Dodo
jest średniego wzrostu. Ma szorstką, czarno-białą sierść,
oklapnięte małe uszy i obcięty ogon. Po terierze odziedziczył
żywiołowy charakter. Jest ciekawski i uparty. Przepada za
zabawą.
Pewnie byłby dobrym towarzyszem myśliwego. Ale równie dobrze
sprawdzi się jako pies rodzinny. Ten czteroletni mieszaniec
został podrzucony do opolskiego schroniska kilka miesięcy
temu. Do tej pory nie znalazł nowego właściciela.
Opole, ulica Torowa. Z daleka słychać głośne ujadanie. - Mimo
iż schronisko oddzielone jest od ulicy trzymetrową siatką,
proszę sobie wyobrazić, że ludzie przerzucają do nas zwierzęta
- mówi Dorota Skupińska, która od trzech lat jest kierowniczką
schroniska. - Kiedy rano przychodzę do pracy, widzę jak nowe
zwierzęta biegają po tarasie - dodaje. - Nie wiem dlaczego
ludzie właśnie w ten sposób nam je podrzucają. Przecież mały
piesek może nie przeżyć upadku z trzech metrów.
Potajemne podrzucanie niechcianych zwierząt stało się już
normą. Dorota Skupińska pamięta sytuację sprzed kilku dni.
Na terenie leżą stare deski. Poukładane są w miejscu, w którym
zwierzęta nie przebywają. - Zdziwiło mnie, że psy strasznie
ujadały i podbiegały do siatki oddzielającej ich wybieg od
miejsca, w którym składujemy niepotrzebne rzeczy. Kiedy tam
poszłam, okazało się, że wśród desek schował się piękny kocur
- wspomina kierowniczka schroniska. - Gdyby psy nie szczekały
nie wiedziałabym, że tam jest i prawdopodobnie nie przeżyłby
doby - dodaje pani Dorota.
Obecnie w schronisku przebywa 120 psów i 12 kotów. Niektóre
zwierzęta są na wybiegu, inne zamknięte w kojcach poddawane
są obowiązkowej kwarantannie.
Morus to średniej wielkości, czarny mieszaniec o lekko kręconej
sierści. Jest pełnym energii, wesołym, przyjaznym psem. Nie
przepada natomiast za innymi psami. Bardzo lubi przebywać
z ludźmi, bawić się z nimi, być głaskany i chodzić na spacery.
Ma niestety dość kłopotliwy nawyk skakania na każdego, gdy
jest rozbawiony. Może mieszkać zarówno w mieszkaniu, jak i
na podwórku. Do schroniska trafił w listopadzie ubiegłego
roku. Do tej pory nie znalazł nowego właściciela.
- W ciągu miesiąca mamy do 30 adopcji. Zwierzęta znajdują
nowy dom. Nie zawsze jednak jest to dom, w którym mogą czuć
się bezpiecznie - zauważa Dorota Skupińska. - Niekiedy dostajemy
anonimowe telefony, że jakiemuś zwierzakowi dzieje się krzywda.
Wówczas interweniujemy - tłumaczy.
Zwierzę do adopcji może wziąć każdy. Pracownicy schroniska
nie są w stanie sami sprawdzić w jakich warunkach będzie mieszkać
zwierzę. Za pieska trzeba zapłacić od 20 do 80 złotych. W
przypadku kotów nie jest wymagana żadna opłata. Nie jest wymagana,
choć pieniędzy w schronisku brakuje. Dorota Skupińska przyznaje,
że niskie subwencje przekazywane przez miasto są niewystarczające
na zakup chociażby karmy. - Pomagają nam szkoły, które organizują
zbiórki pieniędzy - tłumaczy Skupińska. - Czasami również
zdarzają się anonimowi darczyńcy - na twarzy kobiety pojawia
się uśmiech.
Amor to niewielki czarny pies, który prawdopodobnie ma w żyłach
trochę krwi teriera. Wskazuje na to jego wygląd - krótki ogon,
oklapnięte uszy, smukła sylwetka, ale także jego charakter.
Jest ciekawski, energiczny, pełen życia i nie przepada za
innymi psami. Za to w stosunku do ludzi jest bardzo przyjacielski,
ufny i miły. Amor czuje się bardzo nieszczęśliwy w schronisku
i z utęsknieniem czeka na nowego właściciela. Czeka już ponad
osiem miesięcy.
Dla zwierząt zaczyna brakować miejsca. Pracownicy schroniska
nieustannie szukają sposobów, aby czworonożni przyjaciele
człowieka znaleźli nowy dom. Z inicjatywy dwóch wolontariuszek
powstała specjalna strona internetowa. Pod adresem www.schronisko.opole.pl,
można znaleźć zdjęcia zwierząt, które czekają na adopcję.
- Mam nadzieję, że do końca roku uda się stworzyć serwis aukcyjny
- mówi Dorota Skupińska. - W internecie licytowane będą prace
plastyczne, a za uzyskane w ten sposób pieniądze zakupimy
karmę.
|