Budowa
państwa socjalistycznego, silnie policyjnego, opartego na
braku zaufania do obywateli według wzorców politycznego potworka
(PiS, LPR i Samoobrona) trwa. Mamy okres wakacji szkolnych,
ale nie oznacza to wcale, że ten zasłużony wypoczynek jest
w pełni komfortowy.
Wręcz przeciwnie. Wielu rodziców dzieci uczęszczających do
szkół podstawowych i gimnazjów już na początku wakacji zostało
obłożonych dodatkową pracą, ten dodatkowy obowiązek spadł
również na pracowników administracji szkół. Rzecz dotyczy
Ustawy z dnia 11 kwietnia 2007 o zmianie ustawy o oświacie
oraz zmianie niektórych innych ustaw. Art. 64a ww. Ustawy:
"od dnia 1 września 2007 r. obowiązkowe jest noszenie
przez uczniów jednolitego stroju na terenie publicznych szkół
podstawowych i gimnazjów". "Umundurowaniem"
uczniów, tzn. wykonaniem zmienionej ustawy zajęły się dyrekcje
szkół w porozumieniu z Radami Rodziców. Rady dokonała wyboru
wzoru mundurków szkolnych, a rodzice są zobowiązani do ich
zakupu do 1 września.
Powołując się na zapewnienie uczniom warunków bezpieczeństwa
i porządku w procesie wychowawczo-dydaktycznym, jak i zapobieżenie
różnicom między dziećmi ze względu na zamożność rodziców,
minister oświaty (który autorstwo lektury szkolnej "Nasza
szkapa" przypisał H. Sienkiewiczowi) dokonał swoistej
wykładni prawa. Choć jest z wykształcenia prawnikiem, to jednak
nie powinien był tak bardzo ingerować w sferę wolności: bo
czym innym jest ten nakaz, jak nie swoistym ograniczeniem
praw części grupy społecznej, której przywilej bycia bogatszym
na taki status pozwala.
Skoro się pomylił (zresztą nie pierwszy raz) co do autorów
szkolnych lektur, to mając na uwadze inne równie błyskotliwe
wystąpienia mógł się pomylić co do miejsca wprowadzenia ograniczenia.
Być może w chwilach tworzenia koncepcji umundurowania polskich
uczniów był zagłębiony w jakiejś innej lekturze, np. "Czerwonej
książeczce" Mao Zedonga? Tego wszak wykluczyć nie można...
W każdym razie mundurowanie polskich uczniów uznać należy
za totalną porażkę reformy polskiego szkolnictwa z 1999 roku.
Jak pozostałe trzy reformy, tak i ta w efekcie doprowadziła
do drastycznego pogorszenia się sytuacji, czyli przyniosła
odwrotny od obiecywanego skutek.
Swoją drogą, jeśli powodem wprowadzenia "jednolitego
stroju" - czego żąda ustawodawca, ma być próba zniwelowania
różnic ze względu na ubóstwo około 4 milionów uczniów (dane
dotyczą tylko szkół podstawowych i gimnazjum), to pomysł wyciągania
od najuboższych kwoty ponad 200 milionów złotych stanowi dobitny
przykład lekceważenia tej zatrważającej sytuacji. Cóż zatem
zrobiła partia Romana Giertycha, która w swej nazwie odwołuje
się do polskich rodzin?
Zupełnie niezrozumiałym staje się zamiana "jednolitego
stroju" w mundurki! Ustawodawca nie wspomniana o jakimkolwiek
wzorze mundurków, i to zdanie podziela Rzecznik Praw Obywatelskich,
do którego w tej sprawie słusznie apelował Społeczny Rzecznik
Praw Uczniów, Maciej Osuch. Zdaniem rzecznika niekoniecznie
muszą to być mundurki.
No ale stało się. W większości polskich szkół trwa wielka
akcja mundurowania dzieci i młodzieży. Wprowadzono mundurki,
wyprowadzono lektury. Do średniej ocen z przedmiotów wprowadzono
lekcję religii, która w rzeczy samej nie jest nauczaniem o
religiach świata, lecz jest nauką wkuwania na pamięć pacierzy.
Zastanawiam się, który krewny lub znajomy Królika obłowi się
na tym interesie. Ciekawi mnie też inna sprawa - skoro w polskich
szkołach jest niebezpiecznie, to co tam robią drogie systemy
monitoringu? Czego szukają na terenach szkół paramilitarne
agencje ochrony, których tak naprawdę nikt nie może skontrolować?
Ochroniarze dysponują potężną wiedzą na temat zwyczajów, zamożności
itd. nadzorowanych grup dzieci i młodzieży. Ryzyka handlu
tą informacją nie można wykluczyć, tym bardziej że standardy
firm ochroniarskich stoją, co najmniej, pod znakiem zapytania.
|