Czasami
warto zdecydować się na odrobinę szaleństwa. Gdyby nie paru
wariatów dookoła, świat wyglądałby szaro i brudno. Może więc
zdobyć się na odwagę i zrobić ze sobą coś "crazy".
Czymś takim mogą być dready!
Jeśli chcecie się na to zdecydować, to polecam stronkę DreadSystem.COM.
Już na samym początku wasz zapał może troszkę przygasnąć.
Twórcy strony mają zapewne bogate doświadczenie, więc na starcie
radzą "jeśli się mieszka na wsi, to należy się zapytać
okolicznych dresów, skinów itp. a także rodziców czy nie będzie
im to przeszkadzać, by za jakiś tydzień czy miesiąc nie biegać
do fryzjera". Z przyczyn dla mnie kompletnie niezrozumiałych
twórcy stronki doklejają do włosów jakąś śmiertelnie poważną
filozofię. "Zanim zrobisz sobie dready, powinieneś wiedzieć,
że wiąże się to z pewną odpowiedzialnością. Dready są powszechnie
uznane jako symbol Rastafarian. Ale nie znaczy to, że są dla
nich zastrzeżone. Wiedz o tym, że nosząc dready będziesz utożsamiany
z tym Ruchem. Jeżeli decydujesz się na dready jedynie ze względu
na modę, to lepiej zrezyguj." Co za smutasy! Normalnie
kombatanctwo jakieś... Ciekawe, czy mają legitymacje ZBOWID-u.
Do rzeczy. Konkretną przeszkodą może okazać się długość włosów.
Jeśli są krótsze niż 9 centymetrów, to może być trudno zrobić
dready. Drugi problem jest taki, że na zrobienie upragnionej
fryzury trzeba nawet 7 godzin! Jeśli jeszcze się nie zniechęcliliście,
to na koniec morderczy strzał: włosy trzeba myć szarym mydłem,
najlepiej typu "Biały jeleń". Tfu, tfu, tfu, ohyda,
paskudztwo, bleee...
Niezbyt sympatycznym zabiegiem będzie też pielęgnacja dreadów.
W arsenale niezbędnych czynności znajduje się dokręcanie czy
zaszydełkowanie. Jak już dochowacie się pięknych dreadów,
to nagle może się okazać, że "że zamiast dreadów, o dziwo,
rosną zwykłe włosy, zwisające luźno, tworzące czapkę
pod dredami, udające baranka". To już jest dramat.
Ale strona DreadSystem.COM jest właśnie po to, by zaradzić
takim problemom.
Poza tym znajdziecie tu dreadmakerów - są numery komórek i
maile do profesjonalistów, chyba z całej Polski. Jak sądzę
są to osoby prowadzące działalność komercyjną, ale czego się
nie robi dla fryzury. Cennika zrobienia kołtuników niestety
nie znalazłem, ale jak chcecie sprawdzić, to sami możecie
zadzwonić. W jednym miejscu na forum jest lekką ręką rzucona
deklaracja, że jeśli korzysta się z usług fryzjerów, to można
zubożeć o 1500 złotych. Toż to rozbój w biały dzień! Nieco
rozsądniejszy jest za to cennik kilku towarów dostępnych na
stronie, które mogą być pomocne przy hodowli dreadów. Na pierwszy
ogień - wosk do włosów z wosku pszczelego. Dostępne są cztery
zapachy: brzoskwiniowy, cytrynowy, zielone jabłuszko i naturalny.
To brzmi już lepiej niż "Biały jeleń". Cena niezbyt
niska: 20 złotych za 100 ml i 30 za 150. Jeśli dla kogoś przeszkodą
nie do zaakceptowania jest wspomniane mydło z czworonogiem
kopytnym na rykowisku w logo, to może sobie kupić specjalne
mydło do pielęgnacji dreadów "legendarnej amerykańskiej
firmy DreadheadHq". Tu niestety cena wybitnie zaporowa:
40 z złotych za towar o nieznanej kubaturze. Asortyment uzupełniają
daszki na lato.
|