Każdy film wyprodukowany z myślą o widzu nieco stateczniejszym
niż bywalcy hałaśliwych tancbud jest godny odnotowania. Z
satysfakcją więc donoszę, że na ekranach kin jest film dla
widzów o ilorazie inteligencji wyższym niż przeciętna. Tym
filmem jest "Skok".
Najpierw o plusach. O najważniejszym już było. Kolejnym bez
wątpienia jest obsada. Gene Hackman jest klasą sam w sobie
i nie trzeba szukać tu specjalnego uzasadnienia. Delroy Lindo
- ta facjata też jest bardzo znajoma. Wystarczy spojrzeć na
listę filmów, w których grał: "Malcolm X", "Okup",
"Adwokat diabła"... i wszystko jasne! Do tego towarzystwa
dołącza jeszcze Danny DeVito, który należy do grona najlepszych
aktorów charakterystycznych. Być może dla kogoś argumentem
będzie jeszcze David Mamet, który wyreżyserował ten film i
jest autorem scenariusza. Do kolejnych plusów trzeba dodać
to, że jest to film dla normalnych ludzi - bez bluzgów, kosmicznych
wybuchów, bezsensownych scen "pościelowych". Normalny,
chciałoby się powiedzieć "zwykły" kryminał. Nareszcie
film, przy którym można nieco odetchnąć. Bez poczucia, że
zmusza się mnie do zaakceptowania konwencji rzeźnicko-pirotechnicznej.
Teraz minusy. Będę sobie zaprzeczał. Otóż to co jest zaletą
filmu, jest też jego wadą. Ten film nie trzyma w napięciu,
nie wciąga, co gorsza - jest nawet nieco nużący. Wprawdzie
pojawiają się mocne "akcenty" - czyli wyszukane
sceny kradzieży, ale nie są one konsekwencją prowadzonej umiejętnie
narracji, zdążającej do kulminacji. To po prostu "etiudki"
wplecione do nieomal teatralnego nudnego spektaklu.
Gene Hackman robi użytek ze swojej cięrpiętniczej gęby. Ten
widok jest po prostu męczący. Ileż można patrzeć na faceta,
który przez dwie godziny ma minę zgniłego korniszona. Dobrze,
że na ekranie pojawia się również Rebecca Pidgeon. Słabością
filmu są również pewne skróty myślowe w scenariuszu. David
Mamet czyni akcję nieco zagmatwaną, nie próbując jej w żaden
sposób urealnić. Ja rozumiem, że widza trzeba od czasu do
czasu czymś zaskoczyć, żeby wysiedział do końca seansu. Ale
to co zaproponował Mamet, to już chyba lekka przesada. Absurd
goni absurd. Mimo wszystko "Skok" to film godny
poświęcenia paru złotych na bilet. Ja nie żałuję.
|