Czy
w Polsce nie ma pięknych dziewczyn? Oczywiście, że są. Po
co więc ma tu zjechać 120 napiękniejszych dziewczyn świata?
Po to, żebyśmy mogli wybrać tę jedyną, która otrzyma koronę
Miss Świata 2006.
Jak to się stało, że wybory najpiękniejszej kobiety odbędą
się właśnie w Polsce? Okazuje się, że nasz kraj jest "przepiękny,
leży w samym sercu Europy, a Polacy to fantastyczny, pełen
serdeczności i gościnności naród". To słowa prezes organizacji
Miss World, Julii Morley. Dodała ona jeszcze, że Polska jest
bardzo ciekawa i atrakcyjna turystycznie. To mogą być słowa
prorocze. O ile bowiem statystyki przyjazdów turystów zagranicznych
już teraz nie są złe, to po udanej imprezie tej rangi co Miss
Świata słupki w tabelkach mogą się znacznie wydłużyć. No,
ale do tego trzeba dużo pracy i zaangażowania oraz jeszcze
więcej pieniędzy. Ktoś już obliczył, że koszt imprezy oscyluje
wokół kwoty 10 milionów złotych. To pewnie wstępny szacunek
i suma ta jeszcze wzrośnie. Głosów oburzenia będzie co niemiara,
bo przecież dzieci głodują, emeryci niedojadają, a w ogóle
to lepiej wydać te pieniądze na budowę kościołów. Być może,
ale sprawnie zorganizowany finał Miss World da Polsce kolosalną
promocję. Tym bardziej, że transmitować go będzie prawie dwieście
stacji telewizyjnych! Większą oglądalność mają tylko ceremonie
otwarcia igrzysk olimpijskich i Mundialu.
Najpierw jednak, jak wspomniałem, uczestniczki finału przyjadą
do Polski na swoiste tournee. Będą gościć w sześciu miastach.
Nie wiadomo jeszcze, w których. Zostaną one wybrane w konkursie.
Niemal na sto procent jednym z nich będzie Warszawa. Wśród
pozostałych pewnie Kraków i Wrocław, może Gdańsk, co do reszty
- nie ma co na razie spekulować.
Po co ta objazdówka? Żeby dziewczyny mogły się pokazać "na
żywo" i w plenerze, i żeby same zobaczyły kawałek Polski.
Żeby fotografowie mogli zarobić, a staruszki w moherowych
berecikach miały temat do niedzielnych plotek. Takie wizyty
odbywały się w każdym kraju, w którym organizowano finał.
Ciekawostką medialną jest udział w przedsięwzięciu byłej polskiej
misski, Ewy Wachowicz. Tak, to ta sama pani, która 14 lat
temu przywdziała koronę najpiękniejszej Polki, później objęła
posadę rzeczniczki rządu Waldemara Pawlaka i wsławiła się
sentencją "Premierowi się nie odmawia", a niedawno
była producentką programu telewizyjnego Roberta Makłowicza.
Teraz znów jest rzecznikiem prasowym, tylko że tegorocznych
wyborów Miss Świata. Na marginesie - może się narażę, ale
dziś pani Ewa w ogóle nie przypomina siebie sprzed 14 lat
- ówczesnej Miss Polonia - ani figurą, ani urodą. Uśmiech
tylko ma ten sam.
Wszystko cacy. Jest tylko jeden problem. Czy Polscy sprostają
wyzwaniu? Tu nie może być partyzantki i półśrodków. Bo klapa
gotowa i wstyd murowany. Ale nie ma co krakać. Dzielni jesteśmy
i podołamy. Będzie śmiesznie, jak zespół Ich Troje wygra Eurowizję
i za rok będzie do zrobienia następna wielka impreza.
|