Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ROK PO

Michał Piotrowski




Pierwsza rocznica śmierci Jana Pawła Drugiego minęła tak, jak można się było tego spodziewać. W atmosferze medialno-sentymentalnych afektów.

Przez ulice miast przetoczyły się grupy z wpiętymi białymi wstążkami, serwisy informacyjne przynosiły wiadomości o odsłonięciu kolejnych pomników, zasadzeniu dębów papieskich, albo o trojaczkach, które urodzone 2 kwietnia ubiegłego roku dostały imiona: Jan, Paweł i Karol. To w zasadzie taka mała powtórka tego, co było rok temu. I te 365 dni dają powody do tego, by na to wszystko patrzeć z największą podejrzliwością.
Czego się można było przez ten czas nauczyć? Smutnej prawdy o nas, Polakach. Jesteśmy bowiem skłonni do krótkotrwałych uniesień, płytkich gestów podszytych, podejrzewam, melancholijną tęsknotą do starego człowieka, traktowanego raczej w kategorii gwiazdy, niż autorytetu.
Co przypominają telewizje? Kremówki, zabawne sytuacje, w których Jan Paweł Drugi macha laseczką, albo tuli do siebie małe dziecko. Czy taka jest prawda o pontyfikacie papieża Polaka? Oczywiście nie. A jaka jest? Tego dowie się już tylko maleńka garstka dociekliwych. "Polacy szybko zapomnieli, że mieli takiego przewodnika" - usłyszałem z telewizora. To moim zdaniem tylko część prawdy. Większość Polaków nigdy żadnego przewodnika nie miała. Jedyne co potrafili komentować widząc papieża w telewizji to fakt, że się starzeje i jest coraz słabszy.
Ta śmierć była spektaklem. Bardzo potrzebnym, bo dającym poczucie godności milionom cierpiących ludzi. Ale to znowu tylko cześć nauki, która wypływa z tego bardzo długiego pontyfikatu. Może problem w ogóle polega na tym, w jaki sposób odbieramy świat? Papieskiego nauczania nie da się sprowadzić do półtoraminutowych pigułek serwowanych przez serwisy telewizyjne. Pora zatem wyjść z patriotyczno-melancholijnej kremówkowej papki. Trzeba czytać. Encykliki, kazania, książki. Może wtedy stacja radiowa, która ma Matkę Boską w nazwie przestanie manipulować swoimi słuchaczami, może po spektakularnym ubiegłorocznym pojednaniu kibice piłkarscy przestaną się wreszcie zabijać, może politycy zaczną dyskutować o programach, a nie wzajemnych obelgach?
Pora, byśmy przestali zakrywać własną ignorancję dotyczącą nauczania papieskiego nic nieznaczącymi wyrazami pseudo uwielbienia.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone