Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



CZARNY KOT, BIAŁA MYSZ

Marek Olżyński



 


Zupełnie niedawno ktoś mi powiedział, że nachodzą go czasem dziwne myśli. Żebym tylko jeszcze mógł sobie twarz przypomnieć mojego rozmówcy. Włączyłem opcję "skanuj". Nic z tego, nie udało odnaleźć się obrazu w pamięci podręcznej, do głębszej - brak dostępu.

Ale, ale! Przecież rozmowa była przez telefon! Uff, jaka ulga, a już miałem sobie wmówić, że szwankuje mój system, że czasem wygląda jakby był z demobilu po Niemcach. Nieużywany, ale całkiem do niczego.
Tak. Myśli nam czasem same przebiegają, nagle - zupełnie jak czarny kot na dzień dobry; ale co tam, idziemy dalej, aby do przodu, do celu.
Nie bardzo znam się na kobietach, samochodach, kwiatach, muzyce, poezji. Nie znam się na ludziach, psach i kotach. Na pogodzie też się znam. Dla mnie to wszystko kosmos. Dla innych małe piwo. Ale na jednej rzeczy znam się wyśmienicie, a mianowicie na zastawianiu pułapek na... samego siebie.
A to taboret zostawię w przejściu, i nocą sześć nóg nagle załomocze, kiedy się wywalam na podłogę. Zagłuszam ten rumor soczystą wiązanką; uspokajam sam siebie? Noc mija, ból potłuczonych kości też. Połamany taboret ma za swoje; ląduje na strychu obok innych mebli, które podobnie dokończyły żywota: za dużo się tu już nie pomieści, ale i też nie ma co - zaczyna mi brakować mebli.
Wychodzę do saloniku po drugą część...
O, w mordę! Jeszcze nie wyszedłem, a już wracam, z guzem na czole! Nastąpiłem na grabie, które mnie napadły nagle. Wczoraj zostawiłem je przy drzwiach wracając z ogrodu. Oddałem, one dwa razy jeszcze...
Teraz stoję przed lustrem z żelazkiem przy guzie. Czuję pieczenie jak diabli. No tak! Nie wyłączyłem z sieci. Zmęczony i nieszczęśliwy chcę usiąść, ale na czym, skoro pusto w koło. Na sedes? A jak mnie połknie, wypluje i wypłynę w oczyszczalni miejskiej...?
Więc na wszelki wypadek się kładę. Jutro też będzie widno. Biała mysz przebiega ukradkiem, odsłania żółte zęby w szyderczym uśmiechu. Zasypiam zmęczony nocą i piorunującym porankiem.
Na pohybel czarnym kotom.

 

STOSUNKI MIĘDZYLUDZKIE

Marek Olżyński



Rano ochoczo zerwałem się z łóżka. Dobrze się czujesz - pomyślałem i zabrałem się za poranną toaletę. Mycie, i takie tam męskie sprawy. Spojrzałem w lustro i już miałem coś powiedzieć, kiedy tamten ni stąd ni zowąd popukał się palcem w czoło.

Czy to może coś znaczyć? Nie odważyłem się zapytać, bo i po co. Na wszelki wypadek odwróciłem się tyłem do lustra, puściłem gorącą wodę i wziąłem długi prysznic. Wszystko w mig zasłoniła gęsta para; zapomniałem włączyć wentylator, ale miało to też swoją dobrą stronę - lustro kompletnie zaparowało. Założyłem szlafrok, na lustrze napisałem GŁUPEK. A co, niech sobie nie myśli.
Po wyjściu z domu udałem się do saloniku z prasą. Nie wiadomo czemu poprosiłem o książkę "Seks. Poradnik praktyczny - część pierwsza".
Pani za ladą poprosiła abym powtórzył tytuł. Powtórzyłem. "Przykro mi, ale nie znam", odpowiedziała mi lekko poirytowana. "Jak to nie ma, jak to pani nie zna", pytam. "Przecież czytałem dwie części, Jacek Jarecki napisał. A pani nie ma nawet pierwszej?"
I zanim się połapałem zacząłem jej opowiadać treść. Ona słuchała, najpierw niby tak z grzeczności, ale po chwili zauważyłem te iskierki w oczach, a już za moment włączyła się mowa ciała. Nie zdradzę, po czym ją można poznać. W każdym razie wychodząc z saloniku zauważyłem napis "Zaraz wracam".
Poszliśmy do mnie. W łazience zauważyłem wielkie oczy roztwarte w zdumieniu i ledwo widzialny napis GŁUPEK. Dopisałem: "nie ma mnie dla nikogo"...

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone