Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



KŁAMAĆ KAŻDY MOŻE

Dariusz Dassuj



 

 

 

 

 


Co za czasy! Nic już nie jest pewne - ani pogoda latem, ani wierność żony, ani stabilność akcji dotcomów. W dodatku dowiadujemy się właśnie, że badania za pomocą detektorów kłamstw nie są wiarygodnym testem prawdomówności i nie powinny być stosowane do wykrywania potencjalnych szpiegów! Takie oświadczenie wyszło od ekspertów z amerykańskiej Narodowej Akademii Nauk. Wartość maszyn do wykrywania kłamstw, czyli tzw. wariografów, od dłuższego czasu jest kwestionowana, ale dopiero teraz wypowiedzieli się w tej sprawie naukowcy z grona, które zrzesza najwybitniejszych specjalistów w USA i sporządza raporty dla rządu w sprawach zastosowań nauki.
W raporcie wykonanym na zamówienie Ministerstwa Energetyki, które zarządza m.in. amerykańskim arsenałem atomowym, eksperci z Akademii negatywnie ocenili przydatność wykrywaczy kłamstw przy selekcji kandydatów do pracy w laboratoriach nuklearnych. Do zamówienia raportu skłoniły resort kontrowersje wokół oskarżenia o szpiegostwo pewnego specjalisty z laboratorium atomowego w Loz Alamos. Wen Ho Lee został oskarżony, bo - jak mu powiedziano - nie przeszedł testu z wariografem, chociaż później przyznano, że wynik nie był jednoznaczny. W amerykańskim resorcie energetyki wybrano potem do przetestowania z wykrywaczem kłamstw prawie 1600 osób, pracujących przy programach objętych tajemnicą państwową. Wiele testów dało wynik "fałszywie pozytywny", co sprawiło, że część pracowników na znak protestu zwolniła się z pracy.

Wynalezione w latach 40. XX wieku maszyny do wykrywania kłamstw badają rozmaite zmiany fizjologiczne, które są reakcją na serię pytań: wahania rytmu serca, oddechu czy ciśnienia krwi. To wszystko może być bowiem sygnałem napięcia czy niepokoju. Użycie wykrywacza kłamstw zakłada, że ludzie, którzy kłamią, są w stanie napięcia emocjonalnego, co powoduje u nich określone zmiany w funkcjonowaniu ich organizmów.
Po podłączeniu badanego do aparatu zadaje się serię pytań kontrolnych w celu wykalibrowania urządzenia i ustanowienia punktów odniesienia do interpretacji właściwych pytań. Pytania kontrolne to np. Czy był Pan na Mount Everest? lub Czy nazywa się Pan Jan Nowak?. Na pytania w czasie testu na poligrafie odpowiada się tak lub nie. Po zadaniu pytań kontrolnych następuje właściwy test. Gdy badany kłamie, mierzone parametry rosną.

W sądach w USA na ogół nie uznaje się wyników takich testów jako dowodu winy oskarżonego, gdyż osoby niewinne często nie przechodzą takiej próby. Wiadomo też, że niektórzy przestępcy, a zwłaszcza doświadczeni agenci wywiadu, potrafią "oszukać" detektory kłamstw. Próba z wariografem nie wykazała na przykład kłamstw w czasie testów, jakim poddawano osławionego szpiega Aldrzicha Amesa, odsiadującego karę dożywocia za przekazywanie amerykańskich tajemnic KGB i wywiadowi rosyjskiemu.

Dla nas to i tak raczej bajka o żelaznym wilku. W Polsce wykrywacze kłamstw stosuje się niezwykle rzadko. Pozostaje jedynie kwestia powszechnej niepewności. I bezkarnego kłamania.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone