Są
takie miejsca w internecie, których sława zadziwia, do których
wpada się co jakiś czas z poczuciem delikatnego wstydu, które
dają upust wrodzonej złośliwości tkwiącej w każdym z nas.
Taką stroną jest słynny blog "Białe
kozaczki". To bez wątpienia jedno z najbardziej kultowych
miejsc polskiego internetu, opisywane bywało w poważnych pismach
("Przekrój"), w moim otoczeniu oglądane jest z zadziwiającą
systematycznością.
O uważnym przeglądaniu strony świadczą z reguły salwy gromkiego
śmiechu zza biurka któregoś z kolegów. To zaraźliwe, rytuał
jest zawsze jednakowy - cała robota zatrzymuje się w miejscu,
albowiem zgodnie ze spontanicznym obyczajem nosy w monitorach
podziwiając "Białe kozaczki" mamy wtedy wszyscy,
bez najmniejszego wyjątku.
Cóż to zatem jest? To fotograficzny blog, w którym zamieszczane
są zdjęcia kobiet (zdarzają się mężczyźni!!!) noszących dumnie
na nogach odzienie takie jak w nazwie witryny. Jako że jest
to szczyt prowincjonalnej tandety - ogląda się to z ogromną
frajdą. Młode dziewczyny, które starają się wyglądać atrakcyjnie,
w zderzeniu z tym co jest wokół nas nędzne, brudne, szare,
jakieś takie skażone, daje niesamowitą mieszankę. Zatem nie
tylko kozaczki są sednem tego serwisu. Śmiejemy się tu z przenośnych
toalet, prowincjonalnych dyskotek organizowanych w remizach,
bazarów, obrzydliwych dworców kolejowych, fast foodów, śmiejemy
się z tego jak wygląda nasza parszywa rzeczywistość.
To jednak jeszcze nie wszystko. Gdy do fotografii dodamy teksty
komentarzy, złośliwa zabawa zamienia się w sadystyczne wykpiwanie
Bogu ducha winnych dziewczyn i kobiet. No, może nie do końca
niewinnych. To przecież także one, poprzez swoje wykształcone
na serialach gusta, tworzą tę szarzyznę. Trzeba przyznać od
razu, że znaczna część komentarzy nie nadaje się do cytowania.
Wstyd się przyznać, ale nawet one, obok grzesznej satysfakcji
z cudzego bezguścia, przyciągają do tej strony. Moja własna
wredota i prostactwo wychodzą tu na wierzch. Z drugiej strony
komentarze nieraz niezwykle celnie i bezlitośnie obnażają
promowaną w mediach szmirę, do której odwołują się białokozaczkowe
piękności. Owe bohaterki zwane są tu bikejkami - od angielskiej
wymowy liter B(iałe) K(ozaczki). Zdarza się więc (choć niestety
rzadko), że obok bikejek wykpiwane są piosenki, idole popkultury,
reklamy, wszystko to co funkcjonuje w masowej świadomości.
Oto próbka talentów komentatorów białych kozaczków; osoby
o wysublimowanej artystycznej duszy ostrzegam przed dalszą
lekturą, choć wybrałem delikatniejsze posty (pisownia oryginalna):
"nawet czarne gacie wyszczuplające nie pomogą, mniej
pączków!!!"
"Grawitacja przyciąga nie mały bufet spod bluzki ulewa
sie tłuszcz a krótki jeans nie ukrywa cellulitu i do tego
wszystkiego okropne białe(trzeba dodać nie najczystsze) kozaczki
TOSZ TO ARMAGEDON"
"- cześć maleńka, jak masz na imię? - sto pięćdziesiąt."
"Wyborne. Ona celulit na udach, a on na glowie :D"
"koksik i jego damessa ;-D"
"No, no. Niezła wojna się rozpętała. Ja osobiście nie
widzę tu cellulitu, natomiast większość panienek, co się tak
chwalą lepszą figurą mają pewnie tyłek a'la J.Lo po 18 ciążach.
Ja akurat dużo bym dała, żeby wyglądać, jak któraś z tych
kozaczkowych pań, a szans na to nie mam, bo choćbym się odżywiała
samą wodą niegazowaną i spędziła pół życia na siłowni, nie
będę tak zgrabna jak one."
Jak widać jest to wysublimowany humor w sam raz dla zabicia
10 minut. Najlepiej zamiast papierosa. Zdrowiej.
|