"Co
Bóg złączył, człowiek nie rozłączy" - te słowa, znane
z formułki liturgicznej używanej podczas udzielania ślubu,
padły kiedyś w kontekście geopolitycznym. Wypowiedział je
król Hiszpanii Filip II w reakcji na propozycję przekopania
się przez wąski pas lądu łączący obie Ameryki.
Król uznał pomysł za bluźnierczy. Może po prostu zabrakło
mu wyobraźni. Trzysta lat później kanał zaczął kopać Francuz,
dokończyli Amerykanie, a dziś zyski z niego czerpie niepodległa
Panama.
Historia z kanałem w tle
Droga do takiego stanu rzeczy nie była oczywiście prosta.
Panamę założyli Hiszpanie w 1519 roku. Miasto funkcjonowało
jako port wysyłkowy, z którego odpływały do Europy statki
wyładowane zrabowanymi przez konkwistadorów skarbami. Złoto
kusiło i przyciągało, głównie piratów, którzy długo i bezskutecznie
próbowali złupić Panamę. W 1671 roku udało się to w końcu
angielskiemu korsarzowi Henry'emu Morganowi. Ówczesnym zwyczajem, na
wszelki wypadek spalił miasto. Hiszpanie podnieśli je z gruzów,
ale już w innym miejscu.
Teryturium dzisiejszej Panamy przez długie lata należało do
Kolumbii. Dopiero po wykopaniu kanału łączącego wody dwóch
oceanów, historia przyspieszyła bieg. Doszło do ogłoszenia
niepodległości przez Panamę. W tle oczywiście znajdował się
"ósmy cud świata" - Kanał Panamski. Trzeba bowiem
pamiętać, że wybudowanie kanału zmieniło oblicze światowego
handlu. Zamiast ryzykować wielotygodniowy rejs dokoła Ameryki
Południowej okręty mogą przeciskać się tędy z Pacyfiku na
Atlantyk, lub odwrotnie. Żaden administrator podobnej instalacji
nie udostępnia jej za darmo. Za ogłoszeniem suwerenności Panamy
kryło się więc dążenie do uniezależnienia się gospodarczego
od Kolumbii.
Nie wiadomo jednak, czy Panamczycy byliby tak skorzy do zrywów
niepodległościowych, gdyby nie podpuścili ich... Amerykanie.
To oni przecież dokończyli budowę kanału, kiedy w 1889 roku
zbankrutowało kierowane przez Ferdynanda Lessepsa Konsorcjum
Francuskie. I to oni podpisali z Panamą traktat dzierżawny.
Tak więc kanałem administrowały Stany Zjednoczone, co de facto
oznaczało uzależnienie Panamy od Wielkiego Brata. Nie trzeba
było długo czekać na kolejne objawy niezadowolenia. Tendencje
emancypacyjne były jednak tłumione.
Najpoważniejszy kryzys w dziejach Panamy zaczął się w latach
60-tych XX wieku, kiedy wojskowa junta obaliła rządy cywilne.
Puczystom udało sie wynegocjować z Amerykanami zmianę traktatu.
Najważniejszy punkt głosił, że w 1999 roku kanał przejdzie
pod skrzydła rządu panamskiego, a rok później zostanie ogłoszona
jego neutralność.
Jednak w latach 80-tych nastawiony anty-amerykańsko przywódca
junty, generał Manuel Noriega zaczął się domagać natychmiastowego
przekazania mu kanału. Amerykanów rozsierdziło również nawiązanie
przez Noriegę kontaktów z kartelami narkotykowymi i umożliwienie
im bezpiecznego działania na terenie kraju. Koniec końców
w 1989 roku doszło do interwencji zbrojnej USA. Operacja "Just
Cause" trwała 5 dni i zakończyła się całkowitym opanowaniem
Panamy przez amerykańskie wojsko. Od tamtego czasu wojskowych
w Panamie obowiązuje zakaz uczestnictwa - zarówno czynnego,
jak i biernego - w wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
Transport i turystyka
Obliczono, że Kanał Panamski skraca żeglugę z Nowego Jorku
do San Francisco o 14,5 tys. kilometrów. Jakie oszczędności
się za tym kryją, łatwo sobie wyobrazić. Nic dziwnego, że
ruch na kanale praktycznie nie ustaje. Przepływa tędy ponad
40 statków w ciągu doby. Większość z nich transportuje towary
między wschodnim i zachodnim wybrzeżem USA.
Znaczenia kanału Panamskiego dla żeglugi i transportu nie
sposób przecenić. Co jednak jest w nim tak ciekawego, że przyjeżdżają
tu turyści? W końcu, na dobrą sprawę, to tylko szeroki rów
długości 80 km. Okazuje się jednak, że Kanał Panamski ma w
sobie coś przyciągającego. Pewnie to świadomość bliskiego
kontaktu z jednym z największych osiągnięć inżynieryjnych
na świecie. Chyba dlatego setki turystów wydają setki dolarów,
żeby móc przepłynąć się kanałem.
Śluzy kanału nie imponują szerokością, to zaledwie 33,5 metra.
Warto jednak popatrzeć, jak przeciskają się przez nie ogromne
okręty. Niejeden statek nabawił się głębokich rys na kadłubie...
Na kanale jest kilka kompleksów śluz. Przy jednym z nich działa
muzeum, w którym można zobaczyć, jak wyglądała budowa "ósmego
cudu świata" (było to mordercze przedsięwzięcie, które
kosztowało życie ponad 20 tys. ludzi). Dziś przynosi on Panamie
spory zysk. W 2004 roku wpływy z działania kanału wyniosły
ponad 400 milionów dolarów.
Skoro mowa o dolarach, to są one oficjalną walutą w Panamie.
Ceny są różne, ale obrotny podróżnik znajdzie dwuosobowy pokój
z klimatyzacją w hotelu za około 20 dolarów. Są też tańsze,
ale trzeba się liczyć z nocnymi wizytami karaluchów.
Stolica kraju jest bardzo kontrastowa. Panama City - centrum
handlu i bankowości, przypomina Manhattan. Stara część miasta,
Casco Viejo pełna jest wąskich, urokliwych uliczek i restauracji,
oferujących miejscowe przysmaki. Dużo jest jednak dzielnic,
które są zaniedbane, a policja ostrzega przed wieczornymi
spacerami w tych okolicach.
Czy można przejść suchą nogą z Ameryki Północnej do Południowej?
Można. Przy zespole śluz Gatun jest mały most zwodzony. Dużo
bardziej malowniczy jest jednak Puente de Las Americas, pod
ktorym swobodnie przepływają statki, które wchodzą do kanału
od strony Pacyfiku.
Obecnie trwają przygotowania do poszerzenia Kanału Panamskiego.
W końcu zbudowano go z myśla o statkach XIX-wiecznych, których
szerokość z reguły nie przekraczała 16 metrów. Poszerzanie
i pogłębianie kanału może potrwać nawet 25 lat. Czy po tym
czasie znow zostanie uznany za cud techniki? Pożyjemy, zobaczymy.
|