Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ANABOLE NA LEGALU

Jerzy Dąbrowski




Zalegalizować doping! Takie głosy ostatnio pojawiają się coraz częściej. Trudno odmówić zwolennikom takiego rozwiązania braku logicznego uzasadnienia. "Przecież i tak wszyscy biorą. Czysty sport to fikcja". Fikcja? Pewnie tak. Przegrywa nie zawodnik, lecz zespół pseudo-lekarzy, którzy za nim stoją. Wygrywa nie sprinter, drużyna piłkarska, czy kolarz, lecz zespół farmaceutów, szprycujących swoich podopiecznych różnymi świństwami.

Kto lepszy w dobieraniu takich "cudów" - ten lepszy w osiąganiu wyników "sportowych". OK. Niech tak będzie. Niech zawodnicy padają trupem w tydzień po zawodach, niech facetom rosną piersi, tak jak sportowcom z dawnego NRD. Niech nawet kobiety specjalnie zachodzą w ciążę, po to, by wzmocnić swój organizm, a po zawodach dokonują aborcji. Wszystko to przecież znamy. Dlaczego udawać, że te rzeczy się nie dzieją?
Niech im będzie wolno robić to w majestacie prawa. W porządku. Tylko dla kogo mają to robić? No jak to, oczywiście dla kibiców. To kibice domagają się jeszcze lepszych wyników, jeszcze więcej rekordów, jeszcze bardziej pasjonujących pojedynków. To oznacza jednak, że to kibice stają się sprawcami wszystkich wynaturzeń, jakie niesie ze sobą współczesny sport. Chcecie być odpowiedzialni za to, że jakiś sfrustrowany sprinter wygra zawody, a po tygodniu wykituje? Chcecie, żeby z waszego powodu niemieckie, albo chińskie sportsmenki zachodziły w ciążę, a po wygranym wyścigu ją usuwały? Na samą myśl o tym chce mi się rzygać.

Do kata! Możecie mnie nazywać hipokrytą ślepym na fakty, albo oszołomem impregnowanym na "uroki" współczesnego świata. Mówcie co chcecie, ale ja na pewno nie będę się wtedy zachwycał zawodami sportowymi. Nie będą one dla mnie istniały. Nie chcę brać odpowiedzialności za śmierć, albo chociażby impotencję wykreowanych na anabolach idoli.
Wyniki sportowe wskazują już prawdopodobnie kres możliwości ludzkich organizmów. Czy sport straci na tym, że przez 20 lat nie zostanie pobity rekord na 100 metrów? A jeśli po 20 latach zostanie pobity, to być może następny już nigdy się nie zdarzy? Nie wiem. Ale przecież nie to jest istotą sportu. Istotą jest rywalizacja. Dodajmy - tak tak, nie ma się co wstydzić - szlachetna rywalizacja. Sport to wysiłek, i umiejętność przyjęcia z honorem porażki.

Nie wszyscy sportowcy są uczciwi. Być może nawet większość kombinuje. Nie ma więc innego wyjścia, jak wytoczyć przeciwko nim wszystkie możliwe działa. Będę z zapartym tchem oglądał wszystkie mistrzostwa świata w piłce nożnej, lekkiej atletyce, wszystkie olimpiady i wyścigi kolarskie, ale tylko wtedy, gdy będę wiedział, że każdy sportowiec będzie prześwietlany z góry do dołu i na wylot po 115 razy. W przeciwnym razie chrzanię was, i róbta co chceta. Ale jeśli doping zostanie zalegalizowany, to do dyscyplin olimpijskich trzeba będzie jeszcze dopisać walki gladiatorów. W końcu co za różnica - wykitować dla kasy w pojedynku na arenie, czy w wyścigu na bieżni?

 

 
Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone