Oto
kolejna niszowa strona poświęcona bardzo wąskiej dziedzinie,
ale przecież jak pasjonującej! Sterowce. Latające kolosy,
prawdziwe statki powietrzne. Gdy w telewizji przemknie od
czasu do czasu obrazek sunącego po niebie olbrzyma, to wyobraźnia
natychmiast się budzi z letargu.
Jakież to musiało być cudowne! Powolny podniebny rejs w standardzie
luksusowego hotelu. Loty wtedy miały jakąś magię. Pasażerowie
nie byli poupychani niczym sardynki jeden obok drugiego, do
stolików podchodzili kelnerzy, we wnętrzu gigantycznego Grafa
Zeppelina można było nawet pospacerować do palarni, były też
apartamenty! Toż to kolos o rozmiarach porównywalnych z Titanikiem...
Sentymentalne westchnienia trzeba jednak oddzielić od twardej
rzeczywistości. Sterowce były maszynami przede wszystkim wojskowymi.
Jeśli ktoś pielęgnuje wyłącznie romantyczny aspekt związany
ze zeppelinami, to wizyta na rzeczonej stronie "Sterowce
niemieckie" takie wyobrażenie zburzy. Autor, prawdziwie
zafascynowany latającymi potworami, podszedł do tematu z naukową
rzeczowością. Zresztą nic dziwnego - Mariusz Wojciechowski
jest autorem licznych opracowań dotyczących historii, a zwłaszcza
fortyfikacji, tu jednak zebrał w jednym miejscu fascynujący
materiał o raczej kiepsko znanej materii. Opracowanie jest
bardzo szczegółowe. Można znaleźć nie tylko dokładne informacje
o konstrukcjach, ale nawet opisy malowań poszczególnych egzemplarzy.
Najbardziej zaskakującą dla mnie informacją było to, że te
kolosy były bardzo trudne do zestrzelenia. Zdawać by się mogło,
że do katastrofy wystarczyłaby tylko drobna iskierka. Tymczasem
przez długi czas były one bezkarne. Na stronie są też sylwetki
najważniejszych konstruktorów, ale przede wszystkim wspaniałe
rysunki autorstwa samego Mariusza Wojciechowskiego.
Jedyne, czego mi brakuje, to przykłady konkretnych misji tych
kolosów. Mowa jest na przykład o rozgromieniu konwoju pięciu
sterowców nad Morzem Północnym w sierpniu 1918 roku. Dokąd
się wybierały? Dlaczego aż pięć? Czy to była misja transportowa?
Zwykły patrol? Ileż brawurowych przygód, szaleńczych pościgów,
a może nawet rycerskich pojedynków było udziałem załóg sterowców.
Wśród załóg marynarki zginęło blisko 40 procent personelu!
Aż dziw bierze, że jeszcze żaden filmowiec nie wziął na warsztat
tej tematyki. W końcu ile można oglądać filmów o łodziach
podwodnych...
Autorowi należą się słowa uznania. Strona jest częścią większego
serwisu i została zbudowana już siedem lat temu. Poza informacją
o odnalezieniu wraku lotniskowca Graf Zeppelin nie była właściwie
aktualizowana. Panie Mariuszu, proszę o więcej!
|