Cieszą się niesłabnącą (a wręcz rosnącą) popularnością. W
dzień przywozu świeżego towaru zapełniają się tłumem ludzi
walczących o każdą rzecz z zaciętością godną średniowiecznego
rycerza. Sklepy z używaną odzieżą - są ich w Polsce tysiące.
Lumpeksy, ciucholandy, secondhandy - pod jakąkolwiek nazwą
funkcjonują - są ciekawym zjawiskiem na polskim rynku. Przyciągają
miliony klientów w całym kraju. Niegdyś położone na uboczu,
dawno temu zawędrowały do miejsc bardziej widocznych. Przestają
być "mekką dla ubogich". Tutaj każdy znajdzie coś
dla siebie.
Sprzedawca z wiejskiego ciucholandu mówi mi, że jego klienci
to głównie ludzie niezamożni, którzy liczą każdy grosz i modlą
się, by im wystarczyło do kolejnej "kuroniówki".
Kupują zazwyczaj niewiele, choć - jak mówi mój rozmówca -
zdarzają się osoby, które robią większe zakupy tuż po wypłacie
zasiłku. Dodaje jednak: "Odwiedzają mnie także osoby
z tzw. wyższych sfer. Specjalny towar przywożę dla pani wójt,
która lubi tu wpaść po pracy". Nie tylko głowa gminy
robi tu zakupy. W sklepie widzę kilka gustownie ubranych pań.
Przerzucają ciuchy w poszukiwaniu mało zniszczonej zdobyczy.
Sprzedawca mówi, że potrafią tu spędzić pół dnia. W tym czasie
oplotkowują wszystkich sąsiadów, a przy okazji wybierają sobie
kilka "nowych" rzeczy do swojej szafy. Jedna z nich
dostrzega, że jestem tu nowa i zagaduje: "Nic pani sobie
jeszcze nie znalazła?". Po czym pokazuje mi spódnicę
łudząco przypominającą tę, którą niedawno podziwiałam na wieszaku
w ekskluzywnym butiku. "Prawie nówka" - chwali się.
Sprzedawca okazuje się właścicielem interesu. Widząc duże
zainteresowanie, planuje otworzyć kolejny sklep w innej miejscowości.
Marzy mu się cała sieć lumpeksów. "Sklep jest w dobrym
miejscu, tuż przy poczcie, obok targowiska - mówi sprzedawca
- ale wielu klientów przyjeżdża specjalnie, żeby coś dla siebie
wygrzebać".
Dlaczego odwiedzanie secondhandów stało się dla niektórych
prawie codziennym rytuałem? Kupowanie w lumpeksach przestało
być przykrą koniecznością, stało się dziwnego rodzaju rozrywką.
Z jednej strony - atrakcyjny towar w bardzo niskiej cenie,
z drugiej - okazja do, hm... wymiany informacji i opinii.
To przyciąga jak magnes. Ciężko się oprzeć pokusie...
|