Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ZNOWU GRAJĄ!

Vice Sprawca




Nie sądziłem, że to możliwe... Po pierwsze myślałem, że Polücjanci to tylko sezonowa grupa powołana po to, by wydać płytę. Jako że album sprzedał się poniżej oczekiwań sądziłem, że Polücjanci zwyczajnie zniknęli (pisałem o tym w "Sprawie" parę miesięcy temu). Po drugie, byłem skłonny uwierzyć, że jeśli gdzieś tam sobie pogrywają, to i tak nie wytkną nosa poza warszawkę.

Cuda się jednak zdarzają - byłem na koncercie Polücjantów w poznańskim klubie "Piwnica 21"! To chyba najlepszy koncert na jakim byłem w życiu. Co rusz były powody do zdumienia. Począwszy od zaskoczenia, gdy zobaczyłem wokół siebie ludzi, którzy śpiewają teksty razem z Kubą Badachem. Bez większego zastanowienia zacząłem śpiewać razem z nimi wszystkimi. Cholera! Okazało się, że znam na pamięć wszystkie teksty Polücjantów!!! Gdyby mi ktoś kiedyś powiedział, że będę kiedykolwiek wśród rozszalałej publiczności śpiewał piosenki na koncercie jakiegoś polskiego zespołu, to popukałbym się w głowę. Tak się jednak działo - bujałem się w takt muzyki i darłem, ile sił w płucach.

Teksty Janusza Onufrowicza mają swoich zdecydowanych przeciwników. Zapewne nie jestem obiektywny, ale uwielbiam je. Widzę w tych tekstach to, co faktycznie mnie boli, albo czym żyję. No i widzicie, gadam jak trzynastoletnia gruppie! Onufrowicz napisał, a Kuba Badach śpiewa o zagubieniu doroślejących ludzi. Teksty mówią o wszechogarniającej szarzyźnie, codzienności zabijającej jakikolwiek zapał. Oczywiście lekarstwem na te wszystkie bolączki jest miłość.
"Coraz większy garb/ Z cienia i porażek/ Jak piasku garść nasze twarze/ Kupiłem sobie tort/ I świeczką w nim/ Spalam sny" - nie wiem, czy to grafomańskie, ale "Urodzinowa piosenka" to dla mnie strzał w dziesiątkę. Niestety akurat tego kawałka na koncercie zabrakło. Może jest za smutny?

Koncert zaczął się ostro. Na pierwszy ogień poszedł "I list do Koryntian" - czyli piosenka inspirowana listem świętego Pawła . Publika od razu w szał - a ja razem z nią. Kuba Badach jest po prostu fenomenalny. Perfekcyjny wokalista, a jednocześnie świetny showman. Nie na darmo zwą go "polskim Jamiroquai". Wymagał od publiczności niemało, ale ta stanęła na wysokości zadania. Gdy wszyscy się darli, Kuba warknął do mirkofonu: "spokój!" - i pokazał palcem na Grzegorza Jabłońskiego. W klubie zrobiła się cisza jak makiem zasiał i wszyscy wsłuchiwali się w solówkę klawiszowca.
W składzie zespołu nie było większych niespodzianek. Zabrakło Tomasza Szymusia. Jego miejsce zajął Marcin "Mały" Górny. Chłopak zrobił furorę. Nigdy nie widziałem pianisty grającego tak ekspresyjnie. Tego się nie da opisać. Gość po prostu kipiał. Zupełnie inaczej grał gitarzysta Przemo Maciołek. Z miną zblazowanego klezmera robił swoje - oczywiście bez zarzutu. Całość była profesjonalnie zagrana. Każdy z muzyków jest zawodowym instrumentalistą i słuchanie ich było naprawdę ogromną przyjemnością. Dzięki nim koncert nie był tylko kolekcją przebojów Polücjantów, ale znakomitym jazzowym wykopem.

Koncert sam w sobie był dziwnym wydarzeniem. Nigdzie nie było reklamy, najmniejszego choćby plakatu. Ja sam dowiedziałem się o nim przez przypadek. Takie występy na ogół towarzyszą promocji najnowszej płyty. Polücjanci swoją płytę "Po prostu" wydali jednak 3 lata temu. Być może jest to nowy polski wynalazek - koncert poprzedzający wydanie płyty. I oby tak było. Pojawiły się bowiem nowe kawałki. Ich tytułów niestety nie pamiętam, ale były znakomite. Na koncercie w poznańskim klubie "Piwnica 21" królowały jednak kawałki sprzed trzech lat: "Słodycz", "Kosmos" , "Zocha", "Tylko ty i ja"... Wystarczyło, żebym sobie zdarł gardło.
Ostatnio często słyszę, że Polska to dziwny kraj. Sprawdza się to także w naszym - pożal się Boże - szoł biznesie. Gwiazdami są beztalencia z pofarbowanymi na czerwono włosami, a profesjonaliści mają zakaz wstępu do wytwórni płytowych. Ostatnio na przykład w Rzeczpospolitej ktoś napisał, że Blue Cafe to "poziom zbyt wysoki i nie do zaakceptowania dla krajowych stacji radiowych". Z Polücjantami jest niestety tak samo. Wychodzi na to, że acid jazz, czy soul to w Polsce niszowa, elitarna muzyka. Koncert w "Piwnicy 21" tchnął jednak we mnie nieco optymizmu. Są ludzie, którzy chcą się przy tym bawić! I to właśnie odkryłem w grudniowy wieczór na koncercie Polücjantów.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone