Na
ciekawe płyty można się natknąć w przedziwny sposób. Kilka
lat temu kupiłem numer "Machiny" poświęcony funkowi.
Do pisemka była dołączona płyta z muzyczką, która bardzo przypadła
mi do gustu. Wśród kawałków, jakie na niej były, znalazł się
utwór "3,2,1" zespołu Bloo Zbir.
Numer tak bardzo mi się spodobał, że postanowiłem dowiedzieć
się o zespole wszystkiego, co możliwe. No i nie dowiedziałem
się niczego. O Bloo Zbirze właściwie zdążyłem już zapomnieć.
Czasami tylko słuchałem sobie wspomnianego kawałka.
Kilkanaście dni temu sunąłem błędnym wzrokiem po półkach Empiku
i przecierałem oczy ze zdumienia. W "przecenach"
była kaseta Bloo Zbira! Ponieważ nie uznaję już tego nośnika
dźwięku, poszedłem do informacji z pytaniem o CD. Pan zaczął
grzebać w komputerze i powiedział: "Trzy lata temu przyszła
jedna płyta, ale raczej jej już nie ma. Jak pan chce, to niech
pan sobie poszuka". Niezrażony potraktowaniem na poziomie
rynsztoka, zacząłem ryć w płytach - i po jakichś 10 minutach
szperania pomiędzy Budką Suflera i Bajmem stał się cud. Dokopałem
się do jedynego egzemplarza Bloo Zbira w promieniu kilkudziesięciu
kilometrów!
Płyta mnie nie rozczarowała, choć jednak nie rzuciła na kolana.
Kawałki utrzymane są w rzadko u nas eksploatowanym funkowym
stylu. Na imprezę jak znalazł. Przeszkadzają niedoróby "około
muzyczne". Generalnie zionie garażem. OK - to nie musi
być wadą, ale jeśli w kilku różnych kawałkach słyszę identyczne
sample, to ewidentnie jest to błąd. Skrzekliwy wrzask powtarza
się w prawie każdym utworze. Wokal bardzo dobry, ale gość
powinien popracować nad dykcją, bo ja go po prostu nie rozumiem.
Kawałki z wokalizami bez tekstu są za to znakomite - na przykład
"ricky tic ky (orientmen mix)" .
Bez wątpienia Zbirowi przydałoby się profesjonalne studio.
Oszczędności niestety słychać. Kiepskie wrażenie robią również
podziękowania nagrane na ostatniej ścieżce. Eeee, trzeba było
to sobie odpuścić.
Inną sprawą są słowa. Chłopcy z Loobelskiego Centrum Funk-fu
(jak sami o sobie mówią) pofolgowali sobie nieco z tekstami.
Pomijam przyzwolenie na "używki", które eksponowane
jest w "3,2,1". Powiedzmy, że tekst "Niedość"
jest na granicy dobrego smaku.
Niech te uwagi jednak nikogo nie zrażą. Bloo Zbir to znakomita
muza, na resztkę karnawału wprost doskonała. Szkoda, że tak
zdolni muzycy nie mają wsparcia dużych firm muzycznych. Płyta
brzmiałaby lepiej, poza tym zapewne pojawiłaby się już następna.
Kto ma ochotę, niech szuka szczęścia i ściąga płytę z netu.
|