"Wszystko płynie" - powiedział kiedyś Heraklit z Efezu. Co
za bzdura! Przyjrzyjcie się światu. Wszystko pnie się do góry.
Poczynając od roślin, a kończąc na ludziach. Drzewo rośnie
w górę, trawa rośnie w górę, kwiaty też. Byle wyżej, byle
bliżej słońca. Niektóre zwierzęta też lubią być wysoko. Orły
śmigają pod samymi chmurami, a kozice nie lękają się przepaści.
Nawet ciepłe powietrze unosi się do góry. Co dopiero ludzie.
Zauważyliście, jak wielu z nas kieruje spojrzenie w górę?
Za spojrzeniem (czytaj: marzeniem) idą czyny. Alpiniści -
ci powoli lecz wytrwale suną ku szczytom po skale i lodzie.
W dodatku kładą na szalę swoje życie. Politycy - niczym rasowe
muflony skaczą ze stołka na stołek, zawsze ryzykując bolesny
upadek. Miliony ludzi codziennie wspinają się po dziesiątkach
schodów, stękając i zarabiając na garb i przepuklinę (ale
za to podobno wzmacniając serce).
Właściwie dlaczego do góry, a nie w dół? Na dole bywa przyjemniej,
na pewno cieplej. Ale jeśli się dobrze zastanowić, wierzchołek
to jedyny rozsądny kierunek. Z góry widać wszystko lepiej.
Dobra perspektywa do zaplanowania następnego kroku. Jeśli
zachowa się pewną dozę zdrowego rozsądku, następny krok nie
będzie tym ostatnim. Tylko jak długo można się wspinać? Przecież
gdzieś trzeba się w końcu zatrzymać. Im wyżej jest ta nieunikniona
granica, tym lepiej.
Co nas pcha w górę? Potrzeba ruchu? Chyba nie tylko ona,
bo wystarczyłoby pobiegać trochę w parku, albo rozciągnąć
sprężynę. To musi być jakiś zakodowany w podświadomości instynkt.
Na widok jakiejś góry albo zwykłej drabiny w głowie błyska
lampka, i jazda! To samo dotyczy możliwości robienia kariery,
w końcu to też wędrówka w górę.
Ale trzeba pamiętać o jednym. Z grawitacją nie ma żartów.
Fizyki nie da się oszukać. Metal lżejszy od powietrza to na
razie stuprocentowa literacka fikcja. Uważajmy więc na śliskich
schodach i obluzowanych szczeblach. Jak dotąd spadają tylko
nieuważni. No i spadochroniarze.
|