Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



MŁODZIEŻY PORTRET WŁASNY

Aleksandra Miętus




Piękny, zielony park w centrum ruchliwego miasta. Godziny przedpołudniowe. Na jednej z omszałych, odrapanych i pomazanych ławeczek siedzi dwoje ludzi. Młodzi. Nieco starsi od licealistów, ale młodzi duchem i ciałem. Można powiedzieć - studenci. Ona ubrana skromnie, w czarnym sweterku. On ma zielone sztruksy i glany. Niczym nie wyróżniają się w tłumie. Siedzą i konfrontują swoje poglądy?

Podchodzę bliżej... nasłuchuję. Wokół porozkładane zeszyty, książki. Stłumione przez letni wiatr głosy wymieniają informacje na tematy mi niezrozumiałe. Kilka metrów dalej, na kolejnej ławeczce, przysiadła staruszka. Niosła ciężkie zakupy z pobliskiego "spożywczaka". Otarła czoło haftowaną chusteczką i spojrzała w górę. Wyglądała na zmęczoną życiem, schorowaną. Młodzi zebrali książki, podeszli, cicho zagadnęli do staruszki. Ta uśmiechnęła się, odsunęła zakupy i pozwoliła im się przysiąść.
Ten sam park, po południu. Na tej samej ławce siedzi grupa młodych ludzi. Głośny śmiech i rozmowy radośnie rozbrzmiewają, zwracając uwagę przechodniów. Kilka metrów dalej, na kolejnej ławeczce przysiadła staruszka. Niosła ciężkie zakupy. Usłyszała za sobą głośne "dzień dobry", ale odwróciła twarz z poirytowaniem. Nawet nie odpowiedziała. Wyczuła w ich głosie ironię? Przeszkadzał jej dym papierosów? Czy może poczuła się zbyt dumna, by odpowiedzieć zgrai dzieciaków siedzących i plujących pod nogi?

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły,
Zapaliły papierosy, wyciągnęły flaszki.
Chodnik zapluły, ludzi przepędziły,
Siedzą na ławeczkach i ryczą do siebie.
Elektryczne Gitary "Dzieci"

Wieczór. Park wypełniony jest spacerowiczami, zakochanymi, patrzącymi sobie głęboko w oczy. Ale nie tylko. Pomiędzy drzewami przenikają cienie. Cienie złych. Ludzi z marginesu. Dzieciaków uwikłanych w przestępstwa, należących do szczecińskiego podziemia. Broń i dragi nie są im obce. Bo przecież można je załatwić wszędzie. Nawet w szkole - miejscu "edukacji" i "kultury".

Duszą się w domach swoich rodziców
Potem wychodzą na ulicę.
Mocni w rękach nabierają pewności
Naładowani alkoholem.
T-Love "Sz. Młodzież"

Już nie ma staruszki. Boi się wyjść sama po zmierzchu. Wie, że może zostać okradziona, bo tak jej powiedzieli. Powiedzieli ci, którzy widzieli. Że ta ferajna, to złodzieje, bandyci. Jak wszyscy.
Skąd to przekonanie? Ta panika i zła opinia o młodzieży zdegenerowanej i nie do zreformowania? Społeczeństwo budowane przez tych, którzy nie są już "niepełnoletni", widzi ogół. Nie docenia jednostek, takich jak na przykład para bohaterów z początku mojej historyjki. Widzi tylko tych głośnych, którzy trzymają się w grupie, bo razem raźniej. Mówią o nich "wandale" albo "chuligani", czy po prostu mniej wytwornie "gówniarze". A przecież żaden człowiek nie rodzi się zły... Niech nikt, młody człowieku, nie wmówi Ci, że jesteś zły. Młodość ma swoje prawa, i w taki, czy inny sposób musi się wyszumieć.

Jasne, zdarzają się patologie. Tego nie da się wykluczyć, ani schować degeneratów przed światłem dziennym. Ale oni byli zawsze wśród nas. Rodzą się z niedoskonałości społeczeństwa, szarości i przygnębienia. Nie ukrywajmy - media także kreują nas jako ludzi złych. Wystarczy przecież pokazać staruszce film "Młodzi gniewni" Johna Smitha. Raczej nie zrozumie ona przesłania, jakie niesie ze sobą to kultowe i ponadczasowe dzieło. Naiwnie i bardzo powierzchownie oceni fabułę; tym samym oceni nas wszystkich.

Bo przywilejem jest młodości
Zabawa, radość, przyjaźń, a nie strach,
Bo młodość nie chce wiedzieć o tym, że
Życie, choć piękne tak kruche jest,
Wystarczy jedna chwila by zgasić je.
Golden Life "24.11.94"

A jacy my naprawdę jesteśmy? Czy wystarczy jeden rzut oka na pierwszego lepszego licealistę popijającego zimne piwo w podmiejskim pubie, albo wizyta u zapalonego zbieracza monet, by mieć przed oczami przekrój młodzieży? Nie ma bardziej błędnego rozumowania. Buntowniczość i werterowski indywidualizm - to właśnie to, co nas charakteryzuje. Idziemy pod prąd, nie zgadzamy się z wieloma prawami tego świata, a jednak dużo w nas optymizmu. Pragniemy cieszyć się życiem, i każdy chce być inny. Skończyły się stereotypy i kopiowanie wizerunku idola, jakiego w okresie romantyzmu odgrywał Werter, bohater utworu J.W. Goethego. Dla wielu to życie jest największą wartością, nie zaś miłość, czy otaczająca nas natura. Co nie znaczy, że nie potrafimy kochać. Nie jesteśmy bezdusznymi, bezimiennymi postaciami, ale wrażliwymi jednostkami, często niezauważanymi przez dorosłych. Mamy skryte pragnienia, ukryte talenty, które często ujawniamy, ale nie zostają one docenione.
Romantyczni bohaterowie wierzyli ślepo w potęgę uczuć i przyrody. Wśród nas przeważają jednostki trzeźwo patrzące na świat, odbierające go takim, jaki jest naprawdę. To właśnie MY rozdzielamy dwa światy - emocjonalny i racjonalny - ale jednocześnie żyjemy w obu. Po prostu chcemy być sobą.

 

 
Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone