Okładka - Jest taka sprawa... - Sprawy i zlewy - Tu byłem... - Podgląd - Podsłuch - Wizja lokalna
Zasady współpracy - Archiwum - Sprawcy

 



TYLKO TANIE NUMERY

Sprawca Naczelny



 


Co robią w wolnym czasie faceci na kierowniczych stanowiskach? Jest kilku takich, którzy chwytają za instrumenty i grają rocka. Słuchając ich scenicznych popisów trudno się domyślić, że na co dzień siedzą w garniturach za biurkami.

O zespole The Managers dowiedziałem się tak, jak powinienem. Do radia, w którym pracuję, przyszła przesyłka z singlem i krótkim opisem grupy. To był "Londyn wzywa" Londyn wzywa, cover piosenki The Clash "London Calling" z polskim tekstem. W ślad za krązkiem dotarły koszulki z logo kapeli, a wkrótce potem kolejna płytka (przeróbka "Korowodu" Marka Grechuty). Nigdzie jednak nie znalazłem obszerniejszych informacji na temat Menedżerów, więc postanowiłem uderzyć do samych muzyków. Jaka jest hierarchia w zespole - nie wiem, ale zdaje się, że nieformalnym liderem jest wokalista, Piotr Malepszy, na co dzień dyrektor eksportu największego polskiego browaru. Wprowadzał na rynki zagraniczne piwo Tyskie, Lech i Żubr. Traf chciał, że przyjechał w sprawach służbowych do Toronto i odwiedził mnie w radiu. Nie mogłem przepuścić takiej okazji...

Jak doszło do powstania grupy? Znaliście się już wcześniej?
Idea zespołu takiego jak The Managers powstała w mojej głowie już 15 lat temu, kiedy spotkałem kilku muzykantów w korporacji Coca Cola, w której byłem zatrudniony. Jednak wszystko skończyło się na rozmowach i kilku "colach" wypitych razem.
Dopiero w roku 2002 doszło do spotkania w Kompanii Piwowarskiej z Michałem Zybałą, który był wtedy moim pracownikiem. Nagraliśmy pierwszą piosenkę korzystając z pomocy muzyków z poznańskiej (chyba już dzisiaj nieistniejącej) kapeli Dog Family. Była to mocna, metalowa wręcz wresja utworu "Witaj Zosieńko, otwórz okienko". Pomysł na zrobienie nowej muzyki do tej pieśni kołobrzeskiej był mój, nowe riffy dograły Dogi i jakoś tak wyszło. To było pierwsze nagranie, o którym można powiedzieć, że dało początek przedsięwzięciu towarzyskiemu pod nazwą The Managers. Potem dołaczył do nas Wojtek "Wino" Szafrański, ekscentryczny saksofonista z Gdyni, a przy okazji manager w Kompanii Piwowarskiej. Powstał pomysł, aby zagrać na imprezie firmowej. Dzięki kolegom z firmy znaleźliśmy Mirka Przymuszałę i Piotra Patorę, którzy w tym czasie mieszkali w Niemczech. Dołączył do nas 17-letni wówczas Paweł "Pawka" Przybylski, który prywatnie jest moim chrześniakiem. Pierwszy koncert zagraliśmy w kwietniu 2003 roku w Mikołajkach, na firmowej imprezie Kompanii Piwowarskiej. Szczerze mówiąc, wyszło tak sobie. Ale zaczęliśmy o 2.30 w nocy, po tym jak swój sprzęt zwinął Perfect, gwiazda wieczoru. Ale skoro wystąpił przed nami, to chyba był naszym supportem (śmiech). A publiczność to sami koledzy z firmy, i to tylko ci, którzy wytrwali do tak późnej pory. Było więc tolerancyjnie.

Dlaczego gracie tylko covery?
Z dwóch powodów: po pierwsze z braku czasu, a po drugie i chyba ważniejsze - znamy swoje możliwości. Z wyjątkiem Wina nie mamy talentów kompozytorskich, albo mamy wysokie wymagania co do wykonywanych utworów. "Londyn wzywa" był pierwszym numerem, do którego powstał nasz własny wkład. Czekamy na następny. Bardzo byśmy chcieli, aby nadeszło jakieś oświecenie. Mamy jednak nadzieję, że wypowiemy także własne zdanie poprzez granie coverów Sweet Dreams. Chyba nam się to udaje.

Czy muzyka to tylko odskocznia od życia zawodowego, czy coś więcej?
Jesteśmy realistami, nie będziemy już Rolling Stonesami. Ale wspólne próby i koncerty dają tyle relaksu, ile niezły urlop. Nie dajemy się zwariować.
Naszą muzyką chcemy nawiązać do czasów Jarocina. Dla każdego z nas to jeden z najważniejszych okresów w muzyce rockowej. A gramy rocka z elementami punk i ska.
Niestety, praca i odległości nie pozwalają nam na częsty kontakt. Mieszkamy w różnych miejscach: Warszawa, Poznań, Nowy Tomyśl, Jaworzno, Gdynia, Wrocław, Niemcy. Dlatego niezbyt często mamy okazję do prób i koncertów. Bez internetu, możliwości pracy indywidualnej i wielkiej sympatii wszystkich do siebie nawzajem nie przetrwalibyśmy nawet roku. A tak to już będzie 5 lat.

Jak się umawiacie na próby lub nagrania?
Głównie dzięki telefonom komórkowym i internetowi. Tak przesyłamy sobie "prace domowe" czyli utwory do przećwiczenia. W czasie prób - bardzo rzadko gramy w pełnym składzie na próbach, dorabiamy swoje wersje, pomysły. Kierujemy się zasadą, że muzyka przez nas grana musi się podobać publiczności. A pewne efekciarstwo nie jest zabronione. Na początku ocenialiśmy, czy pomysł na interpretację jest wystarczająco "tani" aby chwyciła go publiczność. I tak powstała dewiza "tylko tanie numery". Jednak staramy się oddzielić taniość od dziadostwa.

Co z kolejnymi koncertami?
W zeszłym roku zagraliśmy pierwszy koncert zagraniczny w miejscowości Baresinghausen w Niemczech. Graliśmy podczs transmisji meczu Niemcy-Portugalia o 3 miejsce Mundialu. Było fjanie. W tym roku planujemy zagrać w dawnej NRD.

Gdzie nagraliscie istniejace już piosenki?
"Londyn..." i "Korowód" Korowód zostały nagrane w studio Mirka Gila (Collage, Believe, Mr. Gil) w Warszwie. Znamy się z Mirkiem od roku 1989, kiedy byłem organizatorem ich trasy w Szwecji. A znamy się dlatego, że ówczesny wokalista Collage, a dzisiaj Believe - Tomek Różycki, to mój przyjaciel z czasów studiów. Zresztą w "Korowodzie" na perkusji zagrał Włodi Tafel z Believe, a ten schowany, subtelny chórek-murmurando jest śpiewany właśnie przez Tomka.

Chyba nie będę niedyskretny, jeśli zapytam o pozamuzyczną działalność zawodową Menedżerów...
O sobie już mówiłem, a pozostali muzycy w kolejności alfabetycznej:
Piotr Patora (bas) jest kierownikiem nadzoru budowalnego w Nowym Tomyślu. Wiele lat mieszkał w Niemczech. Mirek Przymuszała, gitarzysta, ma swoją firmę budowlaną w Niemczech. Pochodzi z Poznania. Wojtek "Wino" Winiarski jest zawodowym muzykiem, absolwentem gitary w Poznańskiej Akademii Muzycznej. Przez 10 lat grał w zespole Hanny Banaszak. Pochodzi z Kołobrzegu, mieszka w Poznaniu. Marcin Wojciechowski jest klawiszowcem. Z zawodu nauczyciel muzyki - zarabia na życie będąc managerem sprzedaży najlepszego polskiego piwa na Śląsku. Pochodzi z Jaworzna. Michał Zybała - perkusista z Poznania. Jest managerem sprzedaży w Kompanii Piwowarskiej. Odpowiada za "stosunki" z wielkimi sieciami handlowymi.
Dodatkowo grają z nami trzej muzycy: Paweł "Pawka" Przybylski - gitarzysta pochodzący z Rawicza, a studiujący na Politechnice Wrocławskiej coś, czego nawet nie umiem wypowiedzieć; Wojciech Szafrański - saksofonista z Gdyni. Aktualnie manager w jednej z gdyńskich restauracji; Sławek Sukiennicki z Nowego Tomyśla - bębniarz aktualnie poszukujący pracy.
Jak widać z powyższego, zebranie się do kupy to już duży sukces (śmiech).

Czy gdyby granie w The Managers zaczęło przynosić dochód, zrezygnowalibyście ze swoich posad kierowniczych?
Ja nie. Na razie życie traktuje mnie bardzo dobrze. Ale reszta składu pewnie tak. I to zupełnie poważnie.

 

Góra
 
Okładka



www.sprawa.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone