Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



CENZORZY Z MYSIEJ

Marek Olżyński




Jak to jest, że niektóre informacje da się przepchnąć do mediów (nawet kiedy są objęte klauzulą "poufne" łamane przez "ściśle tajne"), a inne nie? Przecież politycy wmawiają nam, że jesteśmy "państwem prawa", że mamy demokrację i wolność słowa. Twierdzą, że cenzura to przeżytek minionej epoki państwa totalitarnego. Jak to właściwie jest?

Za czasów "komuny" przy ulicy Mysiej w Warszawie mieściła się siedziba smutnych panów z nożyczkami, którzy cięli jak popadło i co popadło. Główny Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk - cenzura. No, ale to już podobno przeszłość. Tylko czy aby na pewno, skoro co rusz coś wyłazi z tej "mysiej" nory?
O ile w miarę zrozumiałym za rządów ekipy "czerwonych baronów" SLD było ukrywanie prawdy o ich przeszłości, o tyle niezrozumiałym jest czynienie tego nadal. Oni mieli powód, by się bronić przed zdemaskowaniem, gdyż groziła im polityczna śmierć i odpowiedzialność karna. A jaki mają cel obecni politycy? Co tych łączy z przeszłością tamtych?
Przyglądając się polskiej scenie politycznej nietrudno dostrzec, iż bitwa jaka się rozgrywa to wojna cenzorów. Przeciętny śmiertelnik nie wie o co toczy się gra. Nie wie, czy jest to walka z patologią poprzedniego systemu, czy wojna pomiędzy ideowo zbliżonymi programami PO i PiS. Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi - w tym przypadku, o władzę.
Ścierają się półprawdy, kłamstwa i poufne tajemnice objęte klauzulą tajności. Ktoś przypatrujący się z boku może słusznie zadać pytanie: skąd tyle poufnych i tajnych tematów w demokratycznym państwie prawa? I wcale nie chodzi o obronność polskiego terytorium. Tajemnice, jak się okazuje, dotyczą zwyczajów panujących na ulicy Mysiej w czasach PRL.
Pierwszą (oficjalną) ofiarą cenzury prewencyjnej (tej upublicznionej, bo nieznane są dotąd losy zatrzaśniętych akt spraw dotyczących "kontrowersyjnych" publikacji w pomniejszych mediach) padł Tomasz Sakiewicz, naczelny "Gazety Polskiej". Sąd poszatkował jego artykuł ("Gazeta Polska" nr 24, 14.06.2006) na temat roli Bogusława Koczura, który wyprowadzał publiczne pieniądze z Komitetu ds. Młodzieży za czasów, gdy kierował nim Aleksander Kwaśniewski. Po 17 latach trwania "państwa prawa" sąd wcielił się w rolę cenzora unaoczniając, że w naszym kraju wciąż są równi i równiejsi, że oprócz zwykłych krów są jeszcze święte krowy.
Minister sprawiedliwości tworząc swoją policję polityczną sięga po sprawdzonych fachowców poprzedniej policji politycznej. Jaki im ten mariaż wychodzi, widzimy na własne oczy i słyszymy na własne uszy. Metody jakimi nas zaskakują różne oficjalne służby mogą przyprawić co najmniej o gęsią skórkę, a nawet spowodować nagłe zejście. Jakimi metodami posługuje się tajna policja, możemy się tylko domyślać.
Dla przeciętnego obywatela niezrozumiałe są cele tych działań. Porażają takie informacje jak ta: "Prokurator rozłożył policyjną akcję". Z treści artykułu ("Gazeta Wyborcza" z dnia 28.08.2007) dowiadujemy się iż kolejny "fachowiec" Zbigniewa Ziobry, Jerzy Hołda, prokurator z Katowic wydał nakaz zatrzymania oficera Centralnego Biura Śledczego koordynującego operację, która miała na celu rozbicie mafii paliwowej. Oficer wyszedł na wolność w kwietniu tego roku i - jak się okazuje, żaden ze stawianych zarzutów nie okazał się prawdziwy. Wygląda na to, że jego aresztowanie miało na celu uchronić gangsterów. Za to Hołda szybko awansował do Prokuratury Krajowej gdzie pracował w biurze ds. przestępczości zorganizowanej, a potem został oddelegowany na szefa Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
W takim funkcjonowaniu "państwa prawa" zastanawia wiele spraw. Szokuje to, że mało wiarygodnym posłom powierza się tajemnice państwowe, że mogą mieć wpływ (poprzez posiadaną wiedzę) na kształt uprawiania polityki w Polsce.
Obserwujemy jak na Wiejskiej stosowane są metody z Mysiej; jak w państwie demokratycznym dyktaturę obejmuje Marszałek Sejmu. Jesteśmy świadkami wzajemnego szantażowania się poszczególnych grup politycznych; pozwala im na to posiadana wiedza z teczek w rodzaju "tajne łamane przez poufne". W czyim interesie jest takie funkcjonowanie resortów siłowych, o które wojna rozpoczęła się blisko dwa lata temu pomiędzy PiS i PO?

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone