Pierwsze
strony polskich publikatorów krzyczały niedawno o zwycięstwie
polskiej reprezentacji narodowej w piłce nożnej na drodze
do ME. "Belgia pokonana!" , "Historyczny awans
Polski na Euro!", "Smolarek bohaterem!" itp.
bzdury...
Jednak mało kto zauważył w jak kiepskim stylu przyszło naszym
wygrać ten mecz. Belgowie nie postawili absolutnie żadnych
warunków. Ot, biegali troszkę, aby nie zmarznąć na chorzowskiej
murawie. Dziwią mnie "spektakularne" podania belgijskich
obrońców na swoim przedpolu, to było wręcz oficjalne (ustalone?)
zaproszenie, aby stworzyć polskim zawodnikom jakąkolwiek szansę.
Przecież Belgom absolutnie nie zależało na wygranej, co było
widać nawet bez użycia "szkła kontaktowego". A na
dodatek w drużynie przeciwnika zagrała młodzież, która już
niedługo może nam sprawić potężne lanie, jeśli tylko stawką
meczu nie będzie pietruszka...
O ile przy pierwszym golu można mówić o wielkiej przypadkowości
(piłka wybita od bramkarza odbija się szczęśliwie od Smolarka,
i toczy się prosto do pustej bramki), to przy drugim golu
podnoszenie tego faktu do rangi mistrzowskiego zagrania jest
szyderstwem ze wspaniałej techniki wielu piłkarzy, którzy
na co dzień są wirtuozami piłki nożnej. Naszym zawodnikom,
podobnie jak politykom, jak zwykle zabrakło świeżości, o kondycji
z litości nie wspomnę. Przy zapełnionych do ostatniego miejsca
trybunach największy sukces odniosły... browary; większość
z nich już dawno niepolska. To zapewne najlepszy wynik finansowy,
który być może pobił rekord sprzedaży z minionego chłodnego
lata.
Zachłystywanie się sukcesem przez sprawozdawców sportowych
ukazuje ich miałkość, brak rzetelnego podejścia do dziennikarskiego
rzemiosła. Deprecjonuje wizerunek pięknego widowiska jakim
zazwyczaj jest zmaganie się dwóch jedenastek na murawie. Odsłania
całkowity brak przyzwoitości i uczciwości. Zresztą te przypadłości
są niejako już wkomponowane w życie.
Stajemy się nie tylko biernymi odbiorcami show, ale bierzemy
w tych spektaklach czynny udział. Ulegamy medialnej socjotechnice
i bezwiednie, niczym zaprogramowane na bezmyślność, pozbawione
wolnej woli i rozumu maszyny wysyłamy sms na: najlepszego
piłkarza, artystę, polityka itd. Niejako kreujemy smutną nieprawdziwą
rzeczywistość, gdzie prawda została sprowadzona do niewyobrażalnego
absurdu. Oklaskujemy kicz i miernotę, udające prawdziwą sztukę.
Jakoś nikt dziś nie komentuje fatalnych prób oddania strzałów
na bramkę Belgów, czym popisali się kilkakrotnie nasi czołowi
napastnicy: dla nich niewystarczające byłyby nawet (zestawione
razem) trzy bramki do rugby! Piłka w żenującej odległości
od bramki opuszczała plac gry. Nie wiem, czy nie opuściła
nawet stadionu narodowego. Zgotowane na żywo owacyjne podziękowanie
za "spektakularne" zwycięstwo zatarło w tych chłopakach
poczucie odpowiedzialności za bardzo poważne braki w piłkarskim
rzemiośle. Wiedzeni niestającą falą triumfu zapomną wnet,
że odegrali marny spektakl, który ze zwykłej imitacji został
przekuty na prawdziwe piłkarskie widowisko.
Ten "sukces" jest prostą drogą do jeszcze większej
kompromitacji, na którą my, kibice jesteśmy niestety skazani.
|