Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



MIASTO MIŁOŚCI

Gabriel Ganowski




Niejeden kraj może się poszczycić sławnymi kochankami, którym nie dane było zaznać długiego szczęścia - Romeo i Julia, Tristan i Izolda, Hero i Leander... Ale niewielu z nich jest owianych mgiełką takiego patosu jak hiszpańska para: Juan Diego de Marcilla i Isabel de Segura. Tragicznie rozdzieleni za życia, potępieni kochankowie z Teruel są nierozłączni po śmierci.

Ich historia rozegrała się we wczesnych latach XIII wieku, i choć jest bez wątpienia romantyczna, niesie też ze sobą pewną pożyteczną przestrogę - jak ważny jest każdy dzień.
Diego i Isabel znali się od dziecka i od dawna planowali ślub. Ojciec dziewczyny jednak był temu przeciwny. "Isabel pochodziła z bogatej rodziny, ale Diego był drugim synem swoich rodziców i nic nie dziedziczył", opowiada przewodniczka w kościele św. Piotra w Teruel, stojąc obok dwóch marmurowych grobowców. "Młodzieniec został więc wysłany na wojnę. Dano mu dokładnie pięć lat na zgromadzenie majątku".
Wyznaczony czas jednak minął, i Isabel musiała ulec ciągłym żądaniom ojca. Wydano ją za Don Pedro de Azagra z pobliskiego Albarracín. Nazajutrz powrócił z krucjaty Diego, wioząc ze sobą wozy pełne łupów. Tragicznym zrządzeniem losu mężczyzna nie zapamiętał dokładnie dnia, w którym poprosił o rękę Isabel. Pamiętała za to jej rodzina.

Dłonie zastygłe w czasie

"Tej nocy Diego przyszedł do domu dziewczyny i poprosił o pocałunek", kontynuuje opowieść przewodniczka. "Isabel nie zgodziła się tłumacząc, że wyszła za mąż za innego. Słysząc te słowa Diego padł martwy na ziemię."
Następnego dnia Isabel przyszła na jego pogrzeb odziana w czerń. "Dziś daję ci pocałunek, którego odmówiłam wczoraj", rzekła i upadła bez życia na ciało swego kochanka.
Dziś oboje leżą obok siebie w kościele, gdzie odnaleziono ich zwłoki w 1555 roku. Dwie romantyczne podobizny - dzieło XX-wiecznego rzeźbiarza hiszpańskiego Juana de Ávalosa, zdobią wieka kamiennych trumien, na których widnieją też herby obu rodzin.
Diego jest wyobrażony jako krzepki wojownik, Isabel - zmysłowa kobieta. Wyciągają ku sobie ręce; dłonie, jakby zastygłe w czasie, jednak się nie dotykają - ostatecznie Isabel była zamężną kobietą.
Pod wyciągniętymi dłońmi tkwią w wazonie czerwone róże. Z boku trumien są zaś okratowania, przez które widać wysuszone zwłoki. Wszystko to bardzo romantyczne. Ale czy prawdziwe?
"Datowanie metodą spalania węgla pozwoliło ustalić, że są to ciała właśnie tej dwójki młodych, około dwudziestoletnich ludzi, zmarłych śmiercią naturalną", podkreśla stanowczo przewodniczka. Wielu naukowców nie jest jednak przekonanych, że ta historia jest prawdziwa. Głównie dlatego, że uderzająco podobna opowieść (o Troilusie i Chryzejdzie) wyszła spod pióra Włocha Giovanniego Boccaccio w 1353 roku.
Sami Hiszpanie zdają się niezbyt przykładać wiarę do romantycznej historii. Funkcjonuje w tym kraju powiedzenie: "Los amantes de Teruel, tonta ella y tonto el" ("Kochankowie z Teruel, głupia ona, głupi on"). Jednak Kościół jest co najmniej zadowolony z romantycznej legendy. Na miejscu jest nawet stoisko, gdzie można sobie przypiąć do ubrania czerwone serduszko ze specjalnym przesłaniem dla ukochanej osoby. W Teruel odbywa się w połowie lutego fiesta ku czci nieszczęśliwych kochanków. Ich smutne losy są odgrywane przez mieszkańców przebranych w średniowieczne kostiumy.

Otwarta księga

Niewielkie, około 30-tysięczne miasto jest jakby zapomniane przez resztę Hiszpanii. Stąd wyzywający slogan: "Teruel istnieje"! A przecież ma niezaprzeczalny urok. Jak na przykład wieże Mudejar, które służyły niegdyś czterem celom: wisiały na nich dzwony; były punktami obserwacyjnymi w czasie wojny; funkcjonowały jako bramy w murach obronnych; i były punktem odniesienia podczas poruszania się po mieście.
XII-wieczną katedrę trzeba zobaczyć co najmniej z jednego powodu - fantastycznych malowideł i rzeźb na sklepieniu, autorstwa mauretańskich artystów. 55 stopni prowadzi w górę do galeryjki, z której można podziwiać wspaniałe dzieło sztuki - panoramę pełną barwnych postaci średniowiecznych kupców i rzemieślników, ich żon i codziennego życia.
"To jakby otwarta księga ukazująca czasy Średniowiecza, z mieszanką elementów arabskich i chrześcijańskich", mówi przewodniczka. "Stąd skopiowaliśmy wzór strojów na nasz coroczny festiwal".
Co ciekawe, zdobienia na sklepieniu zostały ponownie odkryte dopiero podczas hiszpańskiej wojny domowej w latach 30. XX wieku. Miasto kilkakrotnie przechodziło z rąk Republikanów do frankistów, i odwrotnie. Bomba, która spadła na katedrę, uszkodziła fałszywy strop i odsłoniła ten właściwy, który na szczęście uległ zniszczeniu tylko w niewielkiej części. Przepadły za to katedralne organy.
Teruel może się pochwalić malowniczym akweduktem zbudowanym w XVI wieku. Nie można stąd wyjechać nie wysłuchawszy też legendy, mówiącej o powstaniu miasta. Przewodniczka wyjaśnia, że historia dotyczy roku 1171. Stoimy na Plaza del Torico, otoczeni przykuwającymi wzrok domami w modernistycznym stylu, z wyraźnymi wpływami Gaudi'ego. Pośrodku placu, na kolumnie stoją mały czarny byk i gwiazda, symbol miasta.
Według legendy, podczas bitwy z wojskami Alfonsa II, Maurowie zgromadzili stado dzikich byków, przywiązali im do rogów drewno i podpalili je. Następnie pognali stado na wzgórze, na którym bronili się Hiszpanie. Atak został odparty, ale jednemu bykowi udało się wbiec na szczyt. "Legenda mówi, że za bykiem podążała gwiazda. W miejscu gdzie się zatrzymała, założono później miasto", opowiada przewodniczka.
Ale i tak Teruel jest do dziś znane jako miasto miłości.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone