W Europie
tej zimy mamy... wiosnę. Narciarze zgrzytają zębami. Na Słowacji
niedźwiedzie budzą się z zimowego snu. W Bawarii barmanki
uwijają się w ogródkach piwnych. W Austrii kwitną krzewy,
a w bośniackich ośrodkach narciarskich, gdzie zabrakło śniegu,
narciarze chłodzą się w hotelowych basenach.
Nie było śniegu na Boże Narodzenie, ale brak śniegu całymi
tygodniami zakrawa na całkowity brak zimy. Na austriackich
alpejskich stokach jest biało, ale Wiedeń i wschodnia Austria
nie uświadczyły śniegu od początku grudnia. I pomyśleć, że
my się w Polsce martwimy...
Chociaż temperatura spada nocą niemal do zera, napływające
znad Azorów ciepłe powietrze sprawia, że w niemal całej Europie
zapanowały ciepłe dni, z temperaturami 10-12 stopni. 10 stycznia
w Belgii odnotowano rekordowo wysoką jak na styczeń temperaturę
- 14 stopni w Brukseli. Poprzedni rekord wynosił 12,2 stopnia
w 1993 roku. Ludzie wylegli na balkony i tarasy, ciesząc słońcem;
spacerowano też na plażach nad Morzem Północnym.
Jeszcze cieplej było w sobotę w Czeskich Budziejowicach, gdzie
temperatura skoczyła do 16 stopni Celsjusza. Padł rekord od
czasu kiedy notowane są tam temperatury, czyli od 230 lat.
Nic dziwnego, że przy tak wiosennej aurze budzą się w Czechach
i na sąsiedniej Słowacji niedźwiedzie brunatne. I są rozdrażnione.
Przyrodnicy ostrzegają, że niedźwiedzie mogą już nie zasnąć
z powrotem, i mogą być niebezpieczne. Także ptaki dały się
zwieść i zachowują jak na wiosnę. Gatunek, który zaczyna śpiewać
najwcześniej w drugiej połowie lutego, już słyszano we wschodnich
Beskidach. A flamingi w ogrodzie zoologicznym w Jihlavie,
120 km na południowy wschód od Pragi, budują gniazda, choć
zwykle zajmują się tym dopiero w kwietniu. Co to się porobiło?!
Wysoka temperatura powietrza sprawiła, że kilkudziesięciu
śmiałkom, którzy w Czechach co roku kąpią się o tej porze
w Elbie, woda wydała się nieznośnie lodowata. Wolą oni mroźną
pogodę, bo - jak twierdzą - woda w rzece jest wtedy cieplejsza.
W Norwegii natomiast meteorolodzy odnotowali kolejny rekord
ciepła - pierwsze sześć dni stycznia było w Oslo najcieplejsze
od 1938 roku.
W zakątkach na południu Europy ciepła, słoneczna pogoda zaczęła
dawać się we znaki, sprowadzając w niektórych częściach Portugalii
suszę. Ziemia wysycha, a niektóre z naturalnych zbiorników
wodnych są zapełnione zaledwie w 15 procent. Ale w krajach
położonych bardziej na północ właściciele domów cieszą się
z niższych rachunków za ogrzewanie. Jak śpiewał kiedyś Jan
Kaczmarek, "bilans musi wyjść na zero".
Ciepło sprawia, że w rumuńskich Karpatach i austriackich Alpach
górskie warunki turystyczne są bardzo niestabilne. Ogłoszono
najwyższy stopień alarmu lawinowego. Chociaż większość alpejskich
ośrodków narciarskich nie może narzekać na brak śniegu, warunki
atmosferyczne sprawiły, że organizatorzy Pucharu Świata odwołali
w ubiegły weekend część zapowiadanych wydarzeń w Niemczech
południowych, a w Bawarii pootwierano ogródki piwne i chętnych
nie brakuje. No tak, na piwo zawsze znajdą się amatorzy, a
wiadomo, że przyjemniej pije się na powietrzu.
Narciarzom w najbardziej znanych bośniackich kurortach narciarskich
- Bjelasnicy i na górze Jahorinie - zamiast szusów i slalomów
pozostały długie spacery lub relaks w saunach i basenach hotelowych.
Albo gra w karty. Jeden z rozczarowanych miłośników białego
szaleństwa mówi: "Wybieramy się na narty raz w roku i
brak śniegu to najgorsze, co może się zdarzyć. Wydaliśmy masę
kasy na przyjazd, a teraz... gramy w karty".
|