Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



MIĘDZY DWOMA OCEANAMI

Szymon Gant




"Co Bóg złączył, człowiek nie rozłączy" - te słowa, znane z formułki liturgicznej używanej podczas udzielania ślubu, padły kiedyś w kontekście geopolitycznym. Wypowiedział je król Hiszpanii Filip II w reakcji na propozycję przekopania się przez wąski pas lądu łączący obie Ameryki.

Król uznał pomysł za bluźnierczy. Może po prostu zabrakło mu wyobraźni. Trzysta lat później kanał zaczął kopać Francuz, dokończyli Amerykanie, a dziś zyski z niego czerpie niepodległa Panama.

Historia z kanałem w tle

Droga do takiego stanu rzeczy nie była oczywiście prosta. Panamę założyli Hiszpanie w 1519 roku. Miasto funkcjonowało jako port wysyłkowy, z którego odpływały do Europy statki wyładowane zrabowanymi przez konkwistadorów skarbami. Złoto kusiło i przyciągało, głównie piratów, którzy długo i bezskutecznie próbowali złupić Panamę. W 1671 roku udało się to w końcu angielskiemu korsarzowi Henry'emu Morganowi. Ówczesnym zwyczajem, na wszelki wypadek spalił miasto. Hiszpanie podnieśli je z gruzów, ale już w innym miejscu.
Teryturium dzisiejszej Panamy przez długie lata należało do Kolumbii. Dopiero po wykopaniu kanału łączącego wody dwóch oceanów, historia przyspieszyła bieg. Doszło do ogłoszenia niepodległości przez Panamę. W tle oczywiście znajdował się "ósmy cud świata" - Kanał Panamski. Trzeba bowiem pamiętać, że wybudowanie kanału zmieniło oblicze światowego handlu. Zamiast ryzykować wielotygodniowy rejs dokoła Ameryki Południowej okręty mogą przeciskać się tędy z Pacyfiku na Atlantyk, lub odwrotnie. Żaden administrator podobnej instalacji nie udostępnia jej za darmo. Za ogłoszeniem suwerenności Panamy kryło się więc dążenie do uniezależnienia się gospodarczego od Kolumbii.
Nie wiadomo jednak, czy Panamczycy byliby tak skorzy do zrywów niepodległościowych, gdyby nie podpuścili ich... Amerykanie. To oni przecież dokończyli budowę kanału, kiedy w 1889 roku zbankrutowało kierowane przez Ferdynanda Lessepsa Konsorcjum Francuskie. I to oni podpisali z Panamą traktat dzierżawny. Tak więc kanałem administrowały Stany Zjednoczone, co de facto oznaczało uzależnienie Panamy od Wielkiego Brata. Nie trzeba było długo czekać na kolejne objawy niezadowolenia. Tendencje emancypacyjne były jednak tłumione.
Najpoważniejszy kryzys w dziejach Panamy zaczął się w latach 60-tych XX wieku, kiedy wojskowa junta obaliła rządy cywilne. Puczystom udało sie wynegocjować z Amerykanami zmianę traktatu. Najważniejszy punkt głosił, że w 1999 roku kanał przejdzie pod skrzydła rządu panamskiego, a rok później zostanie ogłoszona jego neutralność.
Jednak w latach 80-tych nastawiony anty-amerykańsko przywódca junty, generał Manuel Noriega zaczął się domagać natychmiastowego przekazania mu kanału. Amerykanów rozsierdziło również nawiązanie przez Noriegę kontaktów z kartelami narkotykowymi i umożliwienie im bezpiecznego działania na terenie kraju. Koniec końców w 1989 roku doszło do interwencji zbrojnej USA. Operacja "Just Cause" trwała 5 dni i zakończyła się całkowitym opanowaniem Panamy przez amerykańskie wojsko. Od tamtego czasu wojskowych w Panamie obowiązuje zakaz uczestnictwa - zarówno czynnego, jak i biernego - w wyborach parlamentarnych i prezydenckich.

Transport i turystyka

Obliczono, że Kanał Panamski skraca żeglugę z Nowego Jorku do San Francisco o 14,5 tys. kilometrów. Jakie oszczędności się za tym kryją, łatwo sobie wyobrazić. Nic dziwnego, że ruch na kanale praktycznie nie ustaje. Przepływa tędy ponad 40 statków w ciągu doby. Większość z nich transportuje towary między wschodnim i zachodnim wybrzeżem USA.
Znaczenia kanału Panamskiego dla żeglugi i transportu nie sposób przecenić. Co jednak jest w nim tak ciekawego, że przyjeżdżają tu turyści? W końcu, na dobrą sprawę, to tylko szeroki rów długości 80 km. Okazuje się jednak, że Kanał Panamski ma w sobie coś przyciągającego. Pewnie to świadomość bliskiego kontaktu z jednym z największych osiągnięć inżynieryjnych na świecie. Chyba dlatego setki turystów wydają setki dolarów, żeby móc przepłynąć się kanałem.
Śluzy kanału nie imponują szerokością, to zaledwie 33,5 metra. Warto jednak popatrzeć, jak przeciskają się przez nie ogromne okręty. Niejeden statek nabawił się głębokich rys na kadłubie...
Na kanale jest kilka kompleksów śluz. Przy jednym z nich działa muzeum, w którym można zobaczyć, jak wyglądała budowa "ósmego cudu świata" (było to mordercze przedsięwzięcie, które kosztowało życie ponad 20 tys. ludzi). Dziś przynosi on Panamie spory zysk. W 2004 roku wpływy z działania kanału wyniosły ponad 400 milionów dolarów.
Skoro mowa o dolarach, to są one oficjalną walutą w Panamie. Ceny są różne, ale obrotny podróżnik znajdzie dwuosobowy pokój z klimatyzacją w hotelu za około 20 dolarów. Są też tańsze, ale trzeba się liczyć z nocnymi wizytami karaluchów.
Stolica kraju jest bardzo kontrastowa. Panama City - centrum handlu i bankowości, przypomina Manhattan. Stara część miasta, Casco Viejo pełna jest wąskich, urokliwych uliczek i restauracji, oferujących miejscowe przysmaki. Dużo jest jednak dzielnic, które są zaniedbane, a policja ostrzega przed wieczornymi spacerami w tych okolicach.
Czy można przejść suchą nogą z Ameryki Północnej do Południowej? Można. Przy zespole śluz Gatun jest mały most zwodzony. Dużo bardziej malowniczy jest jednak Puente de Las Americas, pod ktorym swobodnie przepływają statki, które wchodzą do kanału od strony Pacyfiku.
Obecnie trwają przygotowania do poszerzenia Kanału Panamskiego. W końcu zbudowano go z myśla o statkach XIX-wiecznych, których szerokość z reguły nie przekraczała 16 metrów. Poszerzanie i pogłębianie kanału może potrwać nawet 25 lat. Czy po tym czasie znow zostanie uznany za cud techniki? Pożyjemy, zobaczymy.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone