Wszyscy artyści to prostytutki - krzyczał kiedyś pewien wokalista
(który sam podobno się nie sprzedaje). Coraz bardziej jestem
skłonny w to uwierzyć. Zwłaszcza kiedy włączam radio albo
telewizję i słyszę znane przeboje wykorzystane w reklamach
różnych produktów i usług. To sprytna sztuczka marketingowych
macherów obliczona na wywołanie wspomnień z nutką nostalgii.
Albo po prostu pozytywnych skojarzeń. Na mnie to działa wręcz
przeciwnie.
Na świecie ten proceder jest uprawiany od wielu, wielu lat.
Praktycznie od kiedy na dobre rozkręciła się maszyna szołbiznesu.
W takich na przykład Stanach Zjednoczonych prawdopodobnie
w nikim nie wywołuje to niechęci. Tam wszystko jest produktem
(sztuka też) i wszystko można sprzedać. Kiedy więc w reklamie
dżinsów pojawia się piosenka Jimiego Hendrixa, starzy hipisi
nie zgrzytają zębami, tylko pędzą do sklepów po nowe spodnie.
Ciekawe co by powiedzieli, słysząc flower-powerowy przebój
Scotta McKenzie reklamujący polskie soki owocowe?
Innej reklamie kolorowych napojów towarzyszy przeróbka starej
piosenki Skaldów "Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał" .
Jest sprawą oczywistą, że autorzy wyrazili na to zgodę. Nie
ulega też wątpliwości, że zrobili to dla kasy. Gdybym jednak
był dawnym fanem braci Zielińskich, po tym incydencie powiedziałbym
"pas!". Załóżmy, że utwór ten przypomina mi moją
pierwszą miłość. Przy jego dźwiękach widzę w wyobraźni śliczną
dziewczynę, słyszę jej czułe słowa i wspominam nasze pocałunki.
A tu jakaś grupka gówniarzy pokazuje mi i wciska kartonik
soku! Ja czniam ten sok, gówniarzy i cały przemysł reklamowy!
Ostatnio dobiła mnie reklama Škody. Usłyszałem w niej stary
przebój Czesława Niemena "Sen o Warszawie" .
Nie jestem warszawiakiem, nawet nie mieszkam w stolicy i nie
jestem w niej zakochany. Więcej - nie jestem jakimś tam specjalnym
wielbicielem twórczości Niemena. Ale lubię tę piosenkę i szlag
mnie trafia, że jakieś matoły wychowane na telewizji będą
ją kojarzyć tylko z salonami samochodowymi! Ponieważ i tym
razem nie mogło się obejść bez zgody twórców, a może i sprzedania
praw autorskich, mam osobiste pretensje do pana Czesława.
Nie spodziewałem się tego po Panu!
|