Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



TRAKTOREM W ŚWIAT

Grzegorz Soroka



 


Pamiętacie film "Prosta historia"? Starszy pan postanawia w nim odwiedzić swojego brata, a ponieważ nie ma prawa jazdy, decyduje się w długą podróż kosiarką spalinową. Takie historie się w głowie nie mieszczą, a jednak jest w nich ziarno prawdy.

Grupa poznańskich zapaleńców zdecydowała się wyruszyć w świat traktorem. Bohaterowie "traktoriady" - bo tak nazywają swoją podróż - mają do dyspozycji Ursusa 6014. Traktor spokojnie czeka w Argentynie.
Korzenie traktoriady sięgają kilku lat wstecz. Tegoroczna wyprawa będzie już piątą. Ekspedycja rozpoczęła się trasą z Urugwaju do Peru. Od tamtej pory wędrowcy pokonują w niezbyt olśniewającym tempie kolejne dystanse na południowoamerykańskich szlakach. Dlaczego traktorem? Pomysłodawca wyprawy, Marcin Obałek, tłumaczy: "Kiedyś w Pakistanie widziałem faceta na ursusie, który przez megafon puszczał sobie pakistańskie disco. Wtedy już wiedziałem!". Do idei zapaliło się wielu ludzi. Dzięki sponsorom udało się na przykład wypożyczyć traktor - wspomnianego ursusa. Zresztą stało się to powodem zamieszania. Traktor formalnie był bowiem własnością zakładów Ursus, te jednak upadły. Syndyk zainteresowany jest więc "wyciągnięciem" kasy od podróżników.
Podróż traktorem nie należy do szybkich. Maszyna ma przecież swoje ograniczenia. Ale właśnie na tym polega piękno pomysłu poznaniaków. Na traktorze nikt nigdzie się nie spieszy. Noclegi i tak nie są organizowane w hotelach, a namiot można rozbić dosłownie wszędzie. Co za różnica, czy odległość od punktu A do B będzie pokonana w dzień, czy w tydzień? Czy można sobie wyobrazić coś piękniejszego? Nie ma terminu zakończenia "turnusu", nikt nikogo nie ściga, a traktorem można podróżować nie tylko po drogach, ale i po pustyni, albo rzadko uczęszczanych szlakach. Trzeba tylko pamiętać o bezpieczeństwie. Woda, woda i jeszcze raz woda. Trzeba jej brać tyle ile się da. Nawet kosztem paliwa. Zdarzyło się już zresztą, że paliwo w traktorze skończyło się w szczerym polu, a właściwie na pustyni. Traktorzyści mieli też inne niebezpieczne przygody. Trzeba tu zaznaczyć, że traktorem mogą jechać tylko dwie osoby. Dla paroosobowej ekipy to zdecydowanie za mało. Dlatego uczestnicy traktoriady poruszają się również ciężarówką. Sęk w tym, że podczas pierwszej wyprawy mercedes 1017 LS kompletnie się "rozkraczył". Uczestnicy podróży słali wówczas apele do Polski o pomoc. Transport samochodu przez ocean byłby bardzo kosztowny i czasochłonny. Ostatecznie holowali ciężarówkę 700 kilometrów!
Dla wielu mieszkańców boliwijskiej, czy argentyńskiej prowincji świat kończy się za miedzą. Gdy pada nazwa Polonia, kojarzą ją w jakiś przedziwny sposób z Kolumbią. Świat po drugiej stronie oceanu dla nich nie istnieje. Coś zaczynają kojarzyć dopiero wtedy, gdy wspomni im się papieża Polaka.
Jak opowiada Marcin Obałek, ludzie reagują różnie. Zdarzyło się raz, że mieszkańcy wioski obrzucili karawanę kamieniami. Najwyraźniej nie chcieli u siebie gościć żadnych obcych, w dodatku białych. Ale przeważa ciekawość i serdeczność. Problem polega czasem na tym, że z Indianami nie ma jak się dogadać. Niektórzy spotkani na szlaku nie znają słowa po hiszpańsku. Zdarza się nawet, że całymi latami nie widzieli białego człowieka.
Traktoriada to nie tylko beztroska przygoda. Uczestnicy eskapady mają większe ambicje. Już po raz drugi będą uczestniczyć w pracach archeologicznych w delcie rzeki Beni. Polacy odkryli tam najprawdopodobniej resztki nieznanej wcześniej kultury prekolumbijskiej. Szef wyprawy, Marcin Obałek, snuje jednak jeszcze śmielsze plany. Powołane przez niego stowarzyszenie "Czysty świat" może przyczynić się do ratowania dżungli amazońskiej. W jaki sposób? Trzeba ją po prostu kupić! Ziemia jest śmiesznie tania. Trzeba uzbierać trochę pieniędzy i posiąść na własność możliwie jak największy kawałek buszu. Na razie jednak uczestnicy traktoriady borykają się z przyziemnymi problemami związanymi z aktualną wyprawą. Jeśli wszystko się uda, do Argentyny wyruszą w połowie lipca. Zaczną na północy i skierują się ku Ziemi Ognistej by - jak powiedział szef wyprawy, pomachać Arktyce. Koniec tegorocznej ekspedycji w listopadzie.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone