Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch
Wizja lokalna - Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



JEST COŚ TAKIEGO W WIECZNYCH PIÓRACH...

Anna Kowalska




"Gdybym miał 53 minuty wolnego czasu, to bardzo powoli poszedłbym w kierunku studni"
Antoine de Saint Exupery

Wiosenne porządki to dobra rzecz. Czasami znajduje się coś zgubionego bardzo dawno temu. Podczas wiosennego remanentu trafiłam na stare pióro Parkera, które kiedyś dostałam w prezencie od rodziców. Nie wiem, czy pamiętam jak się nim pisze. Ostatnio nawet długopis zastępuje mi klawiatura komputera albo telefonu komórkowego, a pióro to wyższa szkoła jazdy. Ale przecież kiedyś tato uczył mnie kaligrafii. Chyba spróbuję. Niepewnie piszę kilka zdań. O tak, jeszcze pamiętam! Twarda stalówka równo, powolutku przesuwa się nad kartką... Czysta przyjemność!

Wiecznym piórem pisały moje prababki i dziadkowie. W starych kartonach, gdzieś w piwnicy jest kilka listów z wakacji, kreślonych niewprawną jeszcze wtedy ręką mojego ojca. Są i trochę młodsze - listy do mamy, pachnące atramentem i fiołkami... Oj, chyba wkradła się nutka sentymentalizmu. No tak, nic dziwnego, wieczne pióro kojarzy się z dziejami, kiedy żyło się wolniej, a codziennym sprawom i spotykanym na swej drodze ludziom poświęcało więcej uwagi. Dzisiaj mówimy: "nie ma na to czasu", a trudne słowo epistolografia zniknęło ze słownika. Mamy za to express i full service. Chcemy przesłać życzenia urodzinowe - no to klikamy myszką na jedną z dostępnych super-kartek i nie musimy się nawet silić na parę słów od siebie. Chcemy porozmawiać - proszę bardzo: kilka stuknięć w klawiaturę i już jesteśmy na czacie. Chcemy zjeść kolację z przyjaciółmi - zamawiamy pizzę na telefon, z podwójnym serem i colą ("dokładnie tak jak lubisz"). Jasne, proste i przede wszystkim szybkie, a w dzisiejszych czasach, no cóż, liczy się każda minuta.

Hej! Chwileczkę! Tylko czy gdzieś w tym stechnicyzowanym, błyskawicznym pod każdym względem świecie, nie zagubiliśmy uroku wiecznych piór? Esemesy, hamburgery i multikina natarczywie przesłoniły coś... Nie przystoi mi się mądrzyć, powiem więc cichutko i ze wstydem: chyba coś ważnego. Dlatego dzisiaj wieczorem nastawię płytę z przedwojennymi nagraniami Szpilmana, wyjmę z namysłem białą, czystą kartkę i (zamiast wysłać e-mail), napiszę moim Parkerem długi list do przyjaciela. Myślę, że jeszcze potrafię.
A jeśli znajdę 53 minuty wolnego czasu, to bardzo pomału, bez pośpiechu pójdę w kierunku studni...

 

 
Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone