Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



MUZYCZNE ZBIRY

Krzysztof Marczak



 


Na ciekawe płyty można się natknąć w przedziwny sposób. Kilka lat temu kupiłem numer "Machiny" poświęcony funkowi. Do pisemka była dołączona płyta z muzyczką, która bardzo przypadła mi do gustu. Wśród kawałków, jakie na niej były, znalazł się utwór "3,2,1" zespołu Bloo Zbir.

Numer tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłem dowiedzieć się o zespole wszystkiego, co możliwe. No i nie dowiedziałem się niczego. O Bloo Zbirze właściwie zdążyłem już zapomnieć. Czasami tylko słuchałem sobie wspomnianego kawałka.
Kilkanaście dni temu sunąłem błędnym wzrokiem po półkach Empiku i przecierałem oczy ze zdumienia. W "przecenach" była kaseta Bloo Zbira! Ponieważ nie uznaję już tego nośnika dźwięku, poszedłem do informacji z pytaniem o CD. Pan zaczął grzebać w komputerze i powiedział: "Trzy lata temu przyszła jedna płyta, ale raczej jej już nie ma. Jak pan chce, to niech pan sobie poszuka". Niezrażony potraktowaniem na poziomie rynsztoka, zacząłem ryć w płytach - i po jakichś 10 minutach szperania pomiędzy Budką Suflera i Bajmem stał się cud. Dokopałem się do jedynego egzemplarza Bloo Zbira w promieniu kilkudziesięciu kilometrów!

Płyta mnie nie rozczarowała, choć jednak nie rzuciła na kolana. Kawałki utrzymane są w rzadko u nas eksploatowanym funkowym stylu. Na imprezę jak znalazł. Przeszkadzają niedoróby "około muzyczne". Generalnie zionie garażem. OK - to nie musi być wadą, ale jeśli w kilku różnych kawałkach słyszę identyczne sample, to ewidentnie jest to błąd. Skrzekliwy wrzask powtarza się w prawie każdym utworze. Wokal bardzo dobry, ale gość powinien popracować nad dykcją, bo ja go po prostu nie rozumiem. Kawałki z wokalizami bez tekstu są za to znakomite - na przykład "ricky tic ky (orientmen mix)" . Bez wątpienia Zbirowi przydałoby się profesjonalne studio. Oszczędności niestety słychać. Kiepskie wrażenie robią również podziękowania nagrane na ostatniej ścieżce. Eeee, trzeba było to sobie odpuścić.

Inną sprawą są słowa. Chłopcy z Loobelskiego Centrum Funk-fu (jak sami o sobie mówią) pofolgowali sobie nieco z tekstami. Pomijam przyzwolenie na "używki", które eksponowane jest w "3,2,1". Powiedzmy, że tekst "Niedość" jest na granicy dobrego smaku.
Niech te uwagi jednak nikogo nie zrażą. Bloo Zbir to znakomita muza, na resztkę karnawału wprost doskonała. Szkoda, że tak zdolni muzycy nie mają wsparcia dużych firm muzycznych. Płyta brzmiałaby lepiej, poza tym zapewne pojawiłaby się już następna. Kto ma ochotę, niech szuka szczęścia i ściąga płytę z netu.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone