Męczy
mnie Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy. Co roku na początku
stycznia jestem rozdarty. Cenię ideę filantropii i wolontariatu,
ale wkurza mnie ogólnonarodowa histeria podsycana przez drugi
kanał Telewizji Polskiej.
Sztuczny entuzjazm, na siłę prowokowany wrzask, nobliwe prezenterki,
które nieudolnie ukrywając wysiłek próbują dostosować się
do konwencji, urzędowe zadowolenie, i doprowadzające mnie
do szału "sie ma!"... Wszyscy próbują prześcignąć
Owsiaka w byciu Owsiakiem. Dobrze, że nie jąkają się tak jak
on.
Wszystko byłoby może jedynie kolejną akcją prowadzoną przez
telewizję, ale to szaleństwo rozłazi się po ulicach. Czuję
się niemal zaszczuty. Oczywiście młodzież jest bardzo uprzejma,
ale czuję zażenowanie, gdy daję do zrozumienia, że nie mam
ochoty ulegać temu wariactwu. To nie mój klimat. Nie chcę
być zaczepiany na każdym rogu. Cóż, najlepiej nie wychodzić
z domu, albo nakleić sobie serduszko na czole. Z drugiej strony,
w moim mieście widziałem sprzęt kupiony przez Orkiestrę. Uczciwie
przyznaję, że owoce tej akcji są dobre.
Jednak Orkiestra to już prawdziwa machina. Ile jeszcze osób
pamięta pierwszy finał Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?
Była to zwykła zbiórka pieniędzy organizowana dla potrzeb
kardiochirurgii dziecięcej Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie.
To miał być jednorazowy happening. To, co u swych źródeł było
spontanicznym apelem skierowanym do młodych widzów TVP (pamiętacie
pieniądze przesyłane do programu "Róbta co chceta"?),
zamieniło się w przemysł.
Pierwszy raz zazgrzytało rok temu, gdy przyznano, że podliczona
kwota nie była większa od zebranej rok wcześniej. Ciśnienie
czują sami organizatorzy, którzy na tegorocznych plakatach
reklamujących Orkiestrę poza datą podawali dziwny komunikat.
Wyeksponowana była łączna kwota zebrana w ciągu dwunastu lat
przez Orkiestrę - oraz ta przeznaczona na sprzęt. Tyle tylko,
że ta pierwsza jest mniejsza! Do tego podpis, że 2 + 2 = nie
22, a 4. Ja tego nie rozumiem! Skąd się wzięła różnica?!?!
A więc Orkiestra skutecznie obraca pieniędzmi zebranymi od
ludzi? Czy istnieje jakieś sprawozdanie, które pozwoliłoby
skontrolować sposób pomnożenia pieniędzy? Czy poczynione inwestycje
są ryzykowne?
Wywoływania ogólnonarodowej histerii pozazdrościły TVP telewizje
komercyjne. One też wzięły się za zbawienie świata. Najbardziej
wkurzył mnie TVN. Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wykorzystują
straszliwą tragedię w Azji do wykreowania określonego wizerunku
własnej marki. Niechby zbierali pieniądze przez sms-y, ale
przecież za każdym razem przy komunikacie o zbiórce pojawia
się nazwa "TVN". Tu nie chodzi wyłącznie o pomoc.
To raczej nachalna kampania wizerunkowa. Oto TVN jawi nam
się jako wrażliwa firma, której ołtarzem jest ekran telewizora,
a składane na nim ofiary to sms-y. Między widzami powstaje
sztuczna więź, której wspólnym mianownikiem jest telewizor.
Niestety nie dostrzegłem informacji, czy tak jak zazwyczaj
połowa kwoty z sms-a przypada operatorowi telefonii komórkowej.
Czy aby ktoś na tym wszystkim nie zarabia? Jeśli tak, to dlaczego
nie dowiedziałem się tego z zajawek puszczanych w TVN???
W Wigilię Bożego Narodzenia, zupełnie przez przypadek byłem
w jadłodajni prowadzonej przez jedno ze zgromadzeń zakonnych.
Opłatek, ryba, kapusta i kilkadziesiąt głodnych osób, które
w telewizji wypadłyby raczej bardzo słabo. Może to nazbyt
prostoduszne i naiwne, ale wzruszyłem się. Oto bez rozgłosu
i fleszy są ludzie, którzy po prostu pomagają innym, robiąc
swoje.
|