Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



GESZEFCIARZE

Marek Olżyński




Z niesmakiem przyglądam się wzajemnemu opluwaniu polityków, czyli kampanii wyborczej. Spoty wyborcze na tyle mnie brzydzą, że od kilkunastu dni nie zwracam na nie uwagi.

Polscy politycy to w przeważającej mierze zwykli hochsztaplerzy, geszefciarze, którym nie zależy na dobru Polski, ani rodzimego regionu. Im w głowach jedno - tworzenie w ramach uprawianej "polityki" kolejnej sitwy, wchodzenie w stare układy i budowanie nowych.
W polskiej rzeczywistości przy sejmowym żłobie pozostają dinozaury polskiej polityki. To oni od 1989 roku reżyserują nam kolejne spektakle. Większość z nich to wieczni, jak bieda w Bangladeszu, towarzysze partyjniacy.
Właśnie partyjniactwo stało się największą bolączką naszego kraju. Nad Wisłą, jak mało gdzie w Europie, szemrany układ ma się dobrze. Chcąc nie chcąc stajemy się świadkami niezwykle drogiego, jak na kieszeń polskiego obywatela, przedstawienia cyrkowego. Przysłuchuję się politycznym bredniom, kłamstwu głoszonemu w ramach debat telewizyjnych, kolejnych konwencji programowych - i jako żywo stają mi przed oczyma obrazy z mojej młodości. Propagandowo ten sam skutek ma odnieść paplanina liderów tych dziwnych hybrydowych ugrupowań politycznych, co głoszenie haseł za czasów PRL. Ten sam namolny ton. Wiele podobieństw, prawie doskonała kopia, z jednym wyjątkiem: te same lub podobnie brzmiące ułudy głoszone są przez znacznie liczniejsze niż wtedy hordy partyjniaków.
Kim jest partyjniak? To wyspecjalizowany, wyselekcjonowany, nieszczególnie mądry cwaniak, bez żadnych zahamowań. To zazwyczaj urodzony hochsztapler, któremu kłamstwo płynie z ust niczym miód z dobrze ułożonej pasieki. Odważę się użyć śmiałego określenia - to polityczny przestępca. Samo życie pokazuje, że w tym określeniu nie ma krzty przesady. Sejm to współczesne lobby bliskich sobie mentalnie ciemnych charakterów, dla których udział w jednym czy drugim środowisku o charakterze mafijno-biznesowym to nic nadzwyczajnego. W razie wpadki zasłaniają się immunitetem. Przyłapani za rękę na złodziejskim geszefcie wołają, że to nie ich ręka. To oni hamują rozwój niemalże wszystkich dziedzin życia. Za ich sprawą mamy ciągle dziury w drogach, w budżetach, niemoc produkcyjną, lichwę i polską biedę. Na domiar złego wszystkich tych hamulcowych musimy niestety utrzymywać. Za obecną kampanię, czyli ucieczkę od politycznej i karnej odpowiedzialności, można by uratować niejeden szpital, dom dziecka czy wiejską szkołę.
Dziwi mnie jednak naiwność odbiorców tej taniej, ale jakże kosztownej dla podatnika szmiry, którą karmią nas w ramach uprawiania politycznego stręczycielstwa. Ciągle znajdują oni dość sił i czasu, by oglądać kolejne seriale z udziałem politycznych kłamców. Jakaś ponadludzka, niewyobrażalnie dziwna niemoc nie pozwala im oderwać się od przeszłości. Jednak polityczne upiory straszą dziś naiwnych nie przeszłością, a przyszłością.
Dlatego, mając świadomość nieuchronności braku jakichkolwiek zmian, postanowiłem nie zawracać sobie głowy tymi kreaturami. Jeśli zupełnie przypadkowo trafię na jakąś kolejną debatę, czy sprawozdanie z konwencji, to potraktuję to jako Muppet Show, w którym ktoś mniej lub bardziej umiejętnie steruje rodzimymi lalkami.
Mam dwie wiadomości, obie są niestety złe! Pójście do urn spowoduje zachowanie status quo, pozostanie w domu oznacza to samo. Czyli wbrew prawom fizyki jesteśmy narażeni na działanie politycznego perpetuum mobile.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone