Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



W TYM HOTELU STRASZY

Lucjan Bilski



 


Stephen King zmonopolizował horrory. Co sięgnę po jakiś tytuł, to widzę jego nazwisko (pomijając azjatyckie filmy, w których pełzają czarnowłose panienki w białych koszulkach). Klasyk gatunku nie zna umiaru i naraża na szwank swoją reputację, stojąc już niebezpiecznie blisko banału i pustki myślowej. Dowód tego mamy choćby w filmie "1408".

Bohater, Mike Enslin jest specem od nawiedzonych domów, pokoi hotelowych, cmentarzy, przystanków autobusowych, stacji benzynowych i wszystkich innych miejsc, gdzie może straszyć. Tak naprawdę jednak jest specem od demaskowania legend i mitów. Pojawia się tam, gdzie rzekomo grasują duchy i upiory, by w kolejnej książce obnażyć prawdę. No, chyba że w którymś z tych miejsc naprawdę dzieją się dziwne rzeczy. Tak jak np. w pokoju nr 1408 w nowojorskim hotelu Dolphin. To apartament owiany złą sławą. Jego goście jeden po drugim kończyli żywot w okropny sposób. Serię samobójstw przerwał dopiero dyrektor hotelu, niejaki Olin, który postanowił nigdy więcej nikogo tam nie meldować. Ale jak tu przekonać upartego pisarza, który uwziął się, żeby obalić kolejny mit? Enslin dopina swego i zamyka za sobą drzwi do pokoju 1408. Na własne nieszczęście.
Od początku wiadomo, że bohater będzie musiał zmierzyć się z czymś strasznym. Film "1408" nakręcono na podstawie opowiadania Stephena Kinga. Jak każdy pisarz, mistrz grozy też miewał gorsze dni. Pewnie któregoś z tych dni napisał "Wszystko jest względne". Scenarzyści też nie wznieśli się na wyżyny wirtuozerii. A i reżyser Mikael Hafström wywiązał się ze swojego zadania zaledwie na trzy z plusem. W gronie osób, które przyłożyły rękę do powstania filmu chyba tylko odtwórca głównej roli John Cusack wypadł lepiej niż poprawnie. Jako wypalony, przegrany cynik jest wiargodny. Jako materialista przekonujący się do istnienia czegoś więcej niż "tu i teraz" - również. Epizodyczny występ Samuela L. Jacksona w roli diabolicznego dyrektora hotelu też zapada w pamięć.
Co zaś z przesłaniem? Czy chodzi o potrząśnięcie niedowiarkami, którzy pogardliwie wyrażają się o zjawiskach nadprzyrodzonych? Czy raczej o metafizyczno-psychodeliczną wędrówkę w głąb siebie i rozprawienie się z duchami własnej przeszłości? A może po prostu nie ma w filmie żadnego drogowskazu i chodzi tylko o rozrywkę. Jeśli tak, to miłośnicy horrorów powinni być zadowoleni. Zwolennicy odkrywania drugiego dna - będą raczej zawiedzeni.
Mam wrażenie, że Stephen King już dawno napisał wszystko co miał do napisania. Nie każdy jego utwór nadaje się jednak do przeniesienia na ekran. Boleśnie odczuli to m.in. twórcy "Smętarza dla zwierzaków". W literackim pierwowzorze "1408" pisarz, zdaje się, chciał nas uświadomić, że istnieje życie twórcze po życiu twórczym. Niestety, dla Kinga nie widzę już żadnych szans.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone