Coś zaczynają kojarzyć
dopiero wtedy, gdy wspomni im się papieża Polaka.
Jak opowiada Marcin Obałek, ludzie reagują różnie. Zdarzyło
się raz, że mieszkańcy wioski obrzucili karawanę kamieniami.
Najwyraźniej nie chcieli u siebie gościć żadnych obcych, w
dodatku białych. Ale przeważa ciekawość i serdeczność. Problem
polega czasem na tym, że z Indianami nie ma jak się dogadać.
Niektórzy spotkani na szlaku nie znają słowa po hiszpańsku.
Zdarza się nawet, że całymi latami nie widzieli białego człowieka.
Traktoriada to nie tylko beztroska przygoda. Uczestnicy eskapady
mają większe ambicje. Już po raz drugi będą uczestniczyć w
pracach archeologicznych w delcie rzeki Beni. Polacy odkryli
tam najprawdopodobniej resztki nieznanej wcześniej kultury
prekolumbijskiej. Szef wyprawy, Marcin Obałek, snuje jednak
jeszcze śmielsze plany. Powołane przez niego stowarzyszenie
"Czysty świat" może przyczynić się do ratowania
dżungli amazońskiej. W jaki sposób? Trzeba ją po prostu kupić!
Ziemia jest śmiesznie tania. Trzeba uzbierać trochę pieniędzy
i posiąść na własność możliwie jak największy kawałek buszu.
Na razie jednak uczestnicy traktoriady borykają się z przyziemnymi
problemami związanymi z aktualną wyprawą. Jeśli wszystko się
uda, do Argentyny wyruszą w połowie lipca. Zaczną na północy
i skierują się ku Ziemi Ognistej by - jak powiedział szef
wyprawy, pomachać Arktyce. Koniec tegorocznej ekspedycji w
listopadzie.
|