Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



WOJNA TOTALNA

Lucjan Bilski



 


Nareszcie! Czekałem długi rok, aż wreszcie nadszedł ten dzień. Z wypiekami na twarzy pognałem do kina na drugą część "Władcy Pierścieni". I co? I jest podobnie, jak przed rokiem. Aktorstwo w "Dwóch wieżach" jest poprawne, scenariusz spójny, plenery cudowne, charakteryzacja więcej niż udana. czyli pozytywnie, choć jednak bez emocji. Przegadane dwie pierwsze godziny rekompensuje rozbuchana wizualnie ostatnia, trzecia.
Jeśli chodzi o efekty specjalne, "Dwie wieże" biją na głowę wszystko, co dotąd widzieliśmy w kinie. Sceny bitewne w Helmowym Jarze są zrealizowane z niespotykanym rozmachem - główna w tym zasługa komputerów. Już okrzyknięto je najbardziej widowiskowymi, lepszymi od tych z "Ataku klonów" i "Szeregowca Ryana". Ale to wszystko pryszcz. Największym "technicznym" atutem "Dwóch wież" jest postać Golluma - wykreowana cyfrowo, ale w oparciu o grę żywego aktora, Andy'ego Serkinsa. Jego ruchy rejestrowały czujniki specjalnego skafandra, potem "obrabiał" je komputer. Rezultat jest tak doskonały, że pojawiła się propozycja, by dać Gollumowi Oscara za rolę drugoplanową!

Istnieje teoria, że Tolkien pisał "Władcę Pierścieni" pod silnym wpływem wydarzeń z obu wojen światowych. Wielu badaczy jego twórczości dopatruje się w książce dosłownych odniesień do rzeczywistości. Faktycznie: eksodus mieszkańców Rohanu, posyłanie w bój starców i młodych chłopców, sojusze rodzące się przeciwko potędze Zła - to wszystko przywodzi na myśl drugą wojnę światową. Skojarzenia nie są na szczęście zbyt nachalne, reżyser nie upichcił antywojennego moralitetu. Ale to wojna jest głównym bohaterem tej historii. Wojna totalna - rozpętana, by zniszczyć nie tylko wrogie wojska, ale całe kraje, wraz z Bogu ducha winnymi mieszkańcami.
Ortodoksyjni fani na pewno się obrażą. Film nie trzyma się wiernie treści książki. W bitwie o Helmowy Jar pojawiają się na przykład zastępy elfów przysłane na odsiecz z Rivendell. Nie ma za to spotkania hobbitów z Szelobą (a przecież wieńczyło ono drugi tom "Władcy Pierścieni"). Przyczepić się można do wielu spraw, ale czy jest to aż tak istotne? Peter Jackson wprowadził pewne zmiany, ale chyba wyszły one filmowi na dobre. Ogląda się go dobrze, a trzy godziny mijają niepostrzeżenie. Szkoda, że na trzecią część znów muszę czekać cały rok...

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone