Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



ARYSTOKRACJA NA CZTERECH KOŁACH

Maja Nowak



 


Faceci to dziwny gatunek. Potrafią ekscytować się gadżetami, będącymi poza ich wszelkim zasięgiem. Jak bowiem traktować pasję związaną z samochodami? Śledzenie ciągle nowych modeli, które po pierwsze nigdy nie pojawią się na polskich drogach, po drugie kosztują tyle, że prawie w ogóle nigdzie się nie pojawią?

Tak czy siak, ta religia ma swoich zagorzałych wyznawców, a jednym z jej internetowych ołtarzyków jest strona "Autokrata - nie wszystkie auta rodzą się równe". Są tu wszyscy bogowie, do których modlą się motoryzacyjni frustraci. Jest mercedes, lamborghini, porsche, i wiele wiele innych. Zaiste, pokłony przed ekranem monitora można tu bić bez końca. Za krótkim kliknięciem myszki można znaleźć się w świątyni audi albo BMW. Oczywiście kapłani tej religii odcinają się od finansowych bolączek nas, maluczkich. W dobrym tonie jest bowiem ponarzekanie sobie na to i owo. Samochód kosztuje gdzieś w okolicach 200 tysięcy złotych (czyli jego roczne ubezpieczenie to tyle, ile w tym czasie w ogóle zarabiam), ale w tekście znajdują się przesmradzania o tym, że "to tylko zwykła wersja", "trochę przeszkadza elektroniczna blokada", a to skóra na siedzeniach za śliska, a to silnik bez wigoru.
Po co to udawanie? Czy nie lepiej napisać, że pieszczenie dupska fotelem najnowszego modelu samochodu podczas testu było jednym z najpiękniejszych, choć krótkotrwałych życiowych doznań dziennikarza? Czy nie lepiej z otwartą przyłbicą wyznać, że nigdy nie będziemy mieli czegoś takiego? Szukanie przysłowiowej dziury w całym w przypadku luksusowego samochodu przypomina trochę usprawiedliwianie się przed światem z własnego ubóstwa. Otóż zamiast narzekać na takie cudeńko wolałabym je po prostu mieć. Ponieważ to jednak niemożliwe - nie zawracam sobie tym głowy. Oglądanie sportowego modelu jaguara na ekranie komputera kojarzy się z próbą skonsumowania ciastka, które od głodnych oczu biednego dziecka oddzielone jest grubą szybą.
A ileż tu fachowych komentarzy do artykułów! Czy Ford Mustang Roush 428R ma 500 koni, czy tylko 450? Ileż uczonych głosów w nobliwej debacie. Ludzie! Problemy głodującego Trzeciego Świata schowajcie do szuflady, najpierw trzeba sprawdzić ile wyciąga ten samochód! Weźmy inny przykład. Niejaki Michał - poczciwy chłopina, zobaczył ("oglądnął") przypadkiem Bentley'a Continental GTC. Jakie wrażenia? To oczywiście "świetne auto", choć wersja czterodrzwiowa "jest kompletną kupą". Trzymając się dalej tego języka można tylko podsumować: ze..ała się bieda i płacze.
Przyłapałam się właśnie na tym, że powyższe uwagi mniej dotyczą strony, a bardziej zjawiska, którego jest ona ilustracją. Oczywiście witryna jest bardzo estetyczna i kolorowa. Dziwi mnie tylko nazwa. "Autokracja - rządy jednostki dysponującej nieograniczoną władzą, a także: państwo o takim systemie rządów; samowładztwo". Tyle słownik. Autor strony najwyraźniej do niego nie zajrzał. Przypuszczam, że nazwa "autokrata" kojarzy mu się z samochodową arystokracją. No, to gratulacje.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone