Ochota
na zwykły seks już się przeżyła z powodu nadmiernej konsumpcji.
Dlatego poszukuje się symboli niewinności i tego, co jest
zakazane. Reżyserzy, styliści i spece od reklamy wybierają
niepełnoletnich. Stąd blisko już do granicy, poza którą jest
tylko pedofilia... albo powrót do normalności.
We współczesnym społeczeństwie seks jest jak przyprawy: nie
może go zabraknąć w żadnej z potraw. Nie ma już żadnego przedmiotu
czy zachowania, które byłoby pozbawione pierwiastka seksualnego.
Stał się on dodatkiem niemalże obowiązkowym na pokazach mody,
w dziennikach telewizyjnych, kalendarzach, samochodach, na
płytkach łazienkowych, w piłce nożnej, na kongresach partii
i w telefonach komórkowych.
Seks na sprzedaż
Tak jak pokazał francuski socjolog kultury Jean Baudrillard
uwodzenie nie jest już momentem w życiu, ale stałym czynnikiem
zachowania ludzkiego. Nikt już nie kupuje, ale wybiera, tak
jak nikt nie sprzedaje, lecz oferuje. Jest to forma bardziej
skuteczna i uwodzicielska. Mówienie o seksie to mówienie o
potędze, młodości, prestiżu, akceptacji samych siebie. Nikt
nie kupiłby ubrania tylko po to, aby się ubrać, albo perfum,
aby nadać sobie określony zapach. Prawdziwą motywacją jest
aura seksu, którą dają perfumy, czy ubrania. Seks zawsze przyciągał
uwagę. Lukrecjusz nazwał go "przyjemnością mężczyzn i
bogów", ale żadna społeczność ludzka przed dzisiejszą
nie inspirowała się do tego stopnia seksualizmem w każdym
aspekcie egzystencji.
Oczywiście seks, tak jak i inne rzeczy, na dłuższą metę może
nudzić. A kto chce posługiwać się nim jak towarem wystawionym
na sprzedaż, musi ciągle wprowadzać zmiany, pobudzać wrażliwość,
która tępieje z powodu nadmiernej konsumpcji. Tylko seks w
sztuce nie traci nic ze swego uroku. Seks, a właściwie erotyzm,
wyidealizowany i uduchowiony. "Narodziny Wenus"
Botticellego, "Miłość niebiańska i miłość ziemska"
Tycjana czy "Maja naga" Goyi nie są erotyką, ale
ideami. Seks "pospolity" trzeba pobudzać nowymi
kombinacjami. Dlatego pokazuje się sceny, które obrażają poczucie
moralności czy dobrego gustu. Odbiorca pornografii syci się
obrazami seksu oralnego, analnego, grupowego, nekrofilii,
pedofilii, kazirodztwa, wyczynami sado-masochistów, onanistów,
czy seksem wirtualnym.
Zakazany owoc?
Zatraciwszy idee rewolucyjnej utopii kultura lewicowa pociesza
się rozpustą i wymyśla koncepcje przyprawiające o zawrót głowy.
Doskonałym ich nośnikiem jest kino. Już krótko po II wojnie
światowej stało się głównym dostarczycielem rozrywki . Potem
telewizja wygodna i powszechna doprowadziła kino do kryzysu.
Kiedy do obrotu wchodzi zła moneta, dobra zostaje wyparta.
By ratować kino, trzeba było pobudzać zainteresowanie publiczności
czymś nienormalnym, zakazanym, bestialskim, demonicznym i
groteskowym. Oto przeważające wątki: seks i przemoc. Równolegle
to samo zaczęli robić spece od mody i reklamy. Większe zainteresowanie
publiczności próbują stymulować zakazanym owocem. Niestety,
dziś juz prawie nic nie jest zakazane.
Niedawno odnotowałam dosyć niesmaczne wydarzenie. Dwunastoletnia
dziewczynka z Estonii, Tatiana Stsemelewa zainkasowała 5 mln
dolarów jako modelka na pokazach w Mediolanie. Pokazywała
suknie dla dojrzałych kobiet, a jej wiek i początkująca kobiecość
czyniły prezentację bardziej pociągającą. Dziewczynka uczestniczy
w pokazach mody wszędzie. Ma już nowe angaże. Jeśli wystarczy
czasu, będzie chodzić też do szkoły. Jej udział w pokazie
został negatywnie oceniony przez niektórych stylistów, ale
nie był to pierwszy przypadek angażowania tak młodej modelki.
Istnieją przecież agencje specjalizujące się w zatrudnianiu
bardzo młodych fotomodelek; z ich usług korzystają często
czasopisma.
Bez wstydu
Wykorzystywanie dziewczynek do reklamowania luksusowych ubiorów
"sexy" przeznaczonych dla dorosłych może budzić
skłonności pedofilskie. Poważną sprawą jest też odciąganie
dziewczynek od szkoły. Jeszcze poważniejszą kwestią jest pozbawianie
ich prawdziwego skarbu: dzieciństwa i dziewczęcości. Społeczeństwa
wysoko uprzemysłowione redukują coraz bardziej te lata, niezbędne
do ukształtowania się osobowości. Dziecko coraz wcześniej
dorośleje, co paradoksalnie wiąże się z brakiem dojrzałości.
Zyska ono wcześniej pewne prawa (wieczorne wyjścia z domu,
palenie papierosów, prawo jazdy, głosowanie, telefon komórkowy)
w czasach, w których coraz dłużej będzie zależeć od rodziców.
Wielbiącemu konsumpcję społeczeństwu nie pozostaje nic jak
tylko rzucić się na dziewczynki, aby perwersyjnie żywić się
tym, co jest jeszcze symbolem - ich niewinnością. Wobec perspektywy
zarabiania pieniędzy rzadko który rodzic odmówiłby "wynajęcia"
swojego dziecka agencji mody lub reklamy. Tymczasem metody
wystawiania się na pokaz w naszej kulturze audiowizualnej
- czy się z tym zgodzimy, czy nie - budzą perwersję u dorosłych
i przyzwyczajają dzieci do obojętności i cynizmu.
Moralność laicka osiemnastego wieku nigdy nie zgodziłaby się
z takimi wypaczeniami. Moralność dwudziestego pierwszego wieku
inspirowana marksizmem i radykalizmem bez skrupułów pozwala
na wykorzystywanie dzieci. Nie w sensie ekonomicznym, zważywszy,
że np. Tatiana Stsemelewa zarabia miliony, ale w sferze emocjonalnej
i psychicznej. Dzieciństwo jest czymś świętym, nie wolno go
brukać. Społeczeństwo, które zgadza się i uczestniczy w podobnej
profanacji pokazuje, że jest puste.
|