Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



BARD Z DRŻĄCYM GŁOSEM

Eryk Wolmer



 


"Śmierć ciąży mi na duszy, jak ciężka korona na głowie", śpiewa Conor Oberst w utworze "Milk Thistle", ostatnim na jego solowej płycie. Muzyk ma dopiero 28 lat, ale takie mroczne nastroje towarzyszą mu od czasów nastoletnich.

Kryjący się kiedyś za szyldem Bright Eyes, Conor Oberst jest od dawna znany jako nadąsany, przedwcześnie dojrzały autor piosenek z "olimpijskimi" ambicjami. "Nowy Dylan" - jak chcą niektórzy, wiecznie rozeźlony zarówno z powodu swoich romantycznych porywów, jak i opłakanego stanu całego świata. Bard z drżącym głosem i zmysłem poetyckim.
W którą stronę zmierza, z taką reputacją, ten wrażliwy artysta? Jeśli wskazówką ma być jego pierwsza "solowa" płyta, to Oberst nie zmienia swojej drogi. 12 piosenek zawartych na albumie zatytułowanym po prostu "Conor Oberst" nosi wszelkie znamiona twórczości podpisanej dawniej jako Bright Eyes. Są pełne dramatyzmu, dowcipne, mroczne, inteligentne, a czasem nad wyraz wartościowe. Odrzucenie pseudonimu scenicznego na rzecz własnego nazwiska można by odczytywać jako głębsze sięgnięcie ku własnej osobowości. Jednak Oberst wydaje się zmierzać w przeciwną stronę. W tych utworach, które najbardziej są przesiąknięte obsesją śmierci, widać ślady inspiracji spoza jego ego.
"Danny Callahan" nosi tytuł od nazwiska chłopca cierpiącego na raka (i nie jest wcale tak ckliwy, jak mogło by się wydawać). "I Don't Want to Die (In the Hospital)" , w którym umęczony podmiot liryczny błaga o zabranie ze szpitala-umieralni, to paradoksalnie swawolny, rockandrollowy numer. Najlepszy chyba kawałek na płycie, "Lenders in the Temple" łączy w sobie przejmujący obraz alienacji i konsumpcjonizmu z samotnością współczesnego człowieka, graniczącą wręcz z desperacją. ("Wydam fortunę na produkty, które reklamujecie - niech tylko ktoś odbierze telefon".) Piosenka "Moab" ma w sobie coś z hymnu wędrowca ("Droga uleczy wszystko" - śpiewa Oberst), i raczy nas melodią, której jakby czas się nie ima.
Conor Oberst ma tę wyjątkową umiejętność przemiany najgłębszych źródeł poezji, smutku i tęsknoty w melodie, które łatwo zapadają w pamięć. Płyta została nagrana w Meksyku, daleko od miejsc, w których "obrabia się" przyszłe gwiazdy. Najwyraźniej amerykańskiemu muzykowi jednak niekoniecznie chodzi o świetlaną karierę. Ale fani nie poczuli się chyba zawiedzeni, kiedy płyta "Conor Oberst" ukazała się na rynku - nawet ci, którzy oczekiwali powtórki z wysoko mierzącego albumu Bright Eyes "I'm Wide Awake, It's Morning" (w styczniu 2005 roku dotarł do 10. miejsca na liście Billboardu). Może i Oberst nie obrał nowego kierunku, ale ciągle ma świadomość, że zawsze warto być w drodze.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone